Przecież to absurd

Fot. Trafnie.eu

Czasownik „wrzeć” zrobił nieprawdopodobną karierę w dobie mediów internetowych. Codziennie na EURO 2024 gdzieś „wrze” albo „zawrzało”.

To typowy przykład rozhuśtania nastrojów, czym internet żywi się nieustannie. Gdybym uwierzył we wszystko, co pojawia się w sieci na temat mistrzostw Europy kończących się w Niemczech, nie miałbym żadnych wątpliwości, że to najbardziej aferalna impreza w dziejach futbolu. Codziennie gdzieś „wrze”, tylko że to wrzenie z temperaturą nie dobijającą nawet do połowy potrzebnej, by rzeczywiście nastąpiło wspomniane zjawisko.

Staram się uodpornić na wszelkie wypisywane bzdury, ale w ostatnich dniach już nie daję rady, gdy czytam kolejny tekst o niewiarygodnej aferze. Problem polega na tym, że prawdziwą aferą jest zrobienie jej z czegoś, co w najmniejszym nawet stopniu nie zasługuje na uwagę.

Chodzi o mecz półfinałowy Anglików z Holendrami i rzut karny, który niemiecki sędzia Felix Zwayer przyznał tym pierwszym. Przepis o karnym jest wybitnie nieostry, stanowiąc chyba najsłabszy punkt przepisów piłki nożnej. Stąd tyle kontrowersji prowadzących nawet do stworzenia absurdalnego terminu o „miękkim karnym”, czyli takim, który nie do końca zasługuje, by go podyktować, choć jest dyktowany.

Ale nie generalizujmy. Są sytuacje tak jednoznaczne, że żadnych kontrowersji nie budzą. Przykładem ta z meczu Anglia – Holandia. Harry Kane oddaje strzał, Denzel Dumfries robi tak zwaną „nakładkę”, czyli nadstawia podeszwę buta, w którą trafia stopą Kane. To brutalne zagranie, może się skończyć poważną kontuzją, jeśli siła uderzenie jest duża, a impet blokującej stopy nie mniejszy.

Sędzia po obejrzeniu powtórki VAR mógł podjąć tylko jedną decyzję, przyznając Anglikom karnego, zamienionego przez poszkodowanego na wyrównującą bramkę. Nie widzę tu żadnego tematu do dyskusji. Chyba każdy, kto kopał piłkę, choćby na amatorskim poziomie, musi się ze mną zgodzić. Bo chyba każdy był ofiarą takiego zagrania i wie jak nieprzyjemne są jego konsekwencje.

Dlatego Z OSŁUPIENIEM przyjąłem wywody tak zwanych ekspertów próbujących podważać podjętą sędziowską decyzję. Jest to tym dziwniejsze, że w gronie krytyków znaleźli się zawodnicy mający za sobą naprawdę poważną karierę. Choćby były gracz Liverpoolu Jamie Carragher twierdzący, że o żadnym karnym mowy być nie mogło. Co ciekawe, to Anglik. Jeśli były profesjonalny piłkarz nie widzi w takim zagraniu karnego, może nie za dobrze życzy swojej reprezentacji albo jej menedżerowi? Innego logicznego wytłumaczenia nie znajduję.

Trener Holendrów Ronald Koeman stwierdził z kolei, że atak nastąpił już po oddaniu strzału, więc karnego oczywiście być nie powinno. To absurd. Gdyby bazować na takim rozumowaniu, na przykład bramkarz miałby prawo znokautować napastnika rywali zaraz po uderzeniu przez niego piłki głową, nie ponoszą żadnych konsekwencji.

Ciekawy jestem, czy po finale też trafię na tytuł, że znowu „wrze” i czy kolejny sędzia będzie oskarżany o „wypaczenie wyniku meczu”.

h▬ ▬ ● ▬