2013-01-23
Przyszłość Rogów na drodze do sławy?
Czwartoligowy Bradford City zagra w finale Pucharu Ligi Angielskiej. Jak to możliwe, że wyeliminował słynne kluby z Premier League?
Bradford nie jest zupełnym outsiderem w angielskiej piłce. Zaliczył nawet epizod w Premier League (dwa sezony 1999-2001), a przed ponad stu laty zdobył Puchar Anglii. Teraz świętuje drugi największy sukces w 110-letniej historii, po wyeliminowaniu w półfinale Pucharu Ligi Aston Villi. Kibice tej ostatniej drużyny są wściekli. Gdy okazało się, że zagra z Bradford, przyjęli to jak los wygrany na loterii. Z wyprzedzeniem porezerwowali miejsca w hotelach w Londynie przed finałem na Wembley. Chcieli odreagować fatalny sezon, w którym muszą się bronić przed spadkiem z Premier League. Nikt nie brał pod uwagę takiej katastrofy, jak odpadnięcie w półfinale. Co prawda w tym sezonie Aston Villę leje prawie każdy, no ale nie z czwartej ligi. Ostrzeżenie przyszło już w pierwszym meczu, gdy Bradford wygrał u siebie 3:1. Nie pomogło. Aston Villa wygrała w rewanżu we wtorek tylko 2:1, strzelając zwycięską bramkę dopiero w 89. minucie.
Trudno nazwać awans Bradford do finału przypadkowym czy szczęśliwym, skoro wcześniej wyeliminował dwie inne drużyny z Premier League – Wigan i Arsenal. Rewelacyjny pucharowicz jest dopiero dziesiąty w English League Two, czyli faktycznie czwartej lidze. Zliczając wszystkie ligi, znajduje się aktualnie dopiero na 78. miejscu w hierarchii angielskiego futbolu.
Zaczęło mnie kusić, by sprawdzić kto byłby polskim odpowiednikiem Bradford? Policzyłem i okazało się, że w trzech najwyższych ligach występuje 70 drużyn. Sprawdziłem więc w czwartej, zwanej trzecią. Nawet dobrze wyszło, bo ma osiem grup. Czyli teoretycznie polską drużyną numer 78 jest najsłabszy z liderów tych grup, czyli: Lechia Zielona Góra, Ostrovia Ostrów Wielkopolski, Tomasovia Tomaszów Lubelski, Legionovia Legionowo, Limanovia Limanowa, Przyszłość Rogów, Olimpia Zambrów lub Lechia II Gdańsk. Po rundzie jesiennej najmniej punktów (32) zdobył lider grupy opolsko-śląskiej Przyszłość z Rogowa, niewielkiej miejscowości (niecałe trzy tysiące mieszkańców) leżącej między Wodzisławiem Śląskim a Raciborzem, tuż przy polsko - czeskiej granicy.
Czy ktoś wyobraża sobie tę drużynę grającą w finale Pucharu Ligi Polskiej? Nie, bo takich rozgrywek nie ma, a gdy jeszcze istniały nie brały w nich udziału zespoły z tak niskiego szczebla. W polskiej wersji Pucharu Ligi grały tylko te, teoretycznie najlepsze z ekstraklasy, a i tak nikt jego meczów oglądać nie chciał. W końcu wyzionął ducha w naturalny sposób. A gdyby był, czy Przyszłość, albo ktoś z pozostałej siódemki, mógłby awansować do finału? Najwyżej w teorii. Drużyna z Rogowa zdobyła nawet… Puchar Polski, ale tylko na szczeblu raciborskiego podokręgu, czyli zanim przystąpiły do rozgrywek rywale z najwyższych lig.
W Anglii piłka nożna jest religią, a rozgrywki pucharowe najlepszą okazją dla mniejszych klubów, by udowodnić całemu światu, że istnieją. Dlatego średnia na meczach Pucharu Ligi w ubiegłym sezonie wyniosła 13 007 widzów, a finał, oczywiście na Wembley, obejrzało aż 89 044 kibiców. Nawet finał Johnstone's Paint Trophy (puchar dla klubów tylko trzeciej i czwartej ligi) zobaczyło na tym samym stadionie aż 49 602 widzów!
Z polskiego punktu widzenia Anglia to ciągle piłkarski kosmos z nieprawdopodobną popularnością wszelkich rozgrywek pucharowych i ogromną liczbą zawodników. Stanowią potężną piramidę, która dzięki temu ma silną podstawę. Jej czubek to aż cztery drużyny grające regularnie w Lidze Mistrzów. A w Polsce i Puchar Ligi, i własna drużyna w Lidze Mistrzów są pojęciami abstrakcyjnymi. Tylko z pozoru te dwa fakty nie mają ze sobą nic wspólnego.
▬ ▬ ● ▬