2016-12-01
...poza najbardziej zainteresowanym
Do finałów młodzieżowych mistrzostw Europy, które odbędą się w Polsce, pozostało jeszcze pół roku. Niektórzy zaczęli grać ze sporym wyprzedzeniem.
Jeszcze przed losowaniem składu trzech finałowych grup głos zabrał jeden z potencjalnych zawodników reprezentacji gospodarzy. Paweł Dawidowicz zakomunikował światu, że jej celem jest tytuł mistrzowski!!! Nie wiem czy ten pogląd podziela trener drużyny Marcin Dorna, bo nie słyszałem, by zabierał głos na wspomniany temat. Wiem za to, że mocne pompowanie balonika już na pół roku przed imprezą, nie jest zbyt rozsądnym rozwiązaniem. Ale kto młodemu człowiekowi zabroni?
Piszę to nie znając jeszcze składu grup finałowych (losowanie zostało zaplanowane na czwartek). Mam nadzieję, że Dawidowicz wie przynajmniej z kim Polska może spotkać się w walce o zapowiedziany przez niego finał. Otóż z trzech grup bezpośredni awans (od razu) do półfinałów uzyskają tylko ich zwycięzcy plus jedna drużyna z drugiego miejsca z najlepszym bilansem.
Polska, jako gospodarz, jest w pierwszym koszyku, ale z drugiego i trzeciego może trafić choćby na Hiszpanię czy Włochy. Dla mnie już awans do półfinału byłby sukcesem. Ale może mam mniejszą wiedzę na ten temat niż Dawidowicz. W czerwcu wszystko będzie jasne.
Na razie warto. by wspomniany zawodnik skupił się na grze w lidze, zamiast oceniać szansę swojej reprezentacji. Idzie mu to różnie. Jako piłkarz VfL Bochum w niemieckiej drugiej Bundeslidze raz gra, raz nie gra, to znowu wchodzi na zmiany. Jeśli zaufać ocenom magazynu „Kicker”, Dawidowicz należy niestety do najsłabszych w drużynie.
Wniosek – pełna koncentracja w klubie do końca sezonu, bo w takiej formie nie pomoże drużynie w czerwcu zostać mistrzem Europy. I niech posłucha czasem dobrych rad, bo warto. Kiedyś uparł się, żeby iść do Benfiki, choć nawet średnio zorientowani w temacie twierdzili, że nie ma tam szans na grę. Bo nie miał, więc skończyło się na drugiej Bundeslidze…
Kolega Dawidowicza, Bartłomiej Drągowski, ma zdecydowanie mniejsze szanse na grę w czerwcu w finałach młodzieżowego EURO. W kadrze na mistrzostwa z pewnością się znajdzie. Ale czy trener znajdzie dla niego miejsce w podstawowym składzie? Na razie nadzieje na to ma mizerne.
Drągowski też się uparł, by iść do klubu, do którego nie miał prawa trafić. To znaczy trafić mógł wszędzie, ale powinien wybierać taki, w którym prawdopodobieństwo regularnej gry byłoby największe, co dla bramkarza powinno stanowić priorytet. A w Fiorentinie jest dopiero numerem trzecim na swojej pozycji. Problem znów ten sam – wydaje się, że wszyscy wiedzieli jakiego klubu nie powinien wybierać, poza najbardziej zainteresowanym.
Właśnie przeczytałem, że może zostać wypożyczony do Panathinaikosu. Tylko po co? Jeśli miałby zamienić jedną ławę na drugą, nie widzę większego sensu. Podobno jednak Panathinaikos szuka na gwałt pierwszego bramkarza (problem z kontuzjami w kadrze). Podobno...
Drągowski, tak jak i Dawidowicz, już się przekonał, że zawodowa piłka jest kapitalizmem w najbardziej bezwzględnej formie. Nikt się nad nikim nie zlituje. Albo wyszarpiesz sobie coś zębami, albo wypadasz z gry.
Dlatego obaj powinni robić, co tylko możliwe, by przez najbliższe pół roku grać w lidze jak najczęściej, jakiego zespołu nie byliby zawodnikami. Niczego to im oczywiście nie zagwarantuje, ale wtedy może przynajmniej nie dadzą plamy w czerwcu w młodzieżowych mistrzostwach.
▬ ▬ ● ▬