Pytania bez odpowiedzi?

Fot. Trafnie.eu

Co ma wspólnego czeski klub z polską konferencją o bezpieczeństwie stadionów? Jak się trochę pokombinuje, skojarzenie wcale nie musi być absurdalne.

W trzeciej kolejce Ligi Europejskiej obejrzałem mecz Villarrealu ze Slavią Praga. Niby starcie dwóch czołowych drużyn w grupie A, ale jednak rozgrywki drugiej kategorii w porównaniu z Ligą Mistrzów. Dlaczego więc o tym piszę? Bo mecz był naprawdę ciekawy, a poza tym na kilka pytań z nim związanych nie potrafię znaleźć logicznej odpowiedzi.

Zaczęły pojawiać się automatycznie z każdą kolejną minutą zmagań na boisku. Slavia grała na wyjeździe z drużyną chyba najsilniejszej ligi na świecie. Ale niespodziewanie prowadziła 2:0. Niespodzianie dla tych, którzy porównują tylko nazwy klubów i lig. Bo gdy patrzyłem na jej grę, byłem naprawdę pod wrażeniem. 

Żadnego strachu, spętanych nóg teoretycznie silniejszym rywalem. Druga bramka jak marzenie (spróbujcie znaleźć w internecie). Akcja w style typowo… hiszpańskim - koncertowo rozklepami rywale zagraniami na jeden kontakt. Gdyby nie wyjątkowo charakterystyczne kolory strojów obu klubów – żółte i czerwono-białe – pomyślałbym, że musiałem jednak pomylić drużyny.

Villarreal zdołał zdobyć dwie bramki jeszcze w pierwszej połowie i mecz zakończył się wynikiem 2:2. Nie zmienia to jednak faktu, że Slavia pozostawiła bardzo dobre wrażenie. Na pewno nie była drużyną wyłącznie próbującą się rozpaczliwie bronić, broniąc jednocześnie wyniku. Raczej zdobyła cenny punkt na trudnym terenie świadoma swej wartości. Dlatego jest współliderem grupy razem z Villarrealem.

Gdyby polska drużyna zanotowała taki występ na hiszpańskich boiskach, rozległyby się natychmiast fanfary i nie milkłyby przez kilka dni. Dlaczego więc żadna dawno nie zanotowała? Oto pierwsze pytanie nasuwające kolejne.

Pierwszą bramkę zdobył Tomáš Necid. Ten sam, którego piłka zupełnie nie mogła znaleźć przez całą rundę wiosenną, gdy gry piłkarzem Legii. W Slavii jednak znajduje bez problemu. To nie pierwsza jego bramka w Lidze Europejskiej w tym sezonie. Jak to możliwe, że tak słaby w Legii, tak dobrze radzi sobie w Slavii?

Drugą bramkę zdobył Danny, czyli Daniel Miguel Alves Gomes. Portugalski 34-letni weteran wcześniej przez wiele lat występował w lidze rosyjskiej, a teraz nie tylko jest kluczowym graczem praskiej drużyny, ale i jej kapitanem. Jak to możliwe, że Czechom udało się go namówić na grę w ich lidze i trafili z transferem? Transferem w sensie umownym, bo przyszedł za darmo.

Odpowiedź na ostatnie pytanie może wydawać się prosta. Pewnie zadecydowały pieniądze. Slavia ma bowiem chińskiego inwestora. W związku z tym pojawia się jednak kolejne pytanie – dlaczego Chińczycy zainwestowali akurat tam? Dlaczego wybrali znacznie mniejszy kraj i ligę, którą ogląda znacznie mniej widzów niż polską?

Przynajmniej na to pytanie mam gotową odpowiedź. Z informacji jakie znalazłem wynika, że Chińczycy starannie wybierają kluby pod inwestycje, dlatego eliminują z potencjalnej listy te, z kibicami których są problemy.

Tego samego dnia, gdy Slavia walczyła z Villarrealem, w Kielcach odbywała się konferencja Bezpieczny Stadion. Jednym z jej tematów, co oczywiste, byli kibice. Prezes PZPN Zbigniew Boniek zakomunikował (za: echodnia.pl):

„Trzeba sobie powiedzieć prawdę w oczy, że my nie mamy problemów z kibicami na imprezach masowych, ale mamy problem z grupami bandytów, którzy są wśród tych kibiców. Tą grupą nikt się nie zajmuje, a to są bandyci, którzy muszą być z naszego społeczeństwa izolowani. I tu jest najwięcej do zrobienia”.

Pewnie, że jest dużo do zrobienia. Chyba Chińczycy zauważyli to znacznie wcześniej niż pan prezes.

▬ ▬ ● ▬