Rodzaj „gonga” dla... ?

Wiadomością tygodnia stała się ta, w której nie do końca wiadomo o co chodzi. I tym razem, jak w podobnych przypadkach, wcale nie chodzi o pieniądze.

Szymon Marciniak przestał być najpopularniejszym polskim sędzią piłkarskim. Nie wiem na jak długo, ale nie mam wątpliwości, że znalazł się w czyimś cieniu. Dostałem informację od znajomego dziennikarza z Mołdawii, który podesłał mi link do tekstu z greckiego portalu gentikoule.gr piszącego o pijanych polskich sędziach. Odpisałem mu, że temat, jak widać hulający już w najlepsze po internecie, jest znany również w Polsce, choć przedstawiany w zupełnie innym świetle. Ale po kolei (za: eurosport.tvn24.pl):

„Polscy sędziowie wycofani z obsady niedzielnego meczu ligi greckiej AEK Ateny - Aris Saloniki. Tamtejsze media informują, że czwórka arbitrów z naszego kraju wdała się w kłótnię i szamotaninę ze współpasażerami lotu do Aten, będąc pod wpływem alkoholu. Wersji tej stanowczo zaprzecza jeden z nich Paweł Raczkowski. Zaskakujące stanowisko zajął też potentat tamtejszej ligi Olympiakos.

O całej sytuacji poinformował w niedzielę serwis gazzetta.gr. Sędziowie z Polski - Paweł Raczkowski, Radosław Siejka, Adam Kupsik (dwaj asystenci) oraz Krzysztof Jakubik (VAR) - podczas lotu mieli wdać się w bójkę z mieszkającymi w Polsce Grekami.

„Będąc pod wpływem alkoholu mówili straszne rzeczy o greckiej piłce i jej środowisku” – napisano”.

Portal sport24.gr napisał również, że „jeden z sędziów miał też opluć na lotnisku Greka lecącego z nim samolotem, a w hali przylotów interweniować miała policja”.

Cytowany (już w polskich mediach) Raczkowski zdecydowanie temu zaprzecza:

„Zostałem zaatakowany przez "fana" Panathinaikosu po wylądowaniu w Atenach. Zostałem opluty i uderzony. Ten człowiek był pijany i powiedział, że mnie zniszczy w prasie. Wstał z siedzenia i powiedział, że on jest z Panathinaikosu i nas zniszczy. Pijany, agresywny człowiek”.

Jego wersję zdają się potwierdzać kolejne informacje publikowane w greckich mediach:

„1. Zgodnie z tym, co utrzymuje Aegean (linie lotnicze), sędziowie nie byli pijani w samolocie.

2. W lotniskowym holu według policji znajdował się ktoś, kto krzyczał na sędziów i uderzył jednego z nich w plecy" – czytamy w greckich mediach (m.in. w newsbomb.gr i gazzetta.gr)”.

Czytając o perypetiach Raczkowskiego pomyślałem, że to swoista… kara. Przed kilkoma dniami odbyłem ze znajomym długą rozmowę o, między innymi, kondycji polskich mediów. Przyznał, że irytuje go sposób przedstawiania w nich od kilku miesięcy Szymona Marciniaka. Odkąd dane mu było poprowadzić finał mistrzostw świata w Katarze, stał się w ojczyźnie celebrytą odpytywanym na wszystkie sposoby i na wszelkie okazje. I znajomego coraz bardziej to irytuje, bo, jak twierdzi, sędzia jest od sędziowania, a nie opowiadania, co mu powiedział Messi przy okazji jakieś sytuacji na boisku, jakby był jego kumplem. Choć wszyscy wiedzą, że nie jest, jednak chyba wolą udawać, że nie wiedzą, by zachłystywać się opowieścią.

Pomyślałem więc, że historia z Raczkowskim jest, jak to się mówi w branżowym slangu, rodzajem „gonga” dla całego sędziowskiego środowiska, by lekko otrzeźwiało po sukcesie związanym z nominowaniem naszego arbitra do prowadzenia ścisłego finału w Katarze. Nie wiem, czy pomyślałem słusznie, ale jako bardzo przekorna puenta do całej opowieści pasuje mi wyśmienicie.

▬ ▬ ● ▬