Pokerowa zagrywka prezesa?

Fot. Trafnie.eu

W kończącym się tygodniu najwięcej uwagi koncentrowało wydarzenie, które dopiero… będzie. W poniedziałek przedstawiony zostanie nowy selekcjoner.

Ostatni tydzień, zresztą jak i kilka poprzednich, znaczony był codziennymi informacjami o jego wyborze, z wieloma zwrotami akcji, niektórymi niezwykle gwałtownymi, więc pojawiały się słowa - „niewiarygodne”, „niemożliwe” czy sensacyjne”. Ich kumulacja nastąpiła w sobotę, po kilku dniach umacniania w mediach wersji o wyborze na selekcjonera tego, który miał nim zostać „na 99 procent” już kilka tygodni wcześniej.

Adam Nawałka, bo o nim mowa znów został namaszczony na wspomniane stanowisko, o czym poinformował „Przegląd Sportowy”. Wcześniej jeszcze ostatecznie pożegnano się z kandydaturą Andrija Szewczenki, który, według ukraińskich mediów, nie rozwiązał kontraktu z włoską Genoą. A skoro nie rozwiązał, wiadomo już było, że z polską reprezentacją pracował nie będzie.

Pojawiły się za to informacje o warunkach kontraktu i zarobkach (200 tys. złotych brutto miesięcznie) Nawałki. I gdy już wszystko było wiadomo, łącznie z godziną poniedziałkowej oficjalnej prezentacji w Warszawie, bo w tym samym czasie PZPN wysłał dziennikarzom zaproszenie na 13.30, w sobotnie popołudnie gruchnęła wiadomość (za: meczyki.pl):

„Z naszych informacji wynika, że jeśli szef polskiej piłki znów nie zamiesza na ostatniej prostej, to Czesław Michniewicz zostanie w poniedziałek ogłoszony nowym trenerem Biało-Czerwonych”.

Już wcześniej był wymieniany jako potencjalny kandydat na wspomniane stanowisko, więc samo nazwisko nie powinno zaskakiwać. Zaskoczenie stanowił za to fakt, że pojawiło się w momencie, gdy już drugi raz w ciągu miesiąca namaszczano Nawałkę na selekcjonera.

Jeśli za pierwszym wspominano jeszcze o 99 procentach prawdopodobieństwa, tak w drugim przypadku nie asekurowano się nawet tym jednym procentem, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. A umocniła je kolejna informacja, że Michniewicz w sobotę rozwiązał kontrakt z Legią. Choć na jesieni został zdymisjonowany jako jej trener, nadal pobierał pensje w warszawskim klubie. Nie po to nagle się z nim rozstał, by zostać na lodzie, to chyba oczywiste.

Być może rzeczywiście zostanie w poniedziałek przedstawiony jako nowy selekcjoner polskiej reprezentacji, co wydaje się dość prawdopodobne. Pomny jednak ostatnich doświadczeń i zawirowań, wolę spokojnie poczekać na oficjalną prezentację.

Na razie z całą pewnością mogę tylko przyznać jedno. Sprawdziło się moje niedawne porównanie wyboru selekcjonera do partii pokera i stwierdzenie, że prezes PZPN Cezary Kulesza gra ostro. Tak ostro, że do ostatniego dnia trzyma wszystkich w niepewności. Na razie zdradził tyle (za: onet.pl):

„Dokonałem wyboru, z którego jestem zadowolony i uważam za najlepszy z możliwych. Nowy selekcjoner ma odpowiednie predyspozycje i doświadczenie, by pełnić tę funkcję, a swoją dotychczasową pracą udowodnił, że zasłużył na taką szansę. Ma moje pełne zaufanie i wsparcie”.

Reszta w poniedziałek.

▬ ▬ ● ▬