Pomagierów ci u nas dostatek

Fot. Trafnie.eu

Tematem dnia w środę była oczywiście porażka Celtiku z Mariborem w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Mnie jednak zaciekawiło coś zupełnie innego.

Wisława Szymborska, chwaląc kiedyś pewnego autora napisała, że stworzył swoje dzieło „bez kretyńskiej uciechy”. Śledząc reakcję po kolejnej wywrotce Celticu odnoszę wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie - przede wszystkim uciecha!

Triumfuje szeroko rozumiane „poczucie sprawiedliwości”. Mają za swoje, zostali ukarani, nie dostali się tam, gdzie nie powinni – oto myśli przewodnie, kryjące się za tą uciechą. Za moich młodzieńczych „podwórkowych” czasów używało się określenia - „oliwa nierychliwa, ale sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa”.

Porażką Celtiku, nawet z przeciętnym Mariborem, nie jestem specjalnie zaskoczony. Jeszcze przed pierwszym meczem Szkotów ze Słoweńcami twierdziłem, że Celtic jest tragicznie słaby. Może dlatego jego wywrotka specjalnie mnie ani nie ziębi, ani nie grzeje.

Zastanawiające jest co innego. Jakoś nikt nie zauważył, że skoro Celtic znów dostał lanie, i to od nie za mocnej drużyny, jaką wartość ma ten mityczny już sukces Legii – 6:1, bilans w obu meczach? Chyba jednak nie aż tak wielki, jak się niektórym wydaje. Kto jeszcze nie wygrał z Celtikiem? Grobowa cisza...

Dla mnie znacznie ciekawszym tematem był w środę ten poruszony przez „Przegląd Sportowy”, a dotyczący polskich trenerów. Może doprecyzuję – przede wszystkim ze względu na dwóch dżentelmenów, którzy się sprawą zajęli. Zbigniew Boniek i Jan Tomaszewski chcą, by trenerami w Polsce mogli zostawać byli piłkarze, nawet jeśli nie mają średniego wykształcenia.

Na przykład Robert Warzycha w Górniku Zabrze wie co ten problem w praktyce oznacza. Pomysł ciekawy, na realizację którego czeka wielu byłych zawodników najlepiej radzącym sobie wcześniej w życiu w grze w piłkę i chodzeniu na wagary. Propozycja już budzi wiele kontrowersji. I dobrze, niech się zacznie dyskusja, na pewno taka nie zaszkodzi.

Mnie szczególnie zainteresował duet pomysłodawców. Najpierw pytanie do Jana T. - czy na pewno wie z kim się zadaje? Gdy Boniek był jeszcze trenerem i rozstawał się z reprezentacją Polski, tak go podsumował:

„Mówiłem, że Boniek g... osiągnie i sprawdziło się”.

Czy teraz nagle zaufał jego wiedzy trenerskiej i związanemu z nią pomysłowi?

Inicjatorem całej sprawy był Boniek. Mógł sobie więc na pomagiera wybrać kogo chciał. Tomaszewski ma zagwarantować pomyślność przedsięwzięciu składając, jako poseł, interpelację do ministra. Dlaczego jednak prezes PZPN wybrał akurat tego posła, którego kiedyś podał do sądu za zniesławienie?

Trudno uwierzyć, żeby nie miał alternatywy. Trudno też uwierzyć w zbieg okoliczności. Czyżby więc profilaktycznie próbował obłaskawić potencjalnego wroga, który przy pierwszym przeciwnym podmuchu wiatru może go znów zacząć opluwać?

Ciekawe, skoro Boniek ma pod bokiem innego posła. Roman Kosecki, wiceprezes PZPN do spraw szkoleniowych, już kolejną kadencję zasiada w Sejmie. Teoretycznie powinien być jego najbliższym współpracownikiem. Teoretycznie też najlepszym kandydatem, by wspólnie zająć się taką sprawą. Oczywiście pod warunkiem, że ma takie samo zdanie w tej kwestii.

Nawet gdyby nie miał logiczne byłoby, żeby się przynajmniej wypowiedział. W normalnym związku pewnie by się wypowiedział. Ale jakoś na żadną jego wypowiedź nie trafiłem. Słabo szukam? A może, zgaduję, Kosecki dowiedział się o sprawie z mediów?

▬ ▬ ● ▬