Powrót „szczególnego wyjątku”

Fot. Federico Guerra Moran/Shutterstock.com

W kraju zapanowała euforia. Skoro szalejemy ze szczęścia z powodu czegoś, co powinno być normalne, z pewnością żyjemy w nienormalnych czasach.

A żyjemy na pewno, wystarczy przyjrzeć się obostrzeniom, ostatnio zdecydowanie się nasilającym, związanym oczywiście z koronawirusem. Dlatego z euforią (bez żadnej przesady) przyjęto wiadomość, że na mecz eliminacyjny z Anglią na Wembley reprezentacja Polski poleci w komplecie. A przypomnę, że miało w niej zabraknąć między innymi Roberta Lewandowskiego. Informację ogłosił triumfalnie na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek:

„Do Londynu pojedziemy w pełnym składzie. Dziękuje wszystkim, którzy nam pomogli. Dodatkowe słowa podziękowania dla #KancelariaPremiera”.

Choć nie podał więcej szczegółów z nieoficjalnych wiadomości kolportowanych w mediach wynika, że miało dojść w tej sprawie do rozmów na najwyższym szczeblu polskiego premiera Mateusza Morawieckiego z niemiecką kanclerz Angelą Merkel (za: sport.pl):

„Zgrupowanie kadry zbiega się szczęśliwie z generalnym poluzowaniem niemieckich reguł dotyczących przyjazdów z Wielkiej Brytanii. W piątek wieczorem Instytut Roberta Kocha ogłosił, że Wielka Brytania zostaje przesunięta z listy krajów zagrożonych mutacją wirusa do grupy krajów wysokiego ryzyka. To oznacza, że przy wjeździe z niej nie trzeba już kwarantanny, wystarczy testowanie”.

Czyli Lewandowski z Piątkiem mogą być już spokojni o swój los po powrocie z Londynu. Tak samo Arkadiusz Milik (za: wp.pl):

„Co ciekawe, było także ryzyko, że Milik podzieli los swoich kolegów. Ligue 1 chciało zakazać zawodnikom udziału w meczach poza Unią Europejską. Ostatecznie w tej kwestii opracowano listę wyjątków, a na niej znalazła się Wielka Brytania”.

Z jednej strony trzeba się cieszyć, z drugiej zastanowić, że skoro cieszymy się z czegoś, czego nie powinniśmy nawet dostrzegać, żyjemy w nieciekawych czasach. Mnie jednak w tej sprawie zainteresowało co innego. Szczególnie, gdy przeczytałem (za: sport.pl):

„Już w czwartek sanepid w Duisburgu zwolnił z niej grających w angielskiej lidze piłkarzy reprezentacji Niemiec, przyjeżdżających w najbliższy poniedziałek na zgrupowanie. A teraz podobne zapewnienie dostała reprezentacja Polski”.

Przypomniała mi się od razu sytuacja sprzed wielu, wielu lat. Reprezentacyjny pomocnik Robert Warzycha nie mógł przejść z Górnika Wałbrzych do Górnika Zabrze, ponieważ nie pozwalały na to obowiązujące wtedy przepisy. PZPN udzielił mu więc zgody na zasadzie „szczególnego wyjątku”. Nie tylko puryści językowi byli tym faktem oburzeni.

Przypadek piłkarzy polskich, ale też niemieckich pokazuje, że „szczególny wyjątek” powrócił. Trzeba tylko mieć „plecy”, by w majestacie prawa obejść koronawirusowe przepisy. A może prościej je urealnić? Bo skoro piłkarze są podobno, co bardzo prawdopodobne, najlepiej przebadaną pod kątem wirusa grupą zawodową, czy nie prościej zrobić im kolejny test po powrocie ze strefy uważanej za szczególnie zagrożoną, zamiast straszyć wielodniową kwarantanną? Nie trzeba by było na zasadzie „szczególnego wyjątku” otwierać jakieś bocznej furtki w sposób cokolwiek dwuznaczny.

▬ ▬ ● ▬