Początek końca kolejnej kariery?

Piotr Parzyszek zostanie piłkarzem Benfiki Lizbona. Tę informację podały wczoraj polskie media. Niestety nikt nie zadał bardzo prostego pytania.

Parzyszek ma dwadzieścia lat i kilka występów na koncie w różnych reprezentacjach Polski juniorów. Jednak uczył się grać w piłkę w Holandii. Najpierw w amatorskim klubiku Eldenia w Arnhem, a ostatnio już jako senior w drugoligowym De Graafschap Doetinchem. Od przyszłego sezonu będzie zawodnikiem Benfiki. Znajomy dziennikarz z Holandii, Henk Mees, powiedział mi, że interesował się nim też mocno Club Brugge.

“Nie słyszałem jednak o zainteresowaniu żadnych klubów holenderskich” – dodał. A takie były również wymieniane w mediach.

„To wielki transfer, i dla Piotra, i dla naszego klubu” - stwierdził dyrektor techniczny De Graafschap, Roland Vroomans.

Na pewno mówi prawdę, przynajmniej w połowie, co uświadomił mi Mees:

De Graafschap ma problemy finansowe. W poprzednim sezonie zamknął bilans stratą 750 tysięcy euro. Kilku inwestorów już wspomogło klub kwotą półtora miliona euro. Jednym z nich jest trener Guus Hiddink, który przekazał sto tysięcy euro. Pochodzi z Geldrii, tej samej prowincji, w której położone jest Doetinchem”.

Choć nie podano oficjalnej sumy transferowej, w Holandii pojawiła się informacja, że Benfika ma zapłacić za Parzyszka milion euro. Czyli ten transfer rzeczywiście był ważny dla De Graafschap. Dzięki niemu klub może odzyskać finansową stabilizację. A czy okaże się równie ważny dla młodego napastnika? Na pewno, nie wiadomo tylko czy będzie to koniec, czy początek jego wielkiej kariery.

W żadnym z polskich mediów nie znalazłem choćby pół pytania – jakie zagrożenie dla Parzyszka niesie przeprowadzka do Lizbony? Jego sprzedaż  odtrąbiono jako transferowy sukces, dając tytuły z wykrzyknikami. Czy polski orzełek z „Wieśniaka” (przydomek De Graafschap) stanie się  „Orłem” (przydomek Benfiki)? Rozum podpowiada, że nie. A serce – może tym razem jednak się uda? Tym razem, bo niedawno też były tytuły z wykrzyknikami gdy do Malagi szedł Bartłomiej Pawłowski, a do Romy Łukasz Skorupski. I co? Heblują ławy w Hiszpanii i we Włoszech.

Przeczytałem, że Parzyszek może zastąpić w Benfice Oscara Cardozo (podobno chce go Barcelona). Ma 190 centymetrów wzrostu, czyli kawał chłopa, i świetnie radzi sobie w drugiej lidze holenderskiej, jest jej najlepszym strzelcem w obecnym sezonie z szesnastoma bramkami. Ale czy tyle wystarczy by zająć miejsce Paragwajczyka, z którym nie radziło sobie wielu obrońców w Lidze Mistrzów?

Odpowiedź nasuwa się sama. Chyba, że Parzyszek okaże się talentem najczystszej wody. Albo okaże się, że kolejny polski zawodnik był w kadrze wielkiego klubu i na tym jego osiągnięcia się kończą. Mam nadzieję, że jednak nie. Gdy patrzy się na akcje Parzyszka w barwach De Graafachap, widać, że sporo już potrafi. Jak dużo? Brutalnie zweryfikuje to Benfica.    

Pamiętam, jak przed kilkoma miesiącami Zbigniew Boniek przekonywał - piłkarz powinien iść do klubu wtedy, gdy wie, że będzie grał w podstawowym składzie. Nie ma się gdzie spieszyć. Pieniądze jeszcze zdąży zarobić. Najważniejsze, by co tydzień biegał po boisku.

Czy Parzyszek też to słyszał?

PS: À propos prezesa PZPN. W poniedziałek informacją dnia było oświadczenie piłkarzy klubu, w którym się wychował, z jego rodzinnego miasta. Dotyczyło problemu powracającego co kilka tygodni jak zły duch. Niestety pan prezes dotychczas nie zajął w tej sprawie zdania (przynajmniej na nic takiego nie natrafiłem). Trochę wstyd…

▬ ▬ ● ▬