Prawdziwy szacunek i naprawdę długie nogi

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o dwóch piłkarskich gwiazdach, które w ostatnich dniach mi zaimponowały. Powody były różne, nawet bardzo.

Od 8 września Wielka Brytania żegna swoją zmarłą królową Elżbietę II. Związanych jest w tym szereg oficjalnych uroczystości, które najpierw odbywały się w Edynburgu, a następnie w Londynie. Od środy do najbliższego poniedziałku, gdy odbędzie się pogrzeb, trumna z ciałem Elżbiety II została wystawiona w Westminster Hall w Pałacu Westminsterskim. Tam mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa mają możliwość jej pożegnania. Chętnych jest tak dużo, że trzeba czekać w długiej kolejce kilkanaście godzin, by przejść przed trumną. Jednym z nich był David Beckham, dawna ikona angielskiego futbolu. Wcześniej na swoim profilu na Instagramie napisał:

„Jestem szczerze zasmucony śmiercią Jej Wysokości, Królowej”.

I dodał:

„To, jak zdruzgotani wszyscy się dzisiaj czujemy, pokazuje, co znaczyła dla ludzi w tym kraju i na całym świecie”.

Nie poprzestał na słowach. Stanął w długiej kolejce, by oddać hołd Elżbiecie II (za: rmf24.pl):

„Wśród oczekujących brytyjskie media zauważyły Davida Beckhama. 47-letni były piłkarz został rozpoznany stosunkowo niedaleko Pałacu Westminsterskiego. Jak informują brytyjskie media, spowodowało to niewielkie zamieszanie, bo ludzie zaczęli sobie robić z nim zdjęcia i kolejka przestała się przesuwać do przodu. Beckham, zapytany o to jak długo czeka w kolejce, odparł, że 12 godzin - od 2:15 w nocy”.

Kiedyś przyznał, że moment, gdy królowa dekorowała go Orderem Imperium Brytyjskiego, był w jego życiu czymś wyjątkowym. W swoisty sposób postanowił więc się jej odwdzięczyć, oddając hołd.

Zaimponował mi nie tylko tym, ale i sposobem działania. Stanął w kolejce, choć raczej bez problemów mógłby załatwić sobie możliwość zrobienia tego samego „specjalną ścieżką”, bez konieczności wielogodzinnych oczekiwań.

I nie był to żaden marketingowy trick, działanie obliczone pod PR-owy efekt. Nie nagłośnił sprawy, przez wiele godzin pozostał anonimowy w kolejce, dopóki ktoś go nie rozpoznał. Czyli rzeczywiście nie zależało mu na żadnym rozgłosie, więc jego gest bazował na czystych intencjach i prawdziwym szacunku dla królowej.

Zaimponował mi też Erling Håland i to z dwóch powodów. Napastnik Manchesteru City zaliczył kolejny udany występ. Początek sezonu ma wręcz imponujący. W środowym meczu Ligi Mistrzów strzelił decydującą o zwycięstwie bramkę swojej byłej drużynie Borussii Dortmund. Nie tylko strzelił, ale zrobił to w wyjątkowy sposób, uderzając piłkę zewnętrzną częścią stopy w ekwilibrystycznym wyskoku stanowiącym niemal zaprzeczenia praw fizyki. Trzeba go podziwiać i za podjętą decyzję, i za jej perfekcyjną realizację.

Ale Norweg zaimponował mi jeszcze czymś innym. Gdy po meczu udzielał wywiadu, powiedział:

„Myślę, że mam naprawdę długie nogi”.

I spore poczucie humoru...

▬ ▬ ● ▬