Samo „To jest Brazylia” nie wystarczy

Fot. Trafnie.eu

Po pięciu tygodniach spędzonych w tym kraju zastanawiam się co mistrzostwa mu dały. Na pewno dumę i wstyd. Nie wierzę, żeby dzięki nim wiele się w nim zmieni.

Na pewno dzięki mistrzostwom została zaspokojona narodowa duma. To czuły punkt Brazylijczyków. Skoro udało się mimo wszystko zorganizować tak wielką imprezę, jest powód by się puszyć. Przyznawanie się do błędów nie jest raczej w Brazylii w dobrym tonie. Za to chwalenie się sukcesami jak najbardziej.

Z pewnością wrócą wszystkie problemy, niektóre ze zdwojoną siłą. Brazylia szczyci się niskim bezrobociem. Ale ceną za to jest przerost zatrudnienia, czyli ukryte bezrobocie. Biurokracja to codzienna zmora, z którą muszą się zmagać Brazylijczycy. Gdy zapytano młodych ludzi jaka jest ich wymarzona praca, większość odpowiedziała, że posada w administracji państwowej! Ona gwarantuje wysoką pensję i spokojne życie.

Płaca minimalna została 1 stycznia tego roku podniesiona do 724 reali (810 reali w Sao Paulo) - 1 real to około 1,4 zł. Urzędnicy, nawet nie najwyższego szczebla, zarabiają od kilku (raczej stażyści) do kilkunastu tysięcy reali! Dostanie takiej posady stanowi gwarancję bezpieczeństwa na lata.

Cudzoziemcom trudno czasami zrozumieć beztroskę w podejściu do wielu spraw. Gdy próbują Brazylijczykom zwracać uwagę, wtedy mogą usłyszeć pytanie: „Masz jakiś problem”? Oznacza ono mniej więcej: wyluzuj, nie ma się czym przejmować. Gdy to nie pomoże, pojawia się z reguły kolejne zdanie: „To jest Brazylia”. Ono z kolei oznacza, że w tym kraju wszystko dzieje się swoim tempem i ma swoją logikę.

Największym szczęściem i jednocześnie nieszczęściem Brazylii jest... klimat. Poza południowymi stanami, gdzie temperatura w skrajnych przypadkach w najzimniejszych miesiącach może spaść do zera, w pozostałej części kraju jest łagodny, a nawet gorący. Przez cały rok można przechodzić w koszulce z krótkim rękawem. Czasami tylko założyć cieplejszą bluzę. Przez cały rok można też swobodnie grać w piłkę.

W Brazylii nie ma problemu z bezdomnymi, który zamarzają zimą. Nie istnieje też problem opłat za ogrzewanie wśród najbiedniejszych. Natura hojnie obdarowała kraj bogactwami przyrody. Dlatego głód, nawet wśród najuboższych, nigdy nie jest problemem mogącym doprowadzić do niepokojów. Zawsze znajdą do jedzenia choćby jakieś owoce, które rosną gdzieś w pobliżu. Z tych wszystkich powodów trudno oczekiwać wybuchu społecznego na miarę prawdziwej rewolucji.

Jeśli mimo wszystko niezadowolenie społeczne zaczyna przekraczać niebezpieczną granicę, rządzący podniosą o kilkadziesiąt reali płacę minimalną, by szybko kupić za to spokój. Nieprzypadkowo w Brazylii mówi się, że jeśli chcesz szybko się wzbogacić, załóż partię polityczną albo zostań zawodowym piłkarzem.

Politycy wybrani do parlamentu czy senatu nie muszą zawieszać działalności gospodarczej. Łatwo się domyślić jakie to stwarza warunki do nadużyć. Z kolei piłka nożna to praktycznie jedna skuteczna szansa błyskawicznego awansu dla najbiedniejszych, czyli mieszkańców faweli.

Mistrzostwa świata, które właśnie zakończyły się w Brazylii niczego w tej kwestii nie zmieniły, bo zmienić nie mogły. Najwyżej niektórzy politycy spróbują je wykorzystać, jeśli tylko znajdą jakiś punkt zaczepienia, w październikowych wyborach.
Ale przy okazji padł pewien mit, Brazylijczycy musieli oswoić się ze wstydem jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyli. Najpierw łomot od Niemców w półfinale 1:7, a później równie upokarzająca porażka z Holandią 0:3 w meczu chociaż o trzecie miejsce, gdy finał był nierealny.

Najwyraźniej stwierdzenie „To jest Brazylia” w piłce nie wystarczy.

▬ ▬ ● ▬