Pomóż sobie sam!

Wygląda na to, że w Ekstraklasie praktycznie już pozamiatane. Refleksja niezbyt budująca zważywszy, że przekroczyliśmy ledwie połowę rozgrywek.

Do takich wniosków prowadzi wynik piątkowego meczu Górnika z Legią w Zabrzu. Łukasz Madej zapytany wcześniej przez „Sport” czy kary nałożone przez UEFA będą miały wpływ na grę rywali, ocenił sytuację bardzo realistycznie:

„Piłkarze na pewne rzeczy nie mają wpływu. Pewnie jest im żal, ale nikt z legionistów, wychodząc na boisko w Zabrzu, nie będzie myślał o tym, że z Trabzonem zagra przy pustych trybunach. Skład Legii to też totolotek. Nie mam pojęcia, kto wyjdzie u nas na boisko. Pamiętajmy też, że do ostatniego meczu w Lidze Europy legioniści będą mieli aż sześć dni, czyli nie brałbym pod uwagę oszczędzania kogoś z grupy ich najlepszych piłkarzy. Legia może nie ma 25 graczy na równym poziomie, ale 16-17 - na pewno”.

Na pewno miał rację. Legia w Zabrzu dokonała egzekucji. Wygrała 4:0. Wynik mnie nie zaskakuje, może troszkę jego wysokość. Jeśli lider gromi drużynę ze ścisłej czołówki na jej boisku, o czym to świadczy? Że wyraźnie odjechał reszcie stawki. Oglądałem kilka meczów Legii w tym sezonie. Niektóre grała połową optymalnego składu, a i tak wszystkie wyglądały podobnie. Rywal próbował coś ugrać, ale z reguły mu się nie udawało. I wtedy najczęściej był dobijany w końcówce, albo już wcześniej.

Choć w piłce lepiej się wstrzymać ze zbyt klarownymi przewidywaniami, na dzień dzisiejszy kandydat na mistrza jest jeden. Na koniec sezonu zasadniczego można podzielić punkty nawet przez dziesięć, niewiele to zmieni. Potencjał Legii jest zbyt duży. Najwyżej może przegrać sama ze sobą, jeśli w klubie zacznie się wojna spowodowana tym, co dzieje się na trybunach. Już tak kiedyś było, więc powtórka jest prawdopodobna.

Po meczu Górnika z Legią nasuwa się jeszcze jedna refleksja. Gdy kibice w Warszawie poprzez kary zabierają swojemu bogatemu klubowi pieniądze, w Zabrzu skrzyknęli się, by swój biedny klub ratować. Dzień wcześniej powołali do życia stowarzyszenie „Socios Górnik“. Termin wręcz symboliczny - wypadł w Barbórkę, tradycyjne górnicze święto. Prezes stowarzyszenia Marek Krupa przekonuje:

„Ma być czymś wyjątkowym, czymś z czym do tej pory w piłkarskiej Polsce nie mieliśmy jeszcze do czynienia. My nie chcemy, tak jak ma to miejsce w przypadku innych stowarzyszeń kibicowskich, organizować wyjazdów, opraw meczowych, dopingu. Owszem, niektórzy nasi członkowie biorą w tym czynny udział, ale naszym celem jest w głównej mierze pomoc klubowi w aspekcie finansowym, marketingowym czy wizerunkowym. Chcemy realnie wspomagać klub, współfinansować go, wspólnie realizować różnego rodzaju projekty”.

Dlatego kartę podstawową otrzyma każda osoba, która złoży deklarację członkowską, w której zobowiąże się do płacenia miesięcznie 20 zł. Dla tych o grubszym portfelu są karty Silver (50 zł miesięcznie), Gold (100) i Platinium (200).

Górnik to prawdziwa marka polskiego futbolu. Ma mnóstwo kibiców, choć nie wiem jak zasobnych finansowo, ale myślą sensownie. Szukasz pomocy? Pomóż sobie sam! Jak się nie spróbuje, na pewno się nie uda. W Zabrzu przynajmniej próbują.

Tak sobie myślę, że ten wynik z Legią może okazać się najlepszą... reklamą dla nowego stowarzyszenia. Skoro ukochany klub przegrywa u siebie 0:4, czy może być bardziej wyrazisty przekaz - „JEST ŹLE, POMÓŻCIE!” - dla jego kibiców???

▬ ▬ ● ▬