2014-05-21
Ronaldo jest niestety tylko jeden
Dotarłem do Lizbony, by obejrzeć finał Ligi Mistrzów. Nawet dwa finały, bo także kobiet. Na razie zaliczyłem jednak nieprzewidzianą przygodę i niespodziewaną pogodę.
Byłem już kiedyś w stolicy Portugalii i od razu się nią zauroczyłem. Zresztą jak większość osób, którzy tu przyjeżdżają. Lizbona ma swój urok, ma swój klimat, ma swoją duszę. Przekonałem się o tym nawet odwiedzając redakcję dziennika sportowego „A Bola”, cieszącego się zasłużoną renomą w Europie i na świecie.
Redakcja mieści się przy uliczce Travessa da Queimada pod numerem 23 w dzielnicy Bairro Alto. Zajmuje zabytkową kamienicę, która wygląda nieziemsko. Na kolejne piętra trzeba się wspinać po wspaniałych drewnianych, spiralnych schodach, a na ścianach przykuwają wzrok azulejos, kolorowe kafelki, jeden z najbardziej charakterystycznych elementów portugalskiej kultury. Pracować w takich warunkach to prawdziwa frajda.
Wybrałem się do redakcji „A Bola”, by spotkać się ze znajomą dziennikarką tej gazety, uroczą Filipą Reis. Oprowadziła mnie po wszystkich pokojach, wytłumaczyła kto co i gdzie robi. Wszyscy byli niezwykle uprzejmi dla gościa z dalekiej piłkarskiej prowincji. Uświadomiłem sobie dobitnie jak wielka to prowincja, gdy Filipa pokazała mi jeden pokój wyjaśniając:
„Tu siedzą dziennikarze zajmujący się wyłącznie Benfiką, a w drugim obok – Sportingiem”.
Odpowiedziałem:
„Tylko pozazdrościć, że macie się czym zajmować”.
Sam niedawno pisałem o kolejnym przegranym finale Benfiki w europejskich pucharach. Tylko na takie przegrane trzeba zapracować. Wielkie kluby mają wielkie problemy, a dziennikarze tematy z tym związane.
Już sama rywalizacja Benfiki ze Sportingiem jest pasjonująca. Innych równie ciekawych wątków w portugalskiej piłce też nie brakuje. Gdyby się ktoś uparł, mógłby wydawać gazetę wyłącznie z wiadomościami o Jose Mourinho i Cristiano Ronaldo...
Ogromne zdjęcie tego ostatniego pojawiło się właśnie w „A Bola” w związku z ogłoszeniem 23-osobowej kadry na mistrzostwa świata. Jeśli chodzi o zainteresowanie mediów i kibiców Ronaldo wyprzedza o kilka długości pozostałych zawodników portugalskiej reprezentacji. Działa na wyobraźnię i rozbudza nadzieję. Te ostatnie jednak w ciężkiej próbie z realiami nie mają szans zbyt wysoko poszybować. Płynący z tego wniosek da się sprowadzić do zdania:
„Szkoda, że mamy tylko jednego Ronaldo”.
Ja mam na razie w Lizbonie inne zmartwienia. Odkąd się tu pojawiłem na zmianę pada i leje. To najkoszmarniejszy scenariusz dla miasta zachwycającego wąskimi, stromymi uliczkami. Natychmiast spływa nimi woda rwącymi strumieniami. Przejeżdżające samochody fundują idącym chodnikami dodatkową kąpiel. Mroczna (mokra) strona Lizbony...
Skulony pod parasolką uciekłem z redakcji „A Bola” wprost do znajdującego się obok kościoła São Roque, jednego najwspanialszych w mieście. Wnętrze prezentuje się olśniewająco, przytłacza przepychem, kapie złotem typowym dla baroku. Gdy już się nasyciłem wrażeniami, chciałem zabrać spod wieszaka koło drzwi wejściowych swoją parasolkę. Niestety znikła!
Widać w katolickiej Portugalii złodzieje nie pogardzą nawet skromną parasolką w miejscu świętym. Mam nadzieję, że najgorsze, co mnie mogło spotkać w pięknej Lizbonie mam już za sobą. A od jutra będzie wyłącznie świeciło, dosłownie i w przenośni, słońce...
▬ ▬ ● ▬