Po upadku z wysokiego konia

Obszernego wywiadu „Przeglądowi Sportowemu” udzielił Mateusz Klich. Powinny go przeczytać wszystkie orzełki, które planują odlot do lepszej ligi.

Pomocnik Wolfsburga opowiedział o swoim koszmarze w tym klubie. Krótki fragment: „Po porażce z Bayernem tych, którzy odpoczywali albo grali mniej, Magath zabrał do lasu. Jego typowy trening na zarzyganie, godzina czterdzieści biegu – cztery minuty wolno, cztery sprintem. I tak na przemian. Ledwo staliśmy na nogach. Po treningu Bas Dost chciał się napić, ale Magath zabrał mu butelkę i wylał z niej wodę. I tak po kolei, z 40 pełnych butelek zostało 5. Kazał nam się nimi podzielić. Potem musiał się z tego tłumaczyć, oburzyli się dziennikarze. Mówił, że to wcale nie był ciężki trening, więc nam się nie należało”.

Piłkarze często koloryzują i wyolbrzymiają swoje problemy w klubach, by w ten sposób usprawiedliwić niepowodzenia. W tym przypadku jednak nie podejrzewałbym Klicha o przesadę. Wręcz przeciwnie, uważam, że w miarę realistycznie ocenił występ głównego aktora, który zwie się Felix Magath. To były już trener Wolfsburga, a właściwie kat, słynący z sadystycznych zachowań. Dla niego piłkarze stanowią najwyżej nawóz, na którym mają wyrosnąć sukcesy.

Wiem o tym od lat, a Klich nie wiedział w 2011 roku, gdy opuszczał Cracovię? Twierdzi, że wiedział, ale myślał, że jednak da radę. Wtedy mówił, że nie czuje się słabszy od kolegów z nowego klubu. I że jak spadać, to z wysokiego konia. „No to spadłem” – dodaje teraz. Efekt? Spędził w Wolfburgu już półtora roku, a jeszcze nie udało mu się zadebiutować w Bundeslidze! EURO 2012 obejrzał jako kibic. Smuda nie mógł go traktować poważnie jako kandydata do kadry na mistrzostwa. Ale warto przypomnieć co w 2011 roku mówił polski selekcjoner o transferze Klicha, któremu w tym czasie dał zadebiutować w reprezentacji: „Dobrze zrobił, ma szansę na rozwojowy krok”. I to powiedział trener, który zawsze się chwalił, że świetnie zna realia niemieckiej piłki. A Magatha nie znał? Przecież posyłanie w jego łapy niedoświadczonego 21-letniego wtedy chłopaka powinno być karalne! Klich rzeczywiście zrobił krok, ale w przepaść, piłkarski niebyt.

Choć przyznać trzeba, że nie tylko Magath był źródłem wszystkich jego nieszczęść. Trenera już w klubie nie ma, a Klich nie ma nadal szans na pojawienie się w kadrze pierwszej drużyny. Nawet w rezerwach idzie mu, subtelnie rzecz ujmując, nie za bardzo.

W tej historii o niespełnionych marzeniach podbicia piłkarskiego świata warto wspomnieć o jeszcze jednej osobie. Rafał Żurowski w czerwcu 2011 roku pilotował transfer Klicha jako agent zawodnika. Nie znalazłem niestety ani jednej jego wypowiedzi po finalizacji transakcji, w którym z pokorą schyliłby głowę, ale może nie potrafię szukać. Albo ci, którzy wcześniej zajmowali się Klichem nie potrafią znaleźć najwłaściwszej osoby do przepytania. Ja znalazłem za to bez problemu aż dwie firmy menedżerskie przyznające się dziś do Klicha na swoich stronach internetowych: Sport Trade Center (tu dalej działa Żurowski) i BMG-Sport Management! Z tego co wiem piłkarz może mieć, zgodnie z przepisami FIFA, oficjalnie tylko jednego agenta. Ale to niech już sobie wyjaśniają sami agenci.  

▬ ▬ ● ▬ 

Galeria