2025-08-18
Po co im ten rajd?
Cracovia od kilku dni ma nowego większościowego właściciela. Czy dla kibiców połowy Krakowa to powód do optymizmu, czy raczej wręcz odwrotnie?
Sprzedaż kontrolnego pakietu akcji klubu nie stanowiła niespodzianki. Spodziewano się jej po śmierci w 2023 roku jego prezesa, profesora Janusza Filipiaka. Firma, w której miał większościowe udziały, była właścicielem Cracovii. W oficjalnym komunikacie klub poinformował, że Comarch S.A. „podpisał umowę z podmiotem kontrolowanym przez Roberta Platka, amerykańskiego menedżera polskiego pochodzenia”, który został „większościowym udziałowcem KS Cracovia S.A.”, Elżbieta Filipiak, wdowa po zmarłym prezesie, „objęła udziały mniejszościowe”.
Nowy właściciel zadeklarował:
„Cieszę się, że zamknęliśmy wszystkie kwestie związane z tą transakcją i że będę mógł uczestniczyć w nadchodzącym meczu z Widzewem. Cracovia to Klub z imponującą historią i ogromnym potencjałem. Wierzę, że wspólnie z rodziną Filipiaków oraz dzięki dalszemu wsparciu Comarchu będziemy walczyć o najwyższe cele i spełniać ambicje naszych kibiców”.
A pani Filipiak dodała:
„Pasja mojego męża do Klubu stała się również moją. Jestem dumna, że mogę nadal być częścią Cracovii i z niecierpliwością czekam na współpracę z Robertem Platkiem, aby przynieść więcej trofeów na ulicę Kałuży”.
Teoretycznie wszystko wydaje się być na jak najlepszej drodze, by te zamierzenia zrealizować. Zabiera się przecież za nie człowiek, którego dokonania w piłkarskiej branży zostały podkreślone w tym samym komunikacie:
„Największy sukces na polu zarządzania podmiotami sportowymi, Platek odniósł jako właściciel portugalskiego klubu Casa Pia, który po 83 latach powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej”.
Niestety wścibskich redaktorów te dokonania nie zadowoliły, postanowili więc pogrzebać nieco głębiej w życiorysie biznesmena (za: futbolnews.pl):
„Wszedł on do futbolu, inwestując krótko po sobie w trzy dość nieoczywiste drużyny: duńskie Sonderjyske, portugalską Casa Pię, a także włoską Spezię”.
I nie zawsze we wspomnianych klubach były powody do chwalenia się sukcesami, jak w przypadku Spezii:
„Po spadku do Serie B klub miał czas, w którym nie było specjalnie daleko od spadku do trzeciej ligi”.
Natomiast „przygoda z Sonderjyske” miała „wywołać niesmak”:
„Skończyło się to wszystko spadkiem i protestami kibiców całkiem krótko po historycznym triumfie w Pucharze Danii. Platek wytrwał w klubie dwa lata i pozostawił go w drugiej lidze”.
Trzeba jeszcze wspomnieć, że w ubiegłym roku był wymieniany także w gronie potencjalnych nabywców akcji ŁKS Łódź. Gdy większościowym akcjonariuszem innego klubu z tego miasta, czyli Widzewa, został nie tak dawno Robert Dobrzycki, jego intencje wydawały się jasne. Kibicował mu od dziecka, więc gdy było go stać, zarobione w biznesie pieniądze zainwestował w ukochany klub. Raczej nie po to, by je pomnażać, ale pomóc w odniesieniu sukcesów i mieć z tego frajdę.
Dlatego zawsze w podobnych przypadkach zastanawiam się, po co tacy ludzie jak Platek wykonują swoisty piłkarski rajd po krajach i ligach? Bo przecież nie z czystej miłości do klubów. Dlatego informację o przejęciu Cracovii przyjąłem z uwagą i z uwagą będę śledził jej dalszy los. Zbawiciela w nowym właścicielu zdecydowanie się nie dopatruję.
▬ ▬ ● ▬