2014-06-07
Przestańcie się oszukiwać!
Reprezentacja Polski wygrała w Gdańsku z Litwą 2:1 w ostatnim meczu towarzyskim przed początkiem eliminacji do EURO 2016, które rozpoczną się we wrześniu.
Orły Nawałki pokonały sto szóstą drużynę w aktualnym rankingu FIFA i do tego w mocno okrojonym składzie. Wygrały z reprezentacją kraju, który ma trzy miliony mieszkańców, a piłka nożna jest dla nich sportem najwyżej numer dwa, schowanym w głębokim cieniu koszykówki.
Nie zauważyłem jednak, by po meczu eksponowano wspomniane argumenty próbując pomniejszyć wagę zwycięstwa. Raczej przeciwnie, co mnie cieszy. Sam też nie wspomniałem o tym, by się nabijać, raczej uświadomić rodakom, w którym miejscu znajduje się teraz ich reprezentacja. Już kolejny raz powtarzam – nie wymagajmy od niej za dużo, bo nie ma ku temu racjonalnych przesłanek.
Zwycięstwo nad Litwą jest cenne ze względów psychologicznych. Mam nadzieję, że najbliższy rywal drużyny Nawałki (już w eliminacjach do EURO 2016) – Gibraltar, nie prezentuje wyższego poziomu, więc można zakładać, że również uda się go ograć. Litwa jednak napędziła stracha prowadząc do przerwy 1:0, co także powinno korzystnie wpłynąć na świadomość zawodników przed wrześniowym meczem. Mam jednak nadzieję, biorąc pod uwagę ostatnie wyniki reprezentacji, że jej piłkarze nikogo nie zlekceważą. To raczej ich inni mogą lekceważyć. Oby tak było, a skorzystali na tym Polacy!
Drużyna rozebrana na czynniki pierwsze po meczu z Litwą nie wygląda najlepiej. Swoboda z jaką rywale rozgrywali piłkę na połowie polskiej drużyny była chwilami trudna do wytłumaczenia. Nie chcę mi się pogłębiać za bardzo tematu, by nie psuć sobie i innym wakacji. Mam nadzieję, że problemy z nadążaniem w kryciu można tłumaczyć drużyną trochę z łapanki, skoro wielu zawodników przyjechało do Gdańska z urlopów.
Moją uwagę przed meczem zwróciła zakrojona na wielką skalę dyskusja, w jakim ustawianiu w ofensywie powinna grać reprezentacja? Typowy temat zastępczy, wywoływany już kolejny raz chyba głównie po to, by zakamuflować prawdziwe problemy. W przypadku drużyny Nawałki naprawdę nie ma większej różnicy czy będzie grała:
- jednym napastnikiem i jednym ofensywnym pomocnikiem
- dwoma napastnikami
Zgłębianie tego tematu to zwykłe bicie piany, z którego niektórzy mogli by się już doktoryzować. Hiszpania grała bez napastnika i nie pozostawiała rywalom wątpliwości kto rządzi na boisku, kto jest najlepszy! Poza tym jeden napastnik więcej, to jeden pomocnik mniej. Trudniej wtedy zrobić przewagę w środku pola, trudniej wypracować sytuację bramkową.
W jakiej roli wystąpił zdobywca wyrównującej bramki dla Polski Arkadiusz Milik – napastnika (tego najbardziej wysuniętego, tego podwieszonego za nim?) czy ofensywnego pomocnika? Jakie to ma znaczenie? W jakiej by nie wystąpił, ważne, że był w polu karnym tam gdzie trzeba i kiedy trzeba. A najważniejsze, że dostał wreszcie odpowiednie podanie ze skrzydła od Kamila Grosickiego. Pierwsza taka składna akcja od wielu, wielu meczów reprezentacji. Czyli najważniejsi są odpowiedni wykonawcy! Jeśli się takich ma, wpasują się w każdy schemat.
Przestańcie opowiadać bajki o jakimś drugim napastniku. Przestańcie się oszukiwać. Jak reprezentacja Polski będzie miała co najmniej kilkunastu piłkarzy odpowiedniej klasy, nie tylko Lewandowskiego, zacznie wygrywać mecze nawet bez napastników, jak Hiszpanie. Na razie trzeba się cieszyć ze zwycięstwa z Litwą, czyli obecnie drużyną mniej – więcej z tej samej półki (niestety!) co orły Nawałki.
▬ ▬ ● ▬