Powtórka z Urbana?

Fot. Trafnie.eu

Od kilku dni codziennie czytam informacje o tym, co ma być, choć do końca nie wiadomo, czy będzie. Przygotowania do Euro 2020 graniczą z absurdem.

Codziennie jestem bombardowany nowymi informacjami na ten temat. To raczej głównie przypuszczenia, domysły i plotki, bo konkretów brak. Na razie wiadomo, że mistrzostwa się odbędą. Wiadomo kiedy, nie wiadomo tylko do końca gdzie. Reprezentacja Polski na dwa miesiące przed pierwszym meczem nie wie gdzie go rozegra. Teoretycznie w Dublinie, ale praktycznie Bóg jeden wie. Może w Londynie, może w Manchesterze, a może w Kopenhadze? To samo z drugim meczem – niby w Bilbao, ciągle obowiązująca oficjalnie wersja, ale może jednak w Sewilli?

Informacji mnóstwo, ale nie wiadomo czy w ogóle warto się nad nimi pochylać. Mnie jednak zaintrygowało zupełnie co innego. Przed tygodniem UEFA poinformowała kibiców posiadających bilety na mecze Euro 2020, jeszcze te planowane w ubiegłym roku, że mają ostatnią szansę, by z nich zrezygnować. A tym, którzy nie zrezygnują przypomniała, że planując wyjazdy na mistrzostwa muszą brać pod uwagę możliwe sankcje w poszczególnych krajach związane z koronawirusem. I aż w dziewięciu (poza Azerbejdżanem, Rosją i Węgrami) posiadanie biletu na mecze nie będzie gwarantowało żadnych udogodnień.

A mnie się od razu przypomniał pewien przekaz sprzed lat, którego autorem był Jerzy Urban, rzecznik prasowy komunistycznego rządu. Arogancko stwierdził, że „rząd się sam wyżywi”. Była to reakcja na nałożenie sankcji gospodarczych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana w odpowiedzi na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. Urban w buńczuczny sposób dał do zrozumienia, że nie zrobią one krzywdy rządzącym, ale zwykłym Polakom.

Skojarzenie z Euro 2020 pozornie bezsensowne. Odnoszę jednak wrażenie, że niestety w obu przypadkach daje się wyczuć podobny sposób myślenia – my sobie poradzimy, a oni niech się martwią. UEFA przymierza się bowiem do organizacji imprezy w kilkunastu krajach, co w czasach szalejącej pandemii wydaje się absurdem. Jednak specjalnie się tym faktem nie przejmuje i wymusza na organizatorach, by zapewnili obecność kibiców przynajmniej na części trybun podczas planowanych meczów.

A kibiców właśnie lojalnie uprzedziła, by wzięli pod uwagę potencjalne problemy wynikające z przemieszczania się po Europie. Bo może się okazać, że na przykład zamiast obejrzeć jakiś mecz, będą przez czternaści dni oglądali ściany pokoju hotelowego podczas przymusowej kwarantanny. Niczego wykluczyć się nie da...

Organizatorzy turnieju sami sobie poradzą. Skorzystają najpewniej z przywilejów, stworzonych dla nich. Jak ktoś chce mieć mistrzostwa, musi zatroszczyć się o ich uczestników. Tych na boisku oczywiście, bo ci na trybunach muszą się sami o siebie zatroszczyć, by pokonać absurdalny tor przeszkód i zobaczyć na żywo jakiś mecz. A jak im się nie uda, bilet zachowają na pamiątkę, a mecz obejrzą w telewizji podczas kwarantanny.

▬ ▬ ● ▬