2017-10-06
Polish fans – hooligans
Polska wygrała w Erewaniu z Armenią 6:1. W pewnym momencie zacząłem tracić rachubę, gdy padały kolejne bramki. Aż tylu się nie spodziewałem.
Właściwie mecze były dwa. Najpierw na trybunach, jeszcze zanim piłkarze rozpoczęli swój własny. Miejscowe media uprzedzały przed przyjazdem gości z Polski, by nie reagować na ewentualne zaczepki na ulicach. I dodawały, że może być ich sporo, tysiąc do półtora tysiąca. I rzeczywiście tylu było.
Ale jeszcze więcej było na stadionie policji. Gdy ze dwie godziny przed meczem przeprowadzono zbiórkę na placu przed główną trybuną, wydawało się, że na każdego polskiego kibica przypadał co najmniej jeden policjant.
W pewnym momencie dwa biało-czerwone sektory rozrosły się do czterech. To znaczy zajmujący tam miejsca polscy kibice przeprowadzili akcję zdobywania nowych terenów, by poczuć się na nich swobodniej, niż ściśnięci tylko w dwóch. Tak przynajmniej próbowałem odczytać ich intencje.
Akcja zakończyła się pełnym sukcesem. Nie widziałem żadnej zdecydowanej reakcji policji mającej na celu przywrócenie stanu poprzedniego. Jednym słowem nie chciała większej awantury, więc zaakceptowała to, co zaszło. Nawet mimo ataku jednego z kibiców, który według portalu ArmSport uderzył policjanta.
Będzie się z pewnością czym pochwalić. Z trybun słychać było:
„Polish fans – hooligans”.
Chuligańska fama znów pójdzie w świat.
Teraz o drugim meczu już na murawie. Nie przypuszczałem, że będzie tak łatwy dla polskiej reprezentacji. Kamil Glik oburzył się jednak na powyższą uwagę:
„Łatwo to może wyglądało z trybun. Na pewno łatwo nie było, bo trzeba było się nabiegać, nawalczyć, naszarpać...”
Z pewnością, ale z kim nie trzeba się naszarpać we współczesnym futbolu? Robert Lewandowski szarpie się z obrońcami w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty. I nabrał takiej wprawy, że strzelił Armenii trzy bramki. Kolejne trzy, bo ma ich w sumie w reprezentacji aż pięćdziesiąt. Czyli w czwartek został rekordzistą wyprzedzając Włodzimierza Lubańskiego.
„To wyjątkowe uczucie, które dopiero do mnie będzie docierało” - przyznał Lewandowski.
Bardzo podobało mi się zdanie wypowiedziane o nim przez Glika:
„Nie ma Roberta bez nas i nie ma nas bez Roberta”.
Traktuję je jako motto przed ostatnim meczem eliminacyjnym z Czarnogórą w Warszawie. Rywale przegrali w czwartek u siebie z Danią 0:1 i definitywnie stracili szansę na awans z pierwszego miejsca. Ale niech się nikomu nie wydaje, że mecz z nimi w niedzielę będzie łatwy.
▬ ▬ ● ▬