Prezes do altruistów nie należy

Fot. Trafnie.eu

Dosłownie na kilka godzin przed wyborami prezesa PZPN grzechem byłoby nie pochylić się po raz ostatni nad dwoma kandydatami. Tym bardziej, że…

Zbigniew Boniek i Józef Wojciechowski szykują się do piątkowego starcia. W ich imieniu do rywali zaczęli strzelać najbliżsi współpracownicy. Niektórzy naprawdę ostrymi nabojami.

Cezary Kucharski i Marek Koźmiński to dawni koledzy z reprezentacji Polski. Zagrali razem choćby w finałach mistrzostw świata w 2002 roku w Korei. Ten pierwszy zdążył jeszcze wystąpić w kadrze, gdy jej trenerem był Boniek. Później ich drogi się rozeszły. I to nawet bardzo.

Koźmiński przez ostatnie cztery lata był jednym z bliskich współpracowników szefa PZPN, wiceprezesem do spraw zagranicznych. Kucharski, teraz blisko związany z Wojciechowskim, od dawna nie kryje (z wzajemnością!) niechęci do Bońka. Właśnie dokładnie wyjaśnił portalowi wp.pl z czego ona wynika:

„On nie lubi mnie pewnie dlatego, że kiedyś namawiał mnie na wspólne interesy transferowe, z których nie skorzystałem. Ja nie lubię cwaniaków”.

W rewanżu Koźmiński w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” ocenił Wojciechowskiego, choć między wierszami także Kucharskiego:

„Człowiek spoza piłkarskiego środowiska, oderwany od niego i nie znający rzeczywistych problemów. Otoczyli go ludzie, którzy mu źle podpowiadają. Z jego oświadczeń i wypowiedzi bynajmniej nie wyłania się rzeczywisty obraz PZPN. A recepty, jakie przedstawia, są nierealne i dziwne. To wszystko jest wyrwane z kontekstu, niekompletne, stanowi jakiś wycinek. Jest tak źle, że nawet trudno z wieloma tezami sensownie polemizować”.

Dalej Koźmiński raczej w wyważony sposób ocenia kontrkandydata Bońka:

„Nie podoba mi się kampania wyborcza ludzi, którzy podpowiadają panu Wojciechowskiemu. Bo jest niemerytoryczna i w gruncie rzeczy sprowadza się do donosu do ministerstwa i grożeniu paluszkiem”.

Za to Kucharski całą serią postanowił zwalić z nóg prezesa PZPN. Zaczął od zdziwienia:

„To wśród „baronów” Boniek ma większość. Paradoksalnie, bo przecież cztery lata temu, gdy rozpoczynał swoją kampanię, zapowiadał, że rozgoni, jak określał, tzw. "beton", tymczasem teraz właśnie stanowi jego główne zaplecze wyborcze. Przewidywałem taką sytuację”.

Potem zaczął oskarżać:

„Boniek pokazał, jak wydawać pieniądze na marketing, żeby zmienić wizerunek PZPN. Tego nie potrafił Grzegorz Lato. To dobra wskazówka dla następców - dostają gotową instrukcję, co trzeba zrobić, by o federacji pisano tylko dobrze. Chwali się prezesa nawet za to, że nie pobiera pensji, ale z drugiej strony irytujący jest brak transparentności. Tak naprawdę to ani członkowie zarządu, ani Komisja Rewizyjna nie wiedzą, jakie koszty federacja ponosi na utrzymanie Bońka. Jeżeli ktoś ogłasza głośno, że pracuje za darmo, jest to dla mnie przynajmniej dziwne. A poza tym - przecież wiemy, że prezes do altruistów nie należy”.

Kolejny argument, o którym sam kiedyś wspominałem, jest jeszcze mocniejszy:

„Boniek to hipokryta, jeśli chodzi o bukmacherów. STS jest sponsorem PZPN, a prezes osobiście reklamuje konkurencyjną, nielegalną firmę. Wydawało mi się, że szef federacji powinien dbać o partnerów, a nie wykorzystywać każdą okazję dla własnych korzyści. Chciałbym, by zasady były przestrzegane, zwłaszcza w sporcie. A tak - jeśli prezes ich nie przestrzega, to dlaczego inni mieliby to robić? Prawo pomaga w rozwoju, a kombinowanie zachęca innych do kombinowania”.

Kucharski obśmiał i to, z czego sam kpiłem:

„Bawi mnie to, że są jeszcze dziennikarze, którzy piszą o świetnych kontaktach Bońka z ludźmi w UEFA czy FIFA. Jeśli rzeczywiście takie ma, to ciekawe dlaczego przez cztery lata nie przełożyły się ani na PZPN, ani na kluby. Dla mnie te świetne koneksje Bońka to po prostu mit, którym kilku dziennikarzy stara się leczyć nasze kompleksy. Całkiem niedawno prezes PZPN stawiał go na szali, zapowiadając walkę o otwarte trybuny stadionu Legii podczas meczu z Realem. Nic nie mógł wskórać w UEFA - taka jest prawda. Mieszkałem w Szwajcarii, wiem, jak tam podchodzi się do poszanowania prawa i zasad. To nie Komisja Dyscyplinarna PZPN, którą Boniek ustawił tak, że zawiesiła Kazimierza Grenia na dziesięć lat za błahostkę. W UEFA, w przeciwieństwie do PZPN, nie wszystko da się załatwić jednym telefonem”.

Do wywiadu z Kucharskim życie już dopisało puentę, a konkretnie do wypowiedzi dotyczącej sugerowanego przez Wojciechowskiego zastraszania tych, którzy go poparli:

„To oczywiste - w takim Śląsku Wrocław zmieniono nawet delegata. Myślę, że były naciski polityczne na telefonicznej linii PZPN - urząd miasta - Śląsk. Musiało być gorąco”.

Nawet bardzo, bo akurat w środę władze Wrocławia (większościowego akcjonariusza klubu) poinformowały, że Paweł Żelem nie będzie już prezesem Śląska…

▬ ▬ ● ▬