Pełne zwycięstwo chuliganów

Fot. trafnie.eu

Derby Warszawy odbyły się tym razem w Łomiankach. Tak naprawdę, to prawie się odbyły. I do tego głównie wokół stadionu, a nie na boisku.

Polonia, po karnej degradacji z Ekstraklasy, rozpoczęła w sobotę sezon w piątej lidze, zwanej oficjalnie czwartą. Jej przeciwnikiem była drużyna KS Łomianki. Klub w miasteczku położonym pod Warszawą obchodzi właśnie dwudziestolecie istnienia. Powstał wtedy, gdy Polonia po ponad czterdziestu latach wróciła do Ekstraklasy. Dwa różne piłkarskie światy, które w tym sezonie spotkały się w jednej lidze.  

Mecz zaczął się kilka dni wcześniej, głównie za sprawą kibiców Legii, którzy zapowiedzieli, że wykorzystają okazję, by się pokazać. Media informowały, że zabezpieczeniem spotkania zajmie się aż trzystu policjantów. Kto zna się na tym choć trochę, wiedział, że problemy w Łomiankach będą na pewno.  

Gdy zjawiłem się na stadionie półtorej godziny przed meczem, kibice Legii zajmowali już połowę największej trybuny na niewielkim stadioniku. Wiadomo po co tam się zjawili. Na pewno nie z miłości do futbolu. Gdy kilkoma autokarami przyjechali kibice Polonii, zastanawiałem się gdzie zostaną wprowadzeni. Policjanci trzymali ich pod płotem poza stadionem. A na odległość trwał już koncert życzeń między obiema grupami, w których „wyp…” i „jeb…” stanowiło najczęstszy przerywnik.

Piotr Dziewicki, trener nowej Polonii, nie wyglądał jednak na zestresowanego.

„Samopoczucie? A dziękuję, świetne” – stwierdził.

Po pierwszej połowie chyba jeszcze lepsze, bo jego drużyna prowadziła 2:0 już po kwadransie. Jacek Kosmalski (37 lat), który zaliczył w Polonii występy jeszcze w Ekstraklasie, cztery poziomy niżej potrzebował zaledwie kilku minut, by zdobyć pierwszą bramkę. A cała drużyna potwierdziła, że powinna zdecydowanie się liczyć w walce o awans. Więcej o meczu powiedzieć się nie da, bo został przerwany jeszcze w pierwszej połowie. Dziewicki, zanim w ogóle mecz się zaczął, powiedział: „Nie podoba mi się tylko, że naszych kibiców traktują jak bydło”.

Policja trzymała ich w kurzu i upale pod płotem poza stadionem. I w ogóle nie wpuściła do środka! Kilka osób weszło na dachy autobusów, by cokolwiek zobaczyć. Oczywiście policja zrobiła tak ze względów bezpieczeństwa, bo stadionik nie miał odpowiednich zabezpieczeń, by rozdzielić dwie dość liczne zantagonizowane grupy. To po co w takim razie kibice Polonii jechali z Warszawy? Przecież to jakiś kosmiczny nonsens.

Mecz od początku przypominał zabawę odbezpieczonym granatem. Że wybuchnie, było pewne. Pytanie tylko kiedy. Kibice Legii przygotowali transparent: „Jeb… was kur…”. Speaker kilka razy apelował, żeby go zdjęli, bo jeśli nie, „zostanie przyznany walkower Polonii”. W końcu zdjęli, ale zaczęły się inne popisy. Jeden założył sobie jakiś worek na głowę, by nie pokazywać twarzy, i wbiegł na boisko. Trzeba było przerwać grę. Dwóch kolesi z koszulkach z napisem „Ochrona” (chyba głównie ochrona własnej skóry) na plecach delikatnie próbowało mu zasugerować, żeby wrócił na trybunę. W końcu łaskawie zszedł z boiska witany jak bohater. To był ostateczny sygnał – TU RZĄDZIMY MY! JESTEŚMY BEZKARNI.

Transparent wrócił na trybuny. Znów ktoś wchodził na boisko. O koncercie przekleństw nie ma nawet sensu wspominać…

W końcu sędzia przerwał mecz pod koniec pierwszej połowy, zawodnicy zeszli do szatni. A na boisko wbiegli ci, którzy już wcześniej poczuli się bezkarni. Zatrzymał ich szpaler policjantów z tarczami. W powietrzu zaczęły fruwać butelki. W końcu policjanci przypuścili szturm, ganiali się jeszcze z chuligani po okolicznych uliczkach.

Przeżyłem już kilka podobnych meczów, nie tylko z udziałem kibiców Legii. Lata mijają, a jedno się nie zmienia – metody działania kierującymi akcją policjantów. Dopóki podczas każdej takiej zadymy nie zostaną wyłapani  najbardziej agresywni, będzie najwyżej gorzej. Nie trzeba do tego wielkiej filozofii, tylko trochę przemyślanych działań. Zapraszam panów oficerów na bezpłatne korepetycje.

Słyszałem jak ktoś zdawał relację z zajścia i mówił, że „prawdopodobnie jeden został zatrzymany”. Brawo! Za to kilkudziesięciu innych może świętować pełne zwycięstwo. Skoro są bezkarni, przy następnej okazji pewnie posuną się dalej. Na ich miejscu też bym tak kombinował, bo to bardzo logiczne podejście w chuligańskiej mentalności.      

Jeszcze na koniec dwie sprawy.

„Tak naprawdę najbardziej pokrzywdzony jest nasz klub” – powiedział mi po meczu manager KS Łomianki Przemysław Popek.

I trudno mu nie przyznać racji. Wyglądało jakby to Polonia grała z Legią, a przecież ukarany będzie gospodarz. Popek jeszcze się łudził: „Może ten mecz zostanie dokończony na innym stadionie?”

Ale krótko, dlatego dodał: „Pewnie jednak będzie walkower”.

I już ostatnie refleksja - ciekawy jestem opinii o tym co stało się w Łomiankach prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego...   

▬ ▬ ● ▬

Galeria