Pozostaje jedynie pytanie...

Dwie polskie drużyny grały w czwartek w fazie grupowej europejskich pucharów. To był tylko dodatek do wydarzeń związanych z jednym z meczów.

Takie wrażenie odnoszę po lekturze rodzimych mediów. Należy się trochę naszukać, by znaleźć wyniki wyjazdowych meczów Rakowa Częstochowa (1:0 ze Sturmem Graz) w Lidze Europy i Legii Warszawa (1:2 z Aston Villą) w Lidze Konferencji Europy. Przed ostatnią rundą fazy grupowej za dwa tygodnie oba kluby zachowały szanse na awans we wspomnianych rozgrywkach. Choć to raczej mało znacząca informacja w porównaniu z wydarzeniami wokół drugiego meczu.

Według angielskich mediów pod stadionem Vila Park miało dojść do „makabrycznych scen z udziałem kibiców Legii”, „brutalnych starć”, „rzezi”, „chaosu”. „podpaleniu policjanta i ranienia trzech innych” oraz aresztowania co najmniej 46 osób (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Zajścia w okolicach stadionu Villa Park miały miejsce przed i w trakcie wieczornego meczu. Według lokalnej policji doszło do „obrzydliwych i bardzo niebezpiecznych scen”, a w stronę funkcjonariuszy rzucano m.in. racami, gałęziami i kamieniami.

Według BBC zaopatrzeni w pałki i tarcze policjanci próbowali odzyskać kontrolę nad okolicami stadionu, a w ich stronę ze strony fanów warszawskiego klubu, którzy chcieli się przedrzeć przez blokujący ich kordon, poleciały race. Policja podała, że jeden z rannych funkcjonariuszy został zabrany do szpitala, ucierpiały także dwa konie i dwa psy policyjne”.

Oba kluby wydały oświadczenia. W tym sygnowanym przez Aston Villę czytamy, że „za radą policji z West Midlands żaden kibic gości nie został wpuszczony o Villa Park na dzisiejszy wieczorny mecz” w związku z „zamieszkami na dużą skalę na zewnątrz stadionu spowodowanymi przez kibiców przyjezdnych”, którzy na około godzinę przed rozpoczęciem meczu „dopuścili się planowych i systematycznych aktów przemocy wobec funkcjonariuszy policji”.

Aston Villa stawia jeszcze zarzuty władzom polskiego klubu:

„Pomimo licznych próśb o współpracę ze strony Legii Warszawa dotyczących jej kibiców, szczególnie w ciągu ostatnich dwóch dni, ze strony klubu nie nadeszła żadna pomoc w poważnych kwestiach bezpieczeństwa kibiców gości przybywających na Villa Park”.

Z kolei w oświadczeniu Legii znalazł się fragment:

„Zamiast rozładować potencjalne napięcia przedmeczowe, restrykcyjne środki Aston Villa F.C. jako klubu gospodarza niepotrzebnie doprowadzają do zaostrzania atmosfery. Naszym zdaniem takie środki przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego i są bezpodstawne”.

I pojawiają się zarzuty wobec angielskiego klubu:

„Zgodnie z regulaminem rozgrywek UEFA, kibicom przyjezdnym przysługuje przydział biletów odpowiadający 5% pojemności stadionu. W przypadku meczów rozgrywanych na obiektach Aston Villa F.C. oznacza to pulę 2100 biletów. Legia Warszawa, jako drużyna przyjezdna, złożyła formalny wniosek o taki przydział, ale spotkała się z odmową”.

Dalej Legia wspomina, że „zaproponowała kompromisowe rozwiązanie, proponując przydział 1700 biletów dla swoich lojalnych kibiców - liczba ta odzwierciedlała liczbę przyznaną fanom angielskiego klubu podróżującym do Warszawy”.

Jednak 2 listopada…

„...otrzymała nieoczekiwaną i zmienioną decyzję dotyczącą przydziału biletów, która rażąco naruszyła wcześniejsze ustalenia. Liczba biletów została zmniejszona do zaledwie 890, co stanowi oszałamiającą redukcję o ponad 50%”.

Nie sądzę jednak, by użyte argumenty zrobiły jakiekolwiek wrażenie na kimkolwiek w Nyonie. Już w tekście zapowiadającym mecz ostrzegałem, by nie liczyć na UEFA, bo ta ma serdecznie dość kibiców Legii, a wydarzenia w Birmingham, bez względu na towarzyszące im tło i okoliczności, stanowią kolejny argument przemawiający za podęciem restrykcyjnych działań. Pozostaje jedynie pytanie – jak dotkliwie zostanie ukarana Legia?

▬ ▬ ● ▬