Pytanie powraca – czy ktoś choć spróbował?

Fot. Trafnie.eu

Kylian Mbappé opowiedział o swoich problemach w Paryżu w ostatnim sezonie. Okazuje się, że mógł w ogóle nie grać! Bardzo żałuję, że jednak… grał.

Nie żałuję dlatego, że źle życzę Mbappé. Wręcz przeciwnie, życzę mu jak najlepiej, bo mecze z jego udziałem z reguły bywają ucztą dla oczu, więc niech kariera się rozwija, by dalej było co oglądać. Jednak w tej karierze mógł mieć roczną przerwę, po tym, jak zakomunikował przed rozpoczęciem sezonu władzom Paris Saint-Germain, że nie przedłuży z klubem umowy wygasającej po jego zakończeniu. Reakcja była taka (za: wp.pl):

„W klubie dali mi do zrozumienia, że nie będę grał. Brutalnie powiedzieli mi to prosto w twarz. Luis Enrique i Luis Campos mnie uratowali. Bez nich nie postawiłbym już nogi na boisku. Zawsze będę im za to wdzięczny”.

Enrique i Campos to trener i dyrektor sportowy PSG. Musieli się wstawić za Mbappé u Nassera Al-Khelaifiego, katarski właściciel klubu, który postanowił ukarać Francuza, gdy tylko ten chciał się z nim rozstać. Muszę się przyznać do pomyłki, bo wydawało mi się, że miliarder ma więcej respektu dla swojej gwiazdy, gdy w sierpniu ubiegłego roku pisałem:

„Mówiąc wprost – PSG nie może nic Mbappé zrobić, bo prawo jest po jego stronie, z czego ten doskonale zdaje sobie sprawę. Dlatego nie zauważyłem, by wykonywał jakieś nerwowe ruchy. Wręcz przeciwnie, spokojnie czekał na rozwój wypadków, które łatwo potrafił przewidzieć.

Klub nie może go nigdzie sprzedać, jeśli sam nie wyrazi na to zgody. A ponieważ nie ma ochoty przenieść się do Arabii Saudyjskiej, wymienienie oferowanych kwot już w miliardach, nie ma większego sensu, skoro są to oferty, które nie zostaną przyjęte. Mbappé chce grać w Realu Madryt i najpewniej tam wyląduje po wypełnieniu kontraktu z paryskim klubem, co nastąpi po zakończeniu rozpoczętego niedawno sezonu”.

Nadmiernie rozbudzone ego Al-Khelaifiego do końca nie mogło zaakceptować powstałej sytuacji, skoro Mbappé przyznał:

„Poczułem dużą ulgę. Jestem szczęśliwy, co po mnie widać. W końcówce sezonu grałem zdecydowanie mniej i myślę, że wszyscy wiedzą z jakiego powodu”.

Z jednej strony cieszę się, że w ogóle grał, z drugiej żałuję, że ten sezon nie był dla niego stracony. Wiem, że brzmi to okrutnie, ale gdyby został odstawiony od drużyny, wtedy powstałaby szansa na załatwienie poważnego problemu związanego ze współczesną piłką. Przecież przypadek Mbappé nie jest niczym wyjątkowym. Podobne problemy w tym roku przechodził w Napoli z jego prezesem Aurelio de Laurentiisem Piotr Zieliński, który nie chciał zostać w klubie wybierając ofertę Interu Mediolan. Wszelkie tego typu działania są zwykłym MOBBINGIEM, o czym już pisałem:

„Gdy czytam, że Zieliński »przegrał z człowiekiem, z którym nikt nie wygrywa«, mam ochotę zapytać – a czy ktoś choć spróbował z nim wygrać? Nawet średnio rozgarnięty prawnik powinien znaleźć w podobnych przypadkach mocny punkt zaczepienia do pozwu o mobbing. A polski pomocnik na świadka mógłby powołać… De Laurentiisa, żeby poświadczył, co o nim mówił:

»Powiedziałem już, że Piotrek jest wspaniałą osobą, dobrym chłopakiem i piłkarzem na najwyższym poziomie«”.

Gdyby wybuchła afera z Mbappé, może doprowadziłaby do jakiś zmian w prawie chroniących piłkarzy przed takimi przypadkami szykanowania? A skoro nie wybuchła, za moment kolejny będzie się musiał mierzyć z mobbingiem w klubie, w barwach którego stara się grać jak potrafi najlepiej.

▬ ▬ ● ▬