Prawdziwy fachowiec zawsze się obroni

Fot. Trafnie.eu

Piast Gliwice jest liderem Ekstraklasy. To pewne. Przewagę ma ogromną. To zaskakujące. A jeszcze bardziej zaskakujące są wnioski z tego płynące.

Przeczytałem, że żaden z liderów nie miał takiej przewagi w Ekstraklasie jak Piast w XXI wieku. Trudno też powiedzieć, że coś się drużynie z Gliwic udało. Zdążyła już wygrać z mistrzem i wicemistrzem Polski. Mogła narzekać na kiepski kalendarz rozgrywek na samym początku sezonu, ale zamiast tego pokazuje wszystkim plecy.

Przewaga sześciu punktów po siedmiu kolejkach rzeczywiście jest imponująca. Tym bardziej, że nikt na Piasta nie liczył. W odróżnieniu choćby od drugiej Cracovii, która pojawiała się w przedsezonowych prognozach jako drużyna mogąca trochę namieszać w lidze w najbliższych miesiącach, co się zresztą potwierdza. 

A Piast? Zadziwił już przed dwoma laty, gdy finiszował na czwartym miejscu, awansując do kwalifikacji Ligi Europejskiej. I co? Nic się nie zmieniło w postrzeganiu tej drużyny. W obecnym sezonie miała powalczyć o górną ósemkę tabeli. Jeszcze kilka meczów i spełni zadanie zanim dla innych liga na dobre się rozkręci…

Gdy rozkładam na czynniki pierwsze drużynę Piasta, dochodzę do wniosku, że jest zaprzeczeniem wszystkiego, co wygaduje i wypisuje się o polskiej lidze od lat. Zacznijmy od trenera. Czech Radoslav Látal poznał piłkę w najwyższym wydaniu. To wicemistrz Europy z 1996 roku i zdobywca (z Schalke 04 Gelsenkirchen) Pucharu UEFA rok późnej. Ale jako trener, w wieku 45 lat, ciągle na dorobku. Czyli idealnie pasuje do charakterystyki – niepotrzebnie zabiera miejsce młodym, zdolnym polskim szkoleniowcom, którzy przez to nie mogą rozwinąć swoich możliwości. 

Żyjemy przecież w kraju, w którym jeden pan zaczął na konferencji prasowej mówić po niemiecku, by zwrócić uwagę na ten problem. W niedzielę wręczył Norwegowi z Legii książkę z podstawowym kursem języka norweskiego. Nie będę zgłębiał tego żartu z drugim dnem, bo chyba jest dla mnie trochę przyciężkawy. 

Przeanalizowałem skład Piasta z ostatniego meczu z Górnikiem Łęczna: Polak – Brazylijczyk, Słoweniec, Polak, Słowak, Czech, Słoweniec, Polak, Polak, Czech, Chorwat. Jak widać przewaga obcokrajowców. A żaden nie ma nazwiska rzucającego na kolana. Niektórzy już po trzydziestce. Czyli typowy piłkarski „szrot” zamykający drogę do dorosłej piłki najzdolniejszym polskim juniorom. 

Coś się tu nie zgadza. Gdyby kierować się lansowanymi od lat teoriami, trzeba by jak najszybciej rozgonić całe towarzystwo z Gliwic. Albo obśmiać owe teorie. Ja mam własną od zawsze. Nieważne jakiej kto jest narodowości. Ważne, co potrafi zrobić na boisku (trenerskiej ławce). Jak mawia mój znajomy – prawdziwy fachowiec zawsze się obroni.

Za to przestrzegam przed cwanymi i cynicznymi agentami, którzy własny szrot wciskają zawsze jako nieodkryte gwiazdy... 

▬ ▬ ● ▬