Podsumowanie 2013 roku, cz. 4

Fot. Trafnie.eu

Lato było w tym roku niezwykle gorące. Dosłownie i w przenośni. W głównych rolach występowali tradycyjnie Boniek, Kosecki i Lewandowski…  Choć nie tylko.

Zrobiłem wszystko, by zostać uznanym najlepszym piłkarzem na świecie.

Franck Ribery, zawodnik Bayernu Monachium

***

Trzeba grać, a Pan Bóg jak ma pomóc, to pomoże. Bóg daje siłę i motywację do działania, ale działać musimy my.

Paweł Guminiak, prezes Olimpii Elbląg, prywatnie ksiądz

***

Ludziom z Sheriffa powiedziałem prawdę: że klub jest super, ale dla mnie na pierwszym miejscu są najbliżsi.

Jest tam straszna bieda. W Polsce może się to wydać dziwne, ale bywa, że w sklepach przez wiele dni nie można dostać niektórych podstawowych produktów. Kłopoty są też z mieszkaniami, więc praktycznie wszyscy piłkarze mieszkają w klubowym hotelu. Mało komu się to podoba.

Krzysztof Król, obrońca Sheriffa Tiraspol

***

Jeżeli ktoś mówi prawdę o stanie polskiej piłki to jest "be". Dlatego bardzo często, gdy mówię realnie o tym jak u nas jest, słyszę, że nie powinienem się odzywać, bo i tak to niczego nie zmieni. Ciągle powtarzam, że jeżeli my trenerzy nie będziemy o tym mówić, to kto ma to robić? Księża?

Każdy buduje zespoły na miarę możliwości. Tyle, że do nas trafia ósmy czy dziewiąty garnitur obcokrajowców. Nie dostają się do nas dobrzy gracze, bo ci idą do lepszych lig.

Stabilizacja i zdrowe podejście to podstawa w sporcie. Wiemy jakimi środkami dysponujemy, wiemy, kogo możemy pozyskać. Staramy się operować pieniędzmi rozsądnie. Jeśli ktoś jest do wzięcia za 5 złotych, to chcemy go za 4,90. Dziesięć groszy można zostawić na to, gdy będzie coś się działo. Dla każdego trenera na pewno stabilizacja jest ważna. Kto wie, może po roku pracy będą jakieś dobre wyniki i zadowolenie w klubie, to może człowiek będzie wreszcie pierwszym trenerem, z którym podpisze się dłuższą umowę.

Michał Probierz, trener Lechii Gdańsk

***

To rzeczywiście inny świat. Stadionów nawet nie sposób porównywać, na Legii jest nowy, w Łodzi nic nie zmienia się od lat.

Łukasz Broź (po przejściu z Widzewa do Legii Warszawa)

***

Odciąłem się od tego środowiska. Nie wiem, czy i o mnie jeszcze ktokolwiek pamięta.

Orest Lenczyk, nestor polskich trenerów

***

Jeszcze kilkanaście lat temu jedną z rozrywek zawodników były wyjścia do kasyna. Ja sam byłem w takim miejscu raz, ale jako osoba towarzysząca. Dzisiaj dużo groźniejszą "rozrywką" są jednak bukmacherzy. W ciągu kilkunastu minut możesz przegrać całą pensję przez internet i nikt się o tym nie dowie. Z pewnością jest to niedobre zjawisko, ale ciężko temu zapobiegać.

Bardzo trudno pomagać osobom uzależnionym od hazardu. Zazwyczaj nie żalą się na swój los, przekonują, że wszystko jest pod kontrolą. Nikt nie powie - słuchajcie, nie radzę sobie.

Tomasz Frankowski, były napastnik m.in. Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok

***

Jestem pomijany, a krytykuje się mnie, sugerując, że jestem betonem.

Prezes zachował się jak władca, któremu wydaje się, że jego pomysły są jedynymi słusznymi i nie podlegają dyskusji. Delegaci pochodzą z wyboru i nie są maszynkami do głosowania. Mają swoje zdanie i nie boją się go przedstawiać. Nie można nazywać ich wrogami tylko dlatego, że nie podzielają poglądów szefa. Można im zaproponować zmiany, ale nie wolno ich narzucać, a potem obrażać się na tych, którzy myślą inaczej. Mnie to tym bardziej boli, że w atakach biorą udział członkowie Komisji Medialnej PZPN albo dziennikarze do specjalnych poruczeń, których nie tylko ja nazywam pinczerami.

Jeśli więc słyszę słowa Bońka „Kosecki mnie rozczarował", to zastanawiam się o co mu chodzi. Przez pierwszych kilka miesięcy po wyborze władz często rozmawialiśmy ze sobą. Teraz intensywność tych spotkań jest rzadsza, bo Zbyszek sporo czasu spędza poza Polską. A ja uważam, że dyskusje są podstawą działalności w takiej instytucji jak PZPN.

Mam wciąż dużo zapału, ale i dyskomfort, bo inaczej sobie pracę w PZPN wyobrażałem. Myślałem, że będziemy pracować wszyscy razem, będą nas łączyły te same cele. Tak niestety nie jest.

Roman Kosecki, wiceprezes PZPN

***

Wbrew temu co się mówi, nie mam w sobie żadnych znamion tyranii. Nie jestem politykiem, moje życie zawsze było oparte na faktach i konkretach.

Wbrew pozorom nie za dużo w swoim życiu zmieniłem, odkąd zostałem prezesem. Raczej je urozmaiciłem. Czasu na przyjemności jest tyle, ile było. A zgodzę się, że we Włoszech żyje się przyjemniej. Tam inaczej mnie odbierają. Jestem Polakiem wśród Włochów, a nie Polakiem wśród Polaków. Odpada element zazdrości.

Mam 57 lat, żyję z dziennikarzami od dawna. Krytykę bardzo dobrze znoszę, ale trudno mnie namówić na to, żebym dziennikarzom z ręki jadł.

Zawsze miałem sympatię do Romana z powodu jego osiągnięć piłkarskich. Chciałem dać mu szansę, bo zrobiło mi się go szkoda po wyborach. Poza tym na sali nie miałem kandydatów na wiceprezesa do spraw szkoleniowych. Śmieszny system wyborczy sprawia, że prezes nie może zgłosić własnego kandydata, tylko musi wybierać wśród delegatów. Jak się będzie kończyła moja kadencja, wtedy powiem, czy jestem Romanem zawiedziony.

Zbigniew Boniek, prezes PZPN

***

Nie rozumiem tej zaczepki. Mówienie, że nie mam czasu na sport, bo jestem politykiem, to kpina. Mam swoją szkółkę, 200 dzieci tam trenuje, koordynuję pracę trenerów, wychowałem reprezentanta Polski i wielu reprezentantów młodzieżowych i Mazowsza zdobywających medale. Na szkółkę wydałem półtora miliona złotych. Nie zaniedbuję też pracy w Sejmie. Zbyszku, o co ci chodzi? Nie jestem pracownikiem PZPN. Nie mam tam etatu, nie zarabiam pieniędzy, więc nie będę siedział przy Bitwy Warszawskiej od rana do wieczora. Moim zadaniem jest wytyczanie strategii i zarządzanie ludźmi, którzy będą tę strategię realizować. Ciągle nie rozumiem, dlaczego jedna trzecia wywiadów z prezesem jest o Romanie Koseckim.

Zbyszek mówi, że wziął mnie na wiceprezesa, bo się nade mną zlitował... Nigdy nie mówiłem, jak to wyglądało. Gdy Zibi został wybrany na prezesa, zaprosił mnie na bok, w Sheratonie. I powiedział: "Roman, chcę, żebyś był wiceprezesem, znasz polskie realia". Widziałem, że potrzebuje człowieka, który zna się na szkoleniu dzieci i młodzieży, bo to jest najważniejsze. Przyjąłem propozycję, ale nie czułem żadnej litości. W oczach prezesa zobaczyłem wręcz zakłopotanie. Gdybym chciał odbić piłeczkę, mógłbym powiedzieć: zlitowałem się nad Zbyszkiem i przyjąłem tę wielką odpowiedzialność. Ludzie czytają te wszystkie wypowiedzi. Jestem trzeci raz posłem, a za każdym razem startowałem z 10. miejsca.

Nie życzę sobie takich wycieczek pod moim adresem. To brak szacunku wobec mojej osoby. Roman Kosecki to człowiek, który grał w wielu krajach, zdobywał trofea i nie można mnie tak traktować. Oczekuję szacunku. I na każdy wywiad prezesa w tym stylu będę odpowiadał. Bo jego wypowiedzi są niesympatyczne.

Gdy się spotykamy twarzą w twarz, miło nam się rozmawia. Nawet na zarządzie, gdy jest ostro, potrafimy się porozumieć. Nade mną nikt nie musi się litować. Jeśli chcemy się pojedynkować, możemy jako piłkarze wyjść na boisko i się sprawdzić. Dziś Zbyszek jest chudszy, ja grubszy, może za chwilę ja będę chudszy, mam już siedem kilo mniej. A jeśli prezesowi nie pasuje współpraca ze mną, niech to powie i na najbliższym zjeździe złoży wniosek o odwołanie Koseckiego z funkcji wiceprezesa PZPN.

Roman Kosecki

***

Prezes i wiceprezes nie powinni iść tą drogą. Relacja na linii prezes reszta zarządu PZPN jest zaniedbana. Jedziemy na tym samym wózku i nie może być tak, że każdy chce ugrać coś dla siebie. Boniek wybrał Koseckiego, żeby był lojalny. A ten źle się czuje, jeżeli nie konsultuje się z nim pewnych spraw. Dochodzi do zgrzytów. Przepychanki nie poprawiają wizerunku związku. No i wszyscy powinni zrozumieć, że nie da się zreformować polskiej piłki w jeden miesiąc, poprzez jeden zjazd. To proces na lata.

Jerzy Dudek

***

Kiedyś trener Leo Beenhakker powiedział, że Polska to śpiący lew. Też jestem tego zdania. Razem z kolegami z PZPN i zarządu Ekstraklasy podjęliśmy się misji, byśmy za 4-5 lat mogli powiedzieć, że udało nam się wznieść polską piłkę na inny poziom.

Naprawdę już teraz nie mamy się czego wstydzić. Patrzmy w kierunku takich lig jak holenderska, belgijska czy szkocka. Owszem, jeśli spojrzymy na czołowe zespoły, to ciężko się porównywać, ale poziom rozgrywek nie jest wcale dużo wyższy.

Bogusław Biszof, prezes Ekstraklasy SA

***

Niemcy to inny świat. Niczym nie trzeba się przejmować. Nie ma się co martwić, że czegoś zabraknie, że coś nie zostanie dopięte. Tutaj mam niemal wszystko podane na tacy. Mam się skupić tylko na treningu. Trener bramkarzy Adam Matysek śmieje się, że co to za życie. „Płacą na czas, wszystko ci naszykują, zawiozą. Trzeba tylko trenować”.

Mariusz Stępiński napastnik 1. FC Nürnberg

***

Problemem nie był selekcjoner, tylko nowe władze polskiej federacji piłkarskiej. Poczułem, że sytuacja wokół reprezentacji od EURO 2012 zrobiła się niezdrowa i to mi nie odpowiadało. Być może kiedyś zmienię swoją decyzję, ale biorąc pod uwagę słowa i zachowanie niektórych z władz federacji w stosunku do mojej osoby, będzie o to trudno. Chciałbym jednak zaznaczyć, że mam wielki szacunek do reprezentacji i wszystkich graczy, którzy ją tworzą.

Ludovic Obraniak, (potencjalny) reprezentant Polski

***

W jakiej roli Włosi widzą naszego bramkarza? Szczerze to nie wiem, i nie chce się na ten temat wypowiadać. Łukasz jest ambitnym i młodym zawodnikiem. Dobrze broni w polskiej lidze. Widziałem go też kilka razy na treningach. Zawsze błyszczał starannością i chęcią do pracy. Poza tym to przyjemny, fajny i wesoły chłopak.

Zbigniew Boniek (o transferze Łukasza Skorupskiego do Romy)

***

Nie mam żadnego problemu z tym, że w niektórych środowiskach nie jestem lubiany. Bóg nie uszczęśliwił każdego. Ja tym bardziej tego nie zrobię.

Zawsze uważałem, że mam dużo i mogę wiele osiągnąć. Mimo wszystko, staram się nikogo nie krytykować, a jeśli już to robię, to przechodzi mi przez głowę jedna myśl - nie każdy ma takie możliwości jak ja. Staram się w pełni wykorzystywać swój talent i skupiam się na sobie.

Zawsze byłem pewny siebie i imponowałem tym, że wszystko stawiałem na jedną kartę. Kiedy coś mi się nie powiodło i dostawałem po tyłku, to potem dawałem z siebie jeszcze więcej.

Jakub Kosecki, piłkarz Legii

***

Kiedyś na treningu coś we mnie wstąpiło. Jednego kolegę brzydko kopnąłem, po chwili drugiego uderzyłem w klatkę piersiową. On mnie popchnął, ja się na niego rzuciłem z pięściami. Musiał interweniować trener, złapał go, mnie odesłał do domu. W szatni ze złości wybiłem szybę. Naprawdę taki nie jestem, normalnie jestem spokojnym, cierpliwym gościem. Ale ta frustracja się skumulowała. W ogóle nie grałem, chociaż od nikogo nie odstawałem. Czułem się jakby nagle ktoś mi obciął nogi.

Zaprosiłem jej rodziców na obiad. Powiedziałem, że chcę się oświadczyć ich córce. Ojciec był zachwycony, kazał przynieść piwo, chciał świętować, ale mama zaczęła wypytywać: "Czy jesteś pewien, że będziesz w stanie zapewnić mojej córce odpowiedni poziom życia?" Zarzekałem się, że tak, że dostałem kontrakt w Hiszpanii. Cały się trząsłem, ale skończyło się dobrze. Kilka dni później zaprosiłem Leilę na kolację. Normalnie nie piję, ale tego dnia byłem tak zdenerwowany, że sam opróżniłem butelkę wina. W końcu ukląkłem przed nią i proszę o rękę. A ona nic, ani słowa i tylko się na mnie patrzy. Klęczę na środku restauracji, proszę ją w końcu, żeby coś odpowiedziała, bo ludzie się na nas gapią. Zgodziła się.

To ona podejmuje wszystkie ważne decyzje. Wydaje mi się, że ona jest bardziej odpowiedzialna i świadoma tego, co jest dla nas dobre. W przeszłości pewne moje wybory nie okazały się trafione. Jak chociażby wyjazd do Sevilli, a jej decyzje, zazwyczaj, w 98 procentach, są strzałem w dziesiątkę. Jestem naiwny, ufam ludziom. Ktoś mi mówi: "Słuchaj, mam dla ciebie ofertę z Lazio", a ja od razu się cały napalam. Leila popatrzy na kogoś takiego, popatrzy na mnie i mówi: "Nie widzisz, że ten facet jest kłamcą?"

Helio Pinto, pomocnik Legii

***

Muszę zaakceptować fakt, że w tym sezonie będę występował w Borussii.

Zawsze zachowywałem się fair wobec klubu, dotrzymywałem wszystkich zobowiązań i wydaje mi się, że dużo dla Borussii zrobiłem. Boli mnie to, że niektóre osoby zaprzeczają teraz swoim słowom. Jeśli ktoś coś mówi, powinien się tego trzymać. Nie chodzi mi tylko o transfer, kilka innych rzeczy, które poruszałem w dyskusjach z działaczami, nie zostało wykonanych, albo są wstrzymane.

Chcąc nie chcąc – momenty zwątpienia mogą się pojawić. Czego bym nie robił, jak ciężko nie pracował na treningach i jak nie starał w trakcie meczu, podświadomie będzie we mnie tkwiło, że zostałem oszukany. Może to za mocne słowo... Powiedzmy – że rozczarowała mnie postawa niektórych osób w klubie. Takie sytuacją mogą wpływać na postawę nie tylko sportowca, ale każdego, w normalnym życiu i pracy.

Robert Lewandowski.

***

Ma prawo tak mówić. Wyrzucił z siebie to, co mu leżało na sercu. Jak jego słowa zostaną odebrane, zobaczymy. Piłeczka jest po drugiej stronie. Jeśli będzie miał słabszy okres, wszystko będzie wywlekane.

Jacek Krzynówek, były reprezentant Polski (o Lewandowski)

***

Rozumiem to, że Robert Lewandowski jest trochę sfrustrowany.

Hans-Joachim Watzke, dyrektor Borussii Dortmund

***

Nie mając nigdy okazji poznać pana Smudy, jestem bardzo krytyczny wobec niego i nie wiem, jak to możliwe, by ten typ trenera jeszcze funkcjonował w takim zespole. Jestem tak rozczarowany Euro, że moja krytyczna ocena sięgnęła zenitu, więc i na Wisłę spoglądam w ten sposób. Mogą nawet nie wejść do czołowej ósemki ligi. Takiego trenera absolutnie bym nie zatrudnił, formuła, jaką proponuje, wyczerpała się w latach 90. Nie wierzę, by oryginalną metodą motywowania można było daleko zajechać. Jest tylu młodych trenerów, którzy mają pojęcie o długofalowej pracy, juniorach, jesteśmy naprawdę w innych czasach.

Bogusław Leśnodorski, prezes Legii

***

Nie znam tego człowieka, jakiś nowicjusz chyba. Co on pajacuje, dobry Boże.

Franciszek Smuda, trener Wisły Kraków

***

Mimo że rozgrywki są słabe, to jednak nasze. Musimy nauczyć się jednego: jeżeli obcokrajowcy przyjeżdżają do Polski, muszą nauczyć się języka. To żadne gwiazdy, tylko osoby, które do lepszych lig się nie załapali. Do Polski przyjechali przede wszystkim zarobić. U nas obcokrajowcy mają za wiele swobody.

Król strzelców zdobywa 14 bramek w 30 meczach... Ja bym nie chciał zostać takim królem strzelców. Świadczy to tylko o nieudolności innych piłkarzy ekstraklasy. Demjan grał przecież w zespole, który ledwo wybronił się przed degradacją...

Mam sentyment do prezesa Kuleszy. Przez półtora roku rozmawiałem z nim częściej niż z żoną.

Tomasz Hajto, były trener Jagiellonii Białystok

***

Jest najlepszym piłkarzem na świecie i mogę wam powiedzieć, że zakończy karierę w Realu Madryt. Nie otrzymaliśmy żadnej oferty na Cristiano Ronaldo,

Florentino Perez, prezes Realu

***

Książe [William] jest wielkim sympatykiem Villi i mamy nadzieję, że jego syn będzie podtrzymywał szkarłatno-błękitną tradycję.

Oświadczenie na stronie klubowej Aston Villi (po narodzinach brytyjskiego następcy tronu)

***

Pochodzę z okolic Warszawy, więc siłą rzeczy kibicowałem Legii. Gdy decydowałem się zainwestować swoje pieniądze w piłkę nożną - Legia była zajęta i nie szukała wsparcia.

Widzew  jest, działa, restrukturyzuje się i nic nie trzeba z nim więcej robić.

W polskiej rzeczywistości jedyną szansą na budowanie normalności jest odcięcie finansowania. I wtedy wszyscy zaczynają normalnieć: piłkarze, trenerzy, menadżerowie. Okazuje się, że można mieć dobrych piłkarzy za 1/3 wynagrodzenia, pewna grupa menadżerów przestaje dokazywać, bo wie, że na tym nie zarobi. I całość zaczyna normalnieć.

Sylwester Cacek, właściciel Widzewa Łódź

***

Bundesliga zyskała szacunek w innych krajach Europy, które mają mocne ligi. A nawet zaczyna niektóre wyprzedzać, bo jest tworzona na solidnych podstawach finansowych. Tu nikt nie żyje na kredyt.

Dla reprezentacji nie są to lekkie chwile. Pozytywów jakoś nie widać.  Wiadomo, że celem jest awans do mistrzostw świata, ale po tych słowach kibic może się tylko uśmiechnąć.

Jakub Błaszczykowski, kapitan reprezentacji Poslki

***

Zdecydowałem się wrócić, bo nie ma co kryć - ja potrzebuję Wisły, a Wisła potrzebuje mnie. Sam się zastanawiam, dlaczego nie udało mi się zagranicą. Może zabrakło trochę szczęścia?

Już kilka lat temu mówiłem, że chcę skończyć karierę w Wiśle, więc nie może być niespodzianki, jeśli tak powiem teraz... Ale kiedy skończę karierę? Nie mam pojęcia. Chciałbym pograć jeszcze parę lat w piłkę.

Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków

***

A jaką siłę rażenia ma Legia? Potencjał ofensywny to połowa Lecha i Wisły sprzed lat. Miroslav Radović to nie jest numer 10. Podobno niezły jest Helio Pinto, ale tego nie pokazuje. Natomiast widać hurraoptymizm, a ja do tej Ligi Mistrzów podszedłbym ostrożnie, żebyśmy się później nie rozczarowali.

Marek Koźmiński, wiveprezes PZPN

***

Nie wiem, czy i jak poradzę sobie ze stresem przed meczem z Realem czy Barceloną, ale w polskiej lidze dawałem radę. Pewności siebie dodawało mi wówczas każde udane zagranie.

Bartłomiej Pawłowski, zawodnik Malagi

***

Pan Robert Lewandowski znany jest w środowisku z tego, że wiele rzeczy robi społecznie i charytatywnie dla wielu środowisk. Nie upublicznia tego bo chce pomagać a nie o tym rozmawiać. Dlatego raz jeszcze Pan Robert chce podkreślić, że gra dla Reprezentacji, kibiców jest dla niego zaszczytem i dołoży wszelkich starań by udowadniać to swoim każdym występem. Pytanie czy straszenie go wykluczeniem z Reprezentacji za to, że nie chce wziąć udziału w jednym ze spotów reklamowych do czego ma pełne prawo i wielokrotnie był do dyspozycji sponsora jest działaniem dla dobra tejże Reprezentacji.

Fragment oświadczenia pełnomocnika Roberta Lewandowskiego

***

W reklamach wciąż występują ci sami zawodnicy, tymczasem piłkarze umawiali się z przedstawicielami związku, że będzie wykorzystywany cały zespół.

Jerzy Brzęczek, reprezentujący interesy Jakuba Błaszczykowskiego

***

Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy wspólnie wypracujemy kompromis i nowe zasady zadowalające nas wszystkich. Jednocześnie zaapelowałem do członków reprezentacji narodowej, obecnych na niedzielnym spotkaniu, by we wtorek, 13 sierpnia wzięli udział w nagraniu sesji reklamowej głównego sponsora PZPN, firmy Orange. Będzie to potwierdzenie naszych bardzo dobrych stosunków, które od lat mamy z naszym głównym sponsorem.

Fragment oświadczenia prezesa PZPN

***

Orange zawsze wywiązywało się ze wszystkich swoich zobowiązań. Oczekujemy wywiązania się naszych partnerów wobec nas. Jest to zgodne z zasadami, na jakich profesjonalny sport funkcjonuje od wielu lat. Jesteśmy przekonani, że rozumie to każdy, kto zna reguły światowego futbolu i marketingu sportowego.

Konrad Ciesiołkiewicz, dyrektor PR i Sponsoringu Orange Polska

***

Żyjemy w demokratycznym kraju. Ale problem nie dotyczył finansów, ale pewnych rozwiązań systemowych. Piłkarze nie mieli nic przeciwko naszemu sponsorowi, który jest fantastyczny. W przeciągu miesiąca zakończymy wdrażanie nowej procedury

Zbigniew Boniek

***

Ja bym go nie zwolnił. Bo dopiero po roku, po dwóch latach, można sobie wyrobić ocenę. Przez ten czas trener sprawdza zawodników, wybiera warianty gry. Po tym okresie wie, kto mu się przyda, kto się do kadry nie nadaje i czy młodzi robią postępy. Powtarzam: dajmy szansę Waldkowi. Nie zwalniajmy go już teraz.

Niech Fornalik dalej pracuje. Spójrzmy na Niemcy. Trener Joachim Löw już siedem lat pracuje z kadrą. Nawet jak ktoś mu wypadnie, to on już wie kogo szukać. Oto właśnie chodzi. Jest ciągłość pracy. A u nas? Podczas EURO 2012 wszyscy czekali tylko na ostatni gwizdek sędziego, aby krzyknąć: ucinajmy łeb Smudzie!

Franciszek Smuda, były trener reprezetacji Polski

***

To jest już kolejny incydent świadczący, że należy izolować tych ludzi. Być może będzie trzeba przemyśleć zmiany w prawie, jeśli nie będą chcieli się socjalizować.

Bartłomiej Sienkiewicz szef MSW (po wydarzeniach na plaży w Gdyni z udziałem kibiców Ruchu Chorzów)

***

Jak ktoś oglądał powtórkę remisu z Wembley, to widział, że tam powinno być 17:1. Myślę, że Janek Tomaszewski musiał po tym meczu ze dwa tygodnie w sanatorium leżeć, żeby zeszły te siniaki i stłuczenia po strzałach Anglików.

Oni są coraz słabsi, ale w ich składzie wychodzi 11 zawodników, którzy walcują co trzy dni. Mają swój styl, może toporny, stałe fragmenty gry i dziękuję. Nic pięknego, ale nie umieliśmy z nimi wygrać. Jesteśmy słabi fizycznie, nie mamy sił na drugą połowę, dramatyczni są defensywni pomocnicy.

Nie możesz ciągle myśleć o piłce. Musisz wyjść z chłopakami, popatrzeć na dziewczyny w mieście, pośmiać się z kogoś innego, napić się, odblokować. Mówimy, że piłkarz nie może dotykać alkoholu. W Anglii chlają więcej od nas, a grają więcej, lepiej i szybciej. Jaki polski piłkarz z pola jest w Premier League? Żaden, bo nie wytrzymałby tempa, nie zdążyłby wybiec z szatni, a już zacząłby się mecz. Dlatego biorą tylko bramkarzy, bo takiej różnicy nie widać. 

Zastanawiam się, czy prezesi zagranicznych klubów są tak głupi, czy im wszystko jedno, że kupują naszych. Gdybym pracował jako ich skaut i wysłaliby mnie do Polski z zadaniem, że mam zadzwonić po pięciu dobrych meczach jakiegoś grajka, to trzy lata mógłbym się nie odezwać.

Dostałem propozycję prowadzenia treningów w szkółce dla młodzieży. Pojechałem na trening, przyszło około 50 adeptów. 30 z nich jest regularnie oszukiwanych, a rodzice ograbiani z kasy. Ci chłopcy bardziej nadają się do zapasów, judo czy podnoszenia ciężarów. Dla kolegi, który mnie namawiał, byłem brutalny: „Nie róbcie chłopcom nadziei, nie ściągajcie z rodziców kasy. Pokażcie im inny kierunek, inną dyscyplinę”. Wskazałem na najbliżej biegnącego i zapytałem: „Wygląda ci na przyszłego piłkarza, czy bardziej gościa, który będzie miał 150 kilogramów w rwaniu i 200 w podrzucie”. Kolega tłumaczył, że rodzice nie chcą słyszeć o innych dyscyplinach, bo piłki jest najwięcej w telewizji. I oszukuje dalej.

Czy bez menedżerów trafiłby do polskiej ligi różnej maści ogórasy, że po litewsku powiem. W Legii był kiedyś taki Ohayon. Takiego nam wcisnęli, to była sztuka. Ilu piłkarzy przewinęło się w Jagiellonii za Probierza przez trzy lata. Sześćdziesięciu? Siedemdziesięciu? Kto na to pozwolił. Trener i prezesi. A kto zarobił – menedżerowie i drewniaki, które zostały odesłane po dwóch meczach. Mówmy o tym, ile kluby straciły na działalności menedżerów.

Nie miałem PlayStation ani komputera, nie powstały jeszcze galerie handlowe. Na pewno nie było żelu. Lustra były, ale żelu nie. I na wszystkich boiskach na osiedlu, kartoflankach, komplet. Teraz Orlików wszędzie pełno, tylko orłów nie widać.

Wojciech Kowalczyk, były reprezentant Polski

***

Spotkaliśmy się kiedyś przed studiem w Polsacie. Najpierw na malowaniu. I zaczęliśmy gadać o piłce, opowiedziałem mu o swoich różnych pomysłach. W końcu Zibi przerwał: „Zachowaj coś na program, bo się wystrzelasz”. Wchodzimy na antenę. Pierwszy głos ma Zibi, wiadomo, starszy. Wszystkie moje pomysły, które usłyszał kilka minut wcześniej, przedstawia jako swoje. Sprytne to było.

Wojciech Kowalczyk (o Zbigniewie Bońku)

*  *  *

Źródła: onet.pl, Sport, Fakt, Rzeczpospolita, Przegląd Sportowy, tvn24.pl, L'Equipe, legia.net, Bild, avfc.co.uk, pilkanozna.pl, PZPN, TVN, Super Express.

▬ ▬ ● ▬