Różne są… zboczenia

Fot. Trafnie.eu

Afera z wystawianiem fałszywych dyplomów znów zahaczyła o znanych piłkarzy. Znów, bo przecież wielkie zainteresowanie budziła już przed kilkoma laty.

W dużym skrócie - sprawa dotyczy handlowania dyplomami (za: wp.pl):

„Kontrowersje wokół wydawania dyplomów w wyższej szkole Collegium Humanum są szeroko komentowane w mediach. Pierwszym z zatrzymanych był Paweł Cz., rektor uczelni. Potem dołączył do niego naukowiec Zbigniew D”.

Pamiętam, że afera została szeroko opisana i komentowana w mediach już w 2021 roku (za: onet.pl):

„Gdańska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie handlu podrabianymi dyplomami studiów. Główny podejrzany został przyłapany na gorącym uczynku i przyznał się do winy. W jego telefonie śledczy odnaleźli korespondencję ze znanymi piłkarzami i członkami ich rodzin. Są tam też zdjęcia podejrzanych dyplomów, wystawionych na nazwiska czołowych polskich piłkarzy. (...)

Z materiałów zabezpieczonych przez śledczych wynika, że D. miał przygotowany dyplom magisterski dla Roberta Lewandowskiego. Proponował także piłkarzowi i jego żonie uzyskanie dyplomu MBA bez uczestnictwa w zajęciach”.

Wiedziałem, że Lewandowski zdobył dyplom magistra w innej uczelni, bo miałem okazję rozmawiać kiedyś z jej wykładowcami, którzy mi o tym opowiadali. Dlatego byłem powyższą informacją zaskoczony. Chyba nie tylko ja, skoro właśnie dowiedziałem się, że... (za: wp.pl):

„Poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sprawy Artura Adamowicza, który współpracuje z kapitanem reprezentacji Polski, głównie w zakresie komunikacji.

- Robert Lewandowski nie ma nic wspólnego z uczelnią Collegium Humanum. Nigdy nie robił też studiów MBA - podkreśla Adamowicz w oświadczeniu dla WP SportoweFakty. - W 2007 roku, mając 19 lat, Robert rozpoczął studia w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie. Pracę licencjacką obronił w 2017 roku, a magisterską trzy lata później. O obu wydarzeniach informował publicznie wraz z uczelnią. A o pojawieniu się jego nazwiska w kontekście zarzutów wobec władz łódzkiej Uczelni Nauk Społecznych, dowiedział się z mediów w 2021 roku. Według medialnych informacji od kilku lat prowadzone jest w tej sprawie postępowanie wobec przedstawicieli uczelni, ale my nie otrzymaliśmy na ten temat żadnych oficjalnych informacji - przekazał nam Artur Adamowicz”.

Głos zabrał także Arkadiusz Milik, również wywołany w mediach do tablicy we wspomnianej aferze (za: wp.pl):

„Żadnego dyplomu nie mam, a kontaktu z tym Panem również nigdy nie miałem”.

Skoro sprawy nie ma, piłkarze zajęli stanowisko chyba na wszelki wypadek, by nikt się ich już nie czepiał. Zdobycie wyższego wykształcenia w tym fachu łatwe nie jest. Trzeba mieć mnóstwo samozaparcia, by kopiąc piłkę na wyczynowym poziomie jednocześnie skończyć studia. Mowa bowiem o środowisku niespecjalnie garnącym się do nauki, czego kiedyś sam miałem okazję doświadczyć.

Próbując przed laty kopać piłkę pojechałem na letni obóz organizowany przez mój klub jako zawodnik młodszej drużyny juniorów. Jeden z kolegów, inteligentny chłopak, w wolnym czasie czytał miesięcznik historyczny „Mówią wieki”. Lektura ambitna, na pewno nie dla wszystkich. Zainteresował się nią jeden z zawodników z drużyny starszych juniorów. Podszedł do kolegi, rzucił okiem na tytuł i stwierdził z niesmakiem:

„Różne są zboczenia”.

Przypominam sobie zawsze tę historię, gdy w mediach jakiś piłkarski temat krzyżuje się z intelektualnym. A kiedy ja zdałem sobie sprawę, że niestety wielkim piłkarzem nie będę, postawiłem na naukę, szybko kończąc „karierę”, czego efektem był zdobyty dyplom magistra na Uniwersytecie Warszawskim. Zdobyty w sposób jak najbardziej legalny, co na wszelki wypadek mocno podkreślam.

▬ ▬ ● ▬