2015-05-01
Prawna ochrona dla Lewandowskiego!
Już drugi dzień dużo się dzieje wokół napastnika Bayernu. Przynajmniej w polskich i niemieckich mediach. Moim zdaniem zdecydowanie za dużo.
Bramkarz Borussii Dortmundu Mitchell Langerak swoim niepewnym wyjściem do piłki i staranowaniem Roberta Lewandowskiego w meczu z Bayernem w Pucharze Niemiec dostarczył mediom gotowy temat. A ten zaczął już żyć własnym życiem i to niezwykle intensywnym.
Polak śmiało zadeklarował na Twitterze:
„Jestem po kolejnych badaniach. Zrobię wszystko żeby zagrać na Camp Nou”.
Ma prawo tak myśleć i dobrze go rozumiem. Na jego miejscu pewnie napisałbym podobne zdanie. Kto nie chciałby zagrać przeciwko Barcelonie na jej stadionie? Też bym chciał. Różne inne rzeczy też chciałem w życiu robić. Gdy jako nastolatek złamałem rękę grając w piłkę, następnego dnia, już z założonym gipsem, znów wybierałem się na boisko. Wtedy mama pogroziła palcem i zaczęła uświadamiać jaką krzywdę mogę sobie zrobić.
Odnoszę wrażenie, że w Bayernie nie ma nikogo potrafiącego równie chłodno myśleć i sprowadzić na ziemię ambitnego polskiego napastnika. Chyba wręcz odwrotnie. Skoro prezes klubu Karl-Heinz Rummenigge mówi na antenie lokalnego radia, że "Lewandowski na pewno wystąpi w półfinale Ligi Mistrzów z Barceloną", to mam ochotę poprosić bawarską policję o prawną ochronę dla mojego rodaka!
Człowiek cierpi z powodu pękniętych kości twarzy, gdy szef znów wysyła go do roboty, nawet nie asekurując się koniecznością zapytania o to jakiegoś medyka. No to Robert L. trafił do fajnego klubu. Dbają tam o piłkarzy bardzo. Nawet się nie zdziwię, jak przeczytam, że Bayern ukarał Polaka, bo dał się poważnie sfaulować przed niezwykle ważnym dla tego klubu meczem.
Niestety nie jest to śmieszne, raczej tragikomiczne. Podobnie jak wypowiedź innego dawnego asa drużyny z Monachium Franza Beckenbauera, który stwierdził, że wyjście do piłki Langeraka było najbrutalniejszym faulem bramkarza, jaki widział. To wyjątkowo mało widział, na pewno mniej ode mnie. Może niech się lepiej nie kompromituje i przypomni sobie faul swojego rodaka Toniego Schumachera, kiedy stratował w półfinale mistrzostw świata w w 1982 roku Francuza Particka Battistona. Tak jak Langerak nie zrobił Lewandowskiemu krzywdy rozmyślnie, tak Schumacher z premedytacją zdemolował rywala (półżywego Battistona odwieziono do szpitala)!
Szkoda, że Beckenbauer już o tym nie pamięta. A jeszcze większa szkoda, że głosy rozsądku – gra z Barceloną, to zbyt wielkie ryzyko dla Lewandowskiego – dochodzą głównie z Polski. Medycy Bayernu, w odróżnieniu od jego prezesa, zdania na ten temat niestety nie zabierają.
▬ ▬ ● ▬
PS: Tekst został opublikowany także na Onet.pl.