Podsumowanie 2013 roku, cz. 2

Fot. trafnie.eu

Po pierwszym dniu świąt chwila odpoczynku w obżarstwie jest wręcz konieczna. Powspominajmy kończący się rok, poprzez najciekawsze wypowiedzi jego bohaterów.

W drugiej części cyklu te z marca i kwietnia 2013 roku. W kolejnych, aż do Nowego Roku, sukcesywnie pojawiać się będą cytaty z następnych miesięcy. Przekonacie się, że nie mniej ciekawe...

*  *  *

Każdy mecz w Brighton traktuję, jak by to był finał Ligi Mistrzów, bo wiem, że skoro przyszedłem z tak wielkiego klubu jak Manchester United, oczekiwania wobec mnie są ogromne.

Tomasz Kuszczak, bramkarz Brighton & Hove Albion

***

Kiedyś w meczu szło mi średnio, walczyłem cały czas z jednym obrońcą, co chwila odbierał mi piłkę. Gdy nasz pomocnik zakręcił nim dwa razy, podbiegłem do rywala i powiedziałem: „Leć do szatni po nawigację”. Jak się wkurzył! Przestał patrzeć na piłkę, każde jego zagranie to był faul. I o to mi chodziło. Wszystko rozgrywa się w głowie.

W trakcie meczu niektórzy piłkarze są tak zaaferowani, że reagują tylko na głos. Więc czasem dla zmyłki krzyczę do rywali, by mi podali. Kiedyś jeden tak się zagapił, że wyrzucił piłkę z autu prosto w moją stronę i znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Albo gdy przeciwnik szykuje się do kontrataku, a widzę, że nie zdążymy wrócić, to krzyknę do rywala po imieniu, co go na moment rozkojarzy i wystarczy, by przeciwnicy stracili kilka cennych sekund.

Daniel Gołębiewski, piłkarz Polonii Warszawa

***

Miałem 21 lat i byłem przeszczęśliwy, że gram w Brazylii. I to gram bardzo dobrze. Byłem w raju, czego mi więcej trzeba? Do Polski miałem wracać? Znowu na te bagna, pamiętacie, w jakich warunkach grała Legia z Panathinaikosem w Lidze Mistrzów. Brazylia to był inny świat. Świat, z którego nie chciałem rezygnować.

U nas chodziło się jeszcze z tymi cegłami, niby telefonami. Marcin Mięciel raz wyciągnął swoją komórkę z anteną i wyglądał jak teletubiś. Z Brazylii przyjeżdżałem już z takim małym telefonem, jakie są dziś. Chłopaki z kadry patrzyli, co to za cudo, bali się dotknąć.

Byłem młodym chłopakiem, pazernym na życie. Jak najwięcej chciałem z niego wyciągnąć. Jak w Brazylii jechałem na wycieczkę, wybierałem najstarszą drogę, budowaną jeszcze przez Portugalczyków, żeby podziwiać krajobrazy. A kiedy miałem ochotę coś zjeść, zatrzymywałem auto i przez okno zrywałem banany.

W klubie w ogóle byli zaskoczeni moją otwartością. Myśleli, że pochodzę z bardzo bogatej rodziny, a nie, że jestem dorobkiewiczem. A było odwrotnie. Tego jadu, polskiego, w sobie nie miałem.

Mariusz Piekarski, były piłkarz m.in. brazylijskich klubów: Atlético Paranaense i Flamengo Rio de Janeiro

***

Mówiłem, że ten człowiek zabił mi dziecko. Tak było, bo dla mnie Polonia jest właśnie taką jedyną i ukochaną córką. Wojciechowski chciał dobrze, ale nie znał się na futbolu. Za pieniądze, jakie wyłożył, Polonia powinna być teraz mistrzem sześć razy z rzędu.

Jerzy Piekarzewski, honorowy prezes Polonii Warszawa

***

Za czasów pana Wojciechowskiego to była szkoła życia. Nigdy nikogo nie próbowałem oszukiwać. Prezes próbował przetrącić kręgosłup moralny młodego trenera. Wymuszać jakieś zmiany, dzwoniąc do rzecznika prasowego. Na złość robiłem wtedy zmiany odwrotnie. Wiem, że dzięki temu dużo wygrałem i być może wtedy zyskałem autorytet drużyny.

Celuj w księżyc, a najwyżej wylądujesz między gwiazdami – to jest na wiosnę credo Polonii. My teraz celujemy właśnie w księżyc.

Piotr Stokowiec, trener Polonii Warszawa

***

Inne narody na emigracji sobie pomagają, a Polak tylko patrzy, jak rodakowi zaszkodzić. Jak ci Polak na Zachodzie nie zaszkodził, to już znaczy, że pomógł.

Podczas pierwszego wspólnego posiłku mówiłem do Leszka Pisza, który miał wtedy może 26 lat, „panie Leszku”. Wyglądał z tymi wąsami tak poważnie... Wtedy była w szatni hierarchia. Najwyżej oczywiście Piszczek, poza nim Zbigniew Robakiewicz, Marek Jóźwiak...

U nas oczywiście też były grupki, ale jak szliśmy całą drużyną się napić, to szli wszyscy. A dziś piłkarze nie chodzą razem na piwo, tylko raczej na zakupy do galerii handlowych.

Krzysztof Ratajczyk, były zawodnik m.in. Legii Warszawa i klubów austriackich

***

W Legii wracaliśmy samolotem prezydenckim z meczu w Tbilisi. Siedzieliśmy z tyłu. Chciałem zobaczyć, jak wygląda kabina pilotów. I pokonać lęk. Zawsze bałem się latać. Miałem na sobie koszulkę polo Legii, naszą wyjściową. Pilot zapytał, czy nie załatwiłbym mu takiej. Spontanicznie zdjąłem swoją i mu podarowałem. A ponieważ nie miałem nic innego, pilot oddał mi swoją koszulę.

Kiedyś, jeszcze w Legii, przegraliśmy u siebie z Odrą Wodzisław. Wtedy w Warszawie mieliśmy swój stały lokal, Kaiser na Chmielnej. Czekała już tam na nas rezerwacja, ale po takiej wtopie nie było mowy, żeby pokazywać się w mieście. Co robić? Zaprosiłem kolegów do siebie, przyjechało ich chyba dwunastu, z żonami. Siedzieliśmy długo, piliśmy drinki i gadaliśmy o porażce z Odrą. Każdy chciał jak najszybciej o tym zapomnieć. Zrobiło się późno i ktoś, już nie pamiętam kto, zaproponował, żeby zagrać mecz - dziewczyny na facetów. Ustawiliśmy bramki w moim ogródku, w jednej stanął Artur Boruc, w drugiej Kaśka. Na początku było więcej śmiechu i zabawy, ale z czasem zrobiło się nerwowo. Łukasz Surma, kapitan, wydarł się na kogoś z naszej drużyny: „Wpier... się”. Tak to już z nami było. Jaki był wynik, nie powiem, pamiętam za to, że pojawiła się ochrona: „Panie Piotrze, nam to nie przeszkadza, ale sąsiedzi się skarżą”. I mecz zakończyliśmy.

[Guy] Roux to w Auxerre instytucja. Kiedyś przyszedł do jego pokoju Senegalczyk Khalilou Fadiga z informacją, że do klubu z wizytą przyjedzie prezydent jego kraju. Zapytał, gdzie trener go przyjmie. Roux odpowiedział, że u siebie. Fadiga rozejrzał się po niewielkim pokoiku, książkach porozrzucanych na biurku i chciał się upewnić, czy trener na pewno mówi o tym miejscu. Wtedy Roux wstał z fotela, zdjął ze ściany zakurzone zdjęcie Jacquesa Chiraca i zwrócił się do Fadigi: „I z tym panem piło się tutaj wino”.

Piotr Włodarczyk, były zawodnik m.in. Legii i AJ Auxerre

***

Przyznaję się szczerze i bez bicia, próbowałem wymusić rzut karny. Za mocno wypuściłem sobie piłkę no, a później upadłem. Szacunek dla sędziego, że to wychwycił. Nie było to takie łatwe i oczywiste. A mi w konsekwencji trafiła się żółta kartka, która ma wielkie znaczenie. Przecież nie zagram w następnym spotkaniu - z Piastem w Gliwicach. A to moje strony...

Dawid Plizga, zawodnik Jagiellonii Białystok  (po meczu z Polonią Warszawa 2:0)

***

Kluby zachodnie zleciły kiedyś badania, z których jasno wynikało, że z im bardziej położonego na wschodzie kraju Europy piłkarz pochodzi, tym trudniej mu zaadaptować się do gry na zachodzie naszego kontynentu. Jeżeli więc dziś Ukrainiec w swoim kraju jest w stanie zarobić 200, 250 albo 300 tys. euro, to po co mu ruszać w nieznane? Z drugiej strony - siła klubowych drużyn ukraińskich nie wynika z klasy rodzimych graczy, ale umiejętnie dobieranych - za duże pieniądze - obcokrajowców.

Zostałem wybrany prezesem dzięki 61, a nie 120 głosom z sali, to prawda. Z drugiej strony - nie mam 51 procent udziałów w związku, jestem tylko jego prezesem. To, co robię w jego imieniu i z ramienia zarządu, nie każdemu musi się podobać. Zmiana mentalności wymaga lat.

Prawo nie działa wstecz, czyli nie dotyczy to ani Obraniaka, ani Perquisa, ani innych, którzy w reprezentacji grają. Natomiast nowy reprezentant Polski, który chciałby zagrać u nas? Warunek jest taki, żebyśmy się mogli, choćby słabo, ale jednak po polsku porozumieć.

Dlaczego wygrywają Hiszpanie, Włosi i inni? Bo mają dobrych piłkarzy. Ja grałem w reprezentacji, gdy w hotelu na dole były panienki, dancingi, ale nie myślałem o niczym innym niż o meczu. Nie wysyłajmy piłkarzy do koszar, nie róbmy z tego podstawowego problemu.

Zbigniew Boniek, prezes PZPN

***

Przepraszam wszystkich, ale tak słabo grającej reprezentacji to dawno nie widziałem.

Zbigniew Boniek (po meczu z Ukrainą 1:3)

***

Jest pewny siebie na swój sposób i to niektórych drażni. Lepiej tak, niż jakby miał być letnim i sflaczałym misiem. Póki sam nie czuje, że pewność siebie mu przeszkadza i zawodowo prowadzi go tam, gdzie by iść nie chciał, nie widzę powodu, żeby się zmieniał. Wszystkich przekonał, że potrafi bronić fantastycznie.

Nie trenował cały tydzień, wychodził na rozruch w piątek, a w sobotę grał. Siłą rzeczy był coraz mniej odporny na urazy i jego forma spadała. Jak się nie trenuje regularnie, to tak jest. A w meczu wysiłek jest ekstremalny. Moim zdaniem, bardzo dużo spieprzył pan Wenger w kwietniu i w maju. Wcale się nie dziwię młodemu człowiekowi, że uległ - też bym w jego wieku tak postąpił. Poza tym Wenger od tego jest menedżerem, żeby mieć w kadrze trzech bramkarzy na odpowiednim poziomie. Dzisiejsza forma Wojtka jest skutkiem tego, że przez dwa miesiące grał z ciężką kontuzją i że w sierpniu miał uraz śródstopia.

Wenger już zaczął szukać kozła ofiarnego i zrobił z niego Wojtka. Tak się nie postępuje. Transfery ostatnio mu nie wychodziły. Przychodzili słabi zawodnicy, a odchodzili najlepsi. Facet permanentnie się myli. Jego zawodnicy często mają kontuzje - to też ciekawe, co się dzieje z procesem treningowym. Zespół gra w kompromitujący sposób.

Maciej Szczęsny (o swoim synu, bramkarzu Arsenalu Londyn)

***

Zastanawiam się o co chodzi we współczesnej telewizji, gazetach czy Internecie, i nie znam odpowiedzi. Liczy się sensacyjny tytuł, kto ile razy kliknie. Mam wrażenie, że jesteśmy w momencie przesilenia, że to wszystko zabrnęło za daleko. Nauczyłem się oceniać ludzi dopiero po tym, jak ich poznam, a nie na podstawie opinii, a w Polsce nie ma w mediach żadnych norm, za mało jest kultury. Wydaje mi się, że dziennikarze jeszcze niedawno mieli lepszy kontakt z piłkarzami, ale trochę się to urwało. Nabraliśmy do siebie dystansu i patrzymy podejrzliwie.

Powiem wprost – patrząc na to, co się teraz dzieje wokół Ludovica, stoję za nim murem. Krytyki, która go dotyka, jest za dużo, nie zasłużył sobie na to wszystko, co robi się z nim w mediach. Jeśli będzie taka potrzeba, będę go bronił.

Jakub Błaszczykowski, kapitan reprezentacji Polski

***

Afera korupcyjna sprawiła, że nabrałem pokory do życia. Nie zmienia to jednak faktu, że uważam się jednak za dobrego trenera, nie zapomniałem jak się prowadzi zespół i zrobię wszystko, aby udowodnić swoją wartość.

Pokuta? Przez pięć lat nie miałem prawa uprawiać zawodu, zostałem skazany, a moja kara miała również wymiar finansowy. Najgorsze jednak było to, że z człowieka rozpoznawalnego stałem się osobą nadal rozpoznawalną, ale już z innego powodu – negatywnego dla mnie. Można było wtedy kopać leżącego, wypisywać kłamstwa itd. Nie było mi łatwo, bo nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Jest mi z tego powodu szczerze wstyd. Atmosfera, która się wokół mnie wytworzyła, nie była przyjemna. Pamiętam komentarze ludzi, którzy przecież nie znali szczegółów sprawy: – Do więzienia z nim, na 20 lat najlepiej albo i więcej! Mierzmy wszystko odpowiednią miarą. Zawiniłem, odcierpiałem karę, wróciłem i pokładam wielką nadzieję w tym, że jeszcze wiele mogę osiągnąć.

Dariusz Wdowczyk, trener Pogoni Szczecin

***

W większości miejsc, gdzie był Artur, byłem i ja. Miałem jednak farta, że w odpowiednim momencie poczułem się na tyle źle, by zejść ze sceny. To co ujrzało światło dzienne, odbyło się już bez mojego udziału. O wyrywaniu umywalki dowiadywałem się dopiero na śniadaniu.

Michał Żewłakow, były reprezentant Polski (o Arturze Borucu i aferze po meczu z Ukrainą we Lwowie w 2008 roku)

***

Artur, wbrew medialnemu wizerunkowi, nie jest olewusem. To człowiek niesamowicie ambitny.

Beenhakker oprócz tego, że był naszym trenerem, naprawdę był naszym przyjacielem. Często ratował różne osoby z opresji, niejednokrotnie samemu wystawiając się na strzał. To nie tak, że on sobie z nami nie radził. To my bardzo często po prostu jego zaufania nadużywaliśmy. Po meczach, kiedy był zadowolony z wyniku i naszej gry, podchodził na kolacji i mówił: „Panowie nie chcę nikogo widzieć w hotelu, wszyscy na miasto, macie wywietrzyć głowy, widzimy się jutro o 14”. Nasza niedojrzałość powodowała, że to jak on nas traktował, czasami nas przerastało.

Michał Żewłakow

***

Szukałem piłkarzy, którzy nie pękną w decydujących momentach. Graliśmy do przodu, ale też walczyliśmy. Zdarzało się, że w selekcji przepadał zdolny piłkarz, który nie był wystarczająco waleczny.

Jerzy Engel, były trener reprezentacji Polski

***

Nie mówię ostro dla samej ostrości, tylko żeby skutek był dobry. W moich opiniach nie ma żalu, pretensji do kogokolwiek. Mówię tak, żeby móc za pięć minut usiąść z ocenianą osobą i w spokoju wypić kawę.

Reklamy z Bońkiem są, bo prawo tam, gdzie płacę podatki, nie zabrania mi tego. Tak jak wystarczy założyć serwer za granicą i już można na nim właściwie bezkarnie zamieszczać reklamy bukmacherów. Ja bym chciał zobaczyć, jak mistrz Polski zagra w Lidze Mistrzów, wylosuje Real, i jak urzędnicy będą ścigali Cristiano Ronaldo i innych, bo na koszulkach reklamują firmę bwin. Teoretycznie mają taki obowiązek. Absurd.

Zbigniew Boniek

***

Zapytajcie chłopaków z kadry, staram się jak mogę, niektórych nawet zaskoczę na plus moim polskim. Co innego natomiast rozmawiać z prasą albo przed kamerami. Przepraszam, że nie mówię tak dobrze, jak wszyscy by chcieli.

Większość rozumiem, a jeśli chodzi o niuanse, to pomaga mi Grzesiek Krychowiak.

Ludovic Obraniak, pomocnik reprezentacji Polski

***

Jeżeli Obraniak mówi, że ze zgrupowania wyjeżdżał z ulgą, to może jednak powinien uderzyć się w pierś i spytać samego siebie, czy zrobił wszystko, by tak nie było?

Waldemar Fornalik, trener reprezentacji Polski

***

Obraniak jest atakowany, bo stał się łatwym celem - farbowany lis, nie mówi po polsku, niczego nie rozumie i do tego wyobcowany. Idealny do odstrzału.

Tomasz Łapiński, były reprezentant Polski

***

Nie mamy przywódcy, czyli trenera. Waldemar Fornalik to człowiek stojący w cieniu, na zasadzie będę siedział cicho to może mi się coś uda. Nie ma niczego z przywódcy, bo z tym trzeba się urodzić. Nie daj Bóg taki admirał na statku. Załoga by mu się rozlazła raz dwa, i nie dopłynęliby do najbliższego portu. Zresztą z tego co wiem to kadrowicze często chichoczą, gdy Fornalik się odzywa.

Mariusz Piekarski, agent piłkarski

***

Może chichoczą zawodnicy Piekarskiego, których jest agentem? Może oni tej kadry nie rozumieją i nie powinni w niej być, bo później wchodzą na boisko i jest d...? Moim zdaniem trzeba podejść i walnąć takiego gościa w zęby, który śmieje się, jak trener mówi. Znam Fornalika z boiska, kopaliśmy się nieźle i wiem, że ma charakter.

Roman Kosecki, wiceprezes PZPN

***

Boniek, tak samo jak wcześniej Grzegorz Lato, ma prawo postawić piłkarzy na baczność. Może to zrobić nawet z Lewandowskim. Może mu opowiedzieć o swoich osiągnięciach związanych z grą w reprezentacji. Nic by się nie stało, gdyby nasz napastnik usłyszał, że dobrze gra w Borussii, ale dopiero jak powtórzy dwadzieścia procent tego, co prezes Boniek ugrał z reprezentacją, będzie z niego gość. Lewandowski musi bardziej żyć tym, co dzieje się w kadrze. A generalna uwaga do wszystkich naszych reprezentantów jest taka, żeby zajęli się grą, a nie sprzedawaniem informacji prasie.

Antoni Piechniczek, były trener reprezentacji Polski

***

Młodzi są bardziej wirtualni, twittują, korzystają z Facebooka. Ale nie wiem, czy to gorsze, czy lepsze, po prostu jest inaczej. My potrafiliśmy wracając z meczu osiem godzin grać w autokarze w karty.

Po zwycięstwie każdy trener jest rozluźniony – chyba tylko poza Adamem Nawałką, jak słyszałem z opowieści kolegów –  pozwala na więcej, ale po porażce zdarza się jechać przez całą noc w ciszy, bo nie ma zgody nawet na puszczenie filmu z płyty. Jeśli chodzi o alkohol, to nie wiem czy z obawy przed trenerami, paparazzi, czy z własnego przekonania, połowa kadry to abstynenci. W tych sprawach zmierzamy w dobrym kierunku.

Trener Hajto ma wybuchowy charakter, to lew medialny, nikogo nie oszczędza, mówi prosto z mostu, no i mnie też się niepotrzebnie oberwało. Trudno.

Tomasz Frankowski, napastnik Jagiellonii Białystok

***

Sami sobie przeczymy. Każdy mówi, że polska piłka jest na dnie, a jednocześnie wszyscy się dziwią, jak mogliśmy przegrać z Ukrainą. Ktoś ma problem z oceną rzeczywistości. Polski futbol jest w takiej sytuacji, że nie można zakładać z góry porażki, ale trzeba być na nią przygotowanym.

Gdy trafiłem do Legii w 2001 roku, byłem w szoku, że w klubie nie ma grup juniorskich. Przyszedłem z Partizana, gdzie codziennie trenuje trzysta dzieciaków w różnym wieku, do Legii, jednego z najlepszych polskich klubów, w której w ogóle młodzieży nie ma.

Bodajże w 2006 roku mój przyjaciel Mirko Poledica, odesłany został do rezerw Legii. Powiedział mi takie słowa o Robercie Lewandowskim: „on ma wszystko, to będzie wielki zawodnik”. Nikt inny w Legii tak nie myślał. Oddali go do Znicza Pruszków. Mirko wtedy był czynnym piłkarzem, ale już miał liczne kontakty, obecnie jest prezesem związku piłkarzy w Serbii, wtedy chciał przez znajomego menedżera zabrać Lewandowskiego do drugiej ligi portugalskiej. Robert nie pojechał ostatecznie do Portugalii z powodu śmierci ojca. Dziś Lewandowski jest najlepszym piłkarzem, jakiego Polska miała od czasów Bońka, zupełnie przez przypadek. Został przeoczony przez najlepsze polskie kluby. Nie mamy pewności, ilu takich Lewandowskich przeoczono. Oczywiście mógł też w tej Portugalii zaginąć i dziś Lewandowskiego by nie było. To jest cienka linia. Klose i Podolski to kolejne przykłady na to, że szkolenie młodzieży u nas leży. W Polsce jest tyle samo talentów, co wszędzie indziej na świecie, tylko nie umożliwia im się właściwego rozwoju.

Aleksandar Vuković, były zawodnik m.in. Legii i Korony Kielce

***

Niech rząd pomyśli, że zniszczyli to, co kiedyś było najważniejsze. 70 proc. procent uczniów przynosi zwolnienia lekarskie. Dziewczyny mają okres pięć razy w miesiącu. To jest koszmar.

Bogusław Kaczmarek, trener Lechii Gdańsk

***

Z kwotami transferowymi to jest kompletna ściema. W kontrakcie zawodnika jest mnóstwo ukrytych kosztów - pieniądze dla agenta, za podpisanie umowy, jakieś premie, cuda na kiju. Może być transfer za zero, a koszty utrzymania gigantyczne. Salinas przyszedł za darmo, a kosztował, tak mi się wydaje, najwięcej w historii Legii w trakcie jego kilkumiesięcznego pobytu.

Bogusław Leśnodorski, prezes Legii Warszawa

***

Nie da się ukryć. Jestem dumny z tego, co zrobiłem. Półfinał z Realem i cztery gole to coś wspaniałego.

Robert Lewandowski, napastnik Borussii Dortmund

***

Znowu ten Kucharski. I co ja mogę powiedzieć? Naprawdę nie widzę powodów, dla których miałbym odnosić się do słów menedżera, który mówi o transferze swojego zawodnika, a ma na to niewielki wpływ. Przecież pan Kucharski zdaje sobie sprawę, że Robert ma podpisany kontrakt z Borussią i że to my zdecydujemy, czy go oddamy, czy nie. Nie wiem, dlaczego menedżer w telewizji musi w ogóle w takiej kwestii się wypowiadać. Nie jestem menedżerem, ale wydaje mi się, że takie sprawy można załatwić inaczej.

Jürgen Klopp, trener Borussii

***

Jest bardzo dobry, nie wiem czy najlepszy, ale nie ma przypadku w tym, że Roberta wymienia się jako kandydata do gry w kilku najlepszych klubach Europy. Jestem pewien, że we wszystkich by sobie poradził.

Jacek Krzynówek, były reprezentant Polski (o Robercie Lewandowskim)

***

Jest najgroźniejszy, gdy działa instynktownie, jak zaprogramowany automat.

Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski (o Lewandowski)

*  *  *

Źródła: Przegląd Sportowy, Polsat Sport, Piłka Nożna, Sport, Rzeczpospolita, Super Express, Twitter, Orange Sport, Fakt, sportowefakty.pl.

▬ ▬ ● ▬