2017-09-05
Piłka jest brutalna
Reprezentacja Polski pokonała w Warszawie Kazachstan 3:0 w eliminacjach do mistrzostw świata. Oprócz wygranej było jeszcze coś ważniejszego.
Zwycięstwo dość pewne, choć był moment niepewności. Na początku drugiej polowy Kazachowie zdobyli wyrównującą bramkę, której sędzia nie uznał. Ich trener Aleksands Borodiuk stwierdził, że zdobytą prawidłowo, a gdyby została uznana, zmieniłaby przebieg meczu.
Być może, ale nie zauważył, że Polacy zdobyli potem jak najbardziej prawidłowego gola, gdy piłka wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Panu Borodiukowi umknęło też, że sam Arkadiusz Milik mógł w poniedziałkowy wieczór zaliczyć ze cztery trafienia!
Niestety trenerzy często są ślepi, widząc tylko to, co korzystne dla ich drużyny. Zostawmy jednak Borodiuka, który nazwał porażkę swojej drużyny… godną. Bardziej godne uwagi były wydarzenia przed i o meczu. Na podstawie analizy kilku wypowiedzi można z całą pewnością stwierdzić – wrócił zdrowy rozsądek!
Zaczął Zbigniew Boniek stwierdzając, że dotąd Polska zagrała dwa dobre mecze w eliminacjach, oba z Rumunią. Brawo! Poprawię odrobinę pana prezesa – jeden i trzy czwarte. Ten w Bukareszcie był zdecydowanie najlepszy. Ten w Warszawie miał już swoją zapaść, czyli słabszy okres, niestety typowy dla tej reprezentacji prawie w każdym pojedynku.
Ale nad prezesem nie będę się znęcał. Wręcz przeciwnie, muszę podkreślić, że kilka razy wcześniej przypominał – nic jeszcze nie zdobyliśmy. Godne podkreślenia jest, że rozsądek wrócił także innym.
Przed meczem przeczytałem wywiad z Kamilem Grosickim. I przecierałem oczy, gdy znalazłem zdanie, że reprezentacja nie jest żadną piątą siłą świata. Jak to nie jest? Sam NA WŁASNE USZY SŁYSZAŁEM w Kopenhadze, gdy po porażce z Danią mówił, że to kompromitacja, która nie przystoi „piątej drużynie świata”. Czyli po dwóch kolejnych dniach wynik jednak podziałał na wyobraźnię. Brawo!
Grosicki jako jeden z pierwszych wyszedł do dziennikarzy po spotkaniu w Warszawie. Ale chyba wszystkie wyjaśnienia go mocno zmęczyły, czy wręcz znudziły. Nawet potrafię to zrozumieć. Gdy podszedł do ostatniej grupki redaktorów, rzucił na powitanie:
„Już nie zadawajcie pytań, sam wszystko powiem”.
Powiedział, że mecz w Kopenhadze był lekcją, z której trzeba wyciągnąć wnioski. To oczywiste. Powiedział jeszcze coś znacznie ważniejszego. Jak piłkarze wychodzą na mecz reprezentacji, najpierw liczy się zaangażowanie, potem umiejętności. Brawo, po raz kolejny! Powinno być dokładnie w takiej kolejności.
I na koniec głos kapitana. Robert Lewandowski wyznał, że zawodników przerosło mentalnie przed meczem w Kopenhadze piąte miejsce w rankingu FIFA, co podsumował stwierdzeniem:
„Piłka jest brutalna”.
Niewątpliwie. Tak brutalna jak mecz i wynik w Kopenhadze.
▬ ▬ ● ▬