Puchar Bayernu, potencjał Błaszczykowskiego

Fot. trafnie.eu

Polacy znów nie potrafili wygrać na Wembley. Paradoksalnie przesądził o tym arcymistrz marnowania wybornych okazji, Arjen Robben. Tym razem nie zmarnował.

To był mecz godny finału Ligi Mistrzów – szybki, zacięty, dramatyczny. Zwycięska bramka strzelona tuż przed końcem przez Holendra. Bayern wygrał 2:1, bo miał więcej atutów, po prostu był lepszy. Trudno na cokolwiek narzekać, chyba że jest się kibicem Borussii. W Polsce namnożyło się ich ostatnio ponad miarę. Wiadomo, trzech Polaków w składzie działa na wyobraźnię.   

W Anglii patrzą na tę drużynę jak na każdą inną. Dlatego bardzo użyteczne i niezwykle popularne w tym kraju słowo „underdogs” pasuje do niej jak znalazł. Oznacza tych słabszych, którzy nie są faworytami. Może niezbyt literackie tłumaczenie, ale w pełni oddaje sens słowa, bardzo często używanego przed finałem. Padło też w mojej rozmowie z Patrickiem Barclayem w biurze prasowym na Wembley. Jeśli jakiś zagraniczny dziennikarz piszący o piłce stał się w Polsce medialną gwiazdą, to właśnie on, co bardzo mnie cieszy. Znam go od wielu, wielu lat, jeszcze zanim w polskim przekładzie ukazały się jego książki o Mourinho czy Fergusonie.

Zapytałem na kogo stawia w finale? Odpowiedział, że Bayern wygra 3:1, bo ma najlepszą drużynę w historii klubu.

- Lepszą nawet od tej z Müllerem i Beckenbauerem – stwierdził z przekonaniem.

I właśnie dlatego chciałby, żeby Dortmund pierwszy… strzelił bramkę. Dzięki temu mecz będzie ciekawy. Ale nawet wtedy nie daje mu szans na sukces. Po pierwsze, Bayern ma niezwykle silną kadrę. Brakuje jednego zawodnika, wchodzi następny.

- Czy ktoś jeszcze pamięta, że z powodu kontuzji brakuje Toniego Kroosa – zapytał.

Rzeczywiście, już zdążyłem o nim zapomnieć.

- A Mario Götze? – znów zapytał Patrick. – Jego brak będzie bardzo odczuwalny.

Trudno się nie zgodzić. Odpowiedziałem jednak - mam nadzieję, że Borussia nie da się stłamsić. Taka deklaracja stanowiła raczej głos serca, nie rozumu. Przecież gdybym jej nie kibicował, nie pozwoliliby mi wysiąść z samolotu na Okęciu.

Zawsze to miło napisać – główne role na początku meczu odgrywali Polacy, najpierw groźnie strzelał Lewandowski, później Błaszczykowski. Po pewnym czasie znów ten pierwszy. Byłoby jeszcze milej, gdyby Manuel Neuer któregoś strzału unie obronił…

W przerwie Patrick zaczął wychwalać Błaszczykowskiego: - To na razie najlepszy piłkarz na boisku. Z taką techniką może być nawet najlepszy w Europie! Nie przypuszczałem, że jest taki dobry. Dotąd był zdecydowanie niedoceniany.  

Aż takiej laurki się nie spodziewałem. Gdy piłkarze Bayernu biegali już ze zdobytym pucharem po zakończeniu meczu, zapytałem Patricka czy nie zmienił zdania o Błaszczykowski.

- Zmieniłem, bo po przerwie gdzieś zniknął, jak cała Borussia – odpowiedział. – Ale uważam, że ma wielki potencjał, by stać się, powiedzmy umownie, numerem siedem czy dziesięć w Europie. Grę Borussii oceniam bardzo wysoko. Poza wynikiem trudno mieć o cokolwiek pretensje. Pokazała maksimum swoich możliwości.

A co miał na ten temat do powiedzenia Błaszczykowski?

- Każda porażka boli - przyznał - Jak tracisz bramkę w 89. minucie, nie jest to dobre uczucie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie czuliśmy się słabszą drużyną od Bayernu. Ten mecz miał co prawda różne fazy, raz my przeważaliśmy, raz oni. Powtarzam - nie byliśmy słabsi.

To warto jeszcze posłuchać opinii Lewandowskiego:

- Patrząc jak Bayern odprawiał z kwitkiem innych przeciwników, naprawdę mogliśmy z nimi wygrać. Pozostaje niedosyt. Mieliśmy swoje sytuacje, dążyliśmy do tego, żeby zwyciężyć, ale jednak czegoś zabrakło…

To byłby dzień stracony, gdyby nie padło pytanie o transfer. Padło, a Lewandowski tak odpowiedział:  

- Mam nadzieję, że już niedługo wszystko będzie wiadomo. Ciężko powiedzieć kiedy dokładnie. Tak naprawdę nie ode mnie to zależy. Skupiam się na grze, co jest  najważniejsze.

Czyli nadal wiadomo, że oficjalnie nic nie wiadomo. Ale trener Jupp Heynckes wygadał się na konferencji prasowej, że Lewandowski już właściwie zaklepany!

Na pewno wiadomo na razie tyle, że Polakom znowu nie udało się wygrać na Wembley. Kiedy się uda? Najbliższa szansa w październiku z reprezentacją.

        ▬ ▬ ● ▬