Rozprawka o należytym szacunku

Fot. Trafnie.eu

W Wiśle Kraków dzieją się rzeczy ciekawe, nawet bardzo. Zastanawiam się tylko, ciekawe dla kogo? Bo na pewno nie dla kibiców tego klubu.

Znam jednego z nich, który nie należy do typu oszołomów, zawsze za porażkę ukochanej drużyny obwiniających cały świat. Zamiast spiskowej teorii dziejów preferuje zdrowy rozsądek, także w spojrzeniu na to, co dzieje się w klubie darzonym przez niego wielką sympatią.

I już kolejny raz mi powiedział, że nie ma co się dłużej oszukiwać i chyba lepiej jak najszybciej zaliczyć czwartą ligę, bo może wtedy przynajmniej zacznie być normalnie. Na razie normalnie nie jest. A czwarta liga, to scenariusz przećwiczony przez kilka poważnych klubów (Pogoń Szczecin, ŁKS i Widzew Łódź, Polonia Warszawa), które po ogłoszeniu bankructwa właśnie w tej klasie rozpoczęły walkę o powrót do Ekstraklasy. Bo widmo bankructwa wisi od jakiegoś czasu także nad Wisłą.

Związane jest z biznesowymi problemami właściciela klubu Bogusława Cupiała. Jest jeszcze jeden problem. Pan właściciel traktuje ten klub również w kategoriach czysto biznesowych. Wisła teoretycznie może być odziałem fabryki kabli, ale w praktyce zawsze będzie klubem piłkarskim. Kto tego nie rozumie, nie rozumie też, że ten futbolowy biznes ma swoją specyfikę i nie da się nim rządzić tak samo jak fabryką. Nie ma od tej reguły wyjątku. Nawet dla tego, za którego prezesowskiej kadencji Wisła święciła największe sukcesy w historii. Aranżowane na siłę małżeństwa biznesmenów z piłkarskimi klubami zawsze kończą się nie najlepiej. Dla jednych i drugich.

Wisła jest już w strefie spadkowej. Właśnie zwolniła trenera, Tadeusza Pawłowskiego, który poprowadził na wiosnę drużynę w trzech meczach. Właściwie część drużyny, która nie była kontuzjowana i zdolna do gry. Klub chwalił się sprowadzeniem w zimie aż siedmiu piłkarzy. Ostatniego prezentowano dziennikarzom w tym samym czasie, gdy komunikowano im, że pracę stracił trener. Kto choć trochę zna się na piłce, powinien wiedzieć, że przy tak dużej rotacji zawodników trudno wymagać, by w drużynie wszystko od razu zaskoczyło. To niemożliwe. Czy możliwe jest więc obwinianie za wszystko trenera? W Krakowie nie takie rzeczy są możliwe.

Możliwe było zesłanie do rezerw świetnie spisującego się na jesieni bramkarza Radosława Cierzniaka, tylko dlatego, że od nowego sezonu podpisał kontrakt z Legią. Podpisał zgodnie z obowiązującymi przepisami. Gdy chciał otrzymać pisemne uzasadnienie decyzji, zwyczajnie go olano. Nie przeszkodziło to Wiśle nadymać się ponad miarę, gdy PZPN rozwiązał z winy klubu kontrakt zawodnika. Oto fragment oświadczenia wydanego na tę okoliczność:

„Wisła Kraków SA domaga się od Polskiego Związku Piłki Nożnej potraktowania tematu z pełną powagą, a naszego klubu z należytym szacunkiem. W kontekście obowiązującej klauzuli natychmiastowej wykonalności decyzji, żądamy niezwłocznego, jednoznacznego pisemnego, popartego merytorycznymi przesłankami uzasadnienia, które stanie się podstawą do dalszych kroków formalnych, podejmowanych przez nasz klub.

Zgodnie z przedstawionym stanowiskiem Wisły Kraków SA uważamy, iż Radosław Cierzniak pozostaje zawodnikiem naszego klubu, którego do 30 czerwca bieżącego roku obowiązuje ważny kontrakt”.

Jeden człowiek, choć znajdował się z pewnością pod ogromną presją, pokazał co znaczy mieć zasady. Tak opowiedział o tym Cierzniak (za: onet.pl):

„Muszę podkreślić, że trener Pawłowski odegrał dużą rolę w tym, że wygrałem ten proces z Wisłą. Trener zachował się bardzo honorowo, poszedł za głosem serca, nie bał się konsekwencji i oznajmił w szatni, że to nie jest jego decyzja, tylko zarządu. Powiedział mi w żywe oczy, że jeśli będzie zmuszony do zeznań, to zrobi to właśnie w taki sposób. Uważam, że miałem dużo szczęścia, że w takim momencie trafiłem na trenera Pawłowskiego, bo gdyby zapierał się, że byłem słaby i dlatego trafiłem do rezerw, to ten proces bym przegrał”.

Panie trenerze, nic lepszego nie mógł pan zrobić! I dla Cierzniaka, i dla siebie. Raczej trzeba się cieszyć niż żałować szybkiego rozstania z posadą. Teraz czytam, że trenerem Wisły ma być Franciszek Smuda. Już czwarty raz w swojej karierze. I czwarty raz będzie go zatrudniał Cupiał. To ja pytam – jak taki dobry, po co go trzy razy zwalniał? Mam swoją teorię na ten temat - kto często zwalnia trenerów, zatrudnia nie tych co trzeba; a skoro nie tych co trzeba, to się na tym nie zna.

▬ ▬ ● ▬