Selekcjoner ten sam, więc...

Fot. Trafnie.eu

Czesław Michniewicz powołał szeroką kadrę na finały mistrzostw świata. „Są wielkie niespodzianki” – oto pierwszy tytuł na jaki trafiłem w internecie.

Gdyby nie było niespodzianek, to tylko z jednego powodu – nastąpiła zmiana… selekcjonera. Odkąd został nim Michniewicz, każde powołanie na kolejne mecze przynosi niespodzianki, co jest i tak łagodnym określeniem. Bo jak inaczej nazwać obecność na obozie kadry w czerwcu Patryka Kuna z Rakowa Częstochowa? A powołanie na wrześniowe mecze Mateusza Łęgowskiego z Pogoni Szczecin?

I tym razem selekcjoner nie zawiódł, bo dwa nazwiska w szerokiej kadrze na mistrzostwa w Katarze, przynajmniej dla mnie, stanowią spore zaskoczenie. Tych dwóch to Maik Nawrocki i Patryk Dziczek. Przecieki dotyczące pierwszego pojawiły się w mediach tuż przed ogłoszeniem powołań. Drugi stanowi totalne zaskoczenie chyba dla wszystkich.

Nawrocki po doznanej w lipcu kontuzji, złamania kości twarzoczaszki, miesiąc pauzował. Gdy wrócił do składu Legii Warszawa występuje w obronie w wyjściowym składzie. Bywał wcześniej chwalony za ligowe występy, jednak mimo wszystko powołanie do kadry, nawet szerokiej, stanowi zaskoczenie.

Jeszcze większym jest obecność w niej Dziczka. Pomocnik Piasta Gliwice został w 2019 roku wytransferowany z tego klubu do włoskiego Lazio Rzym. Nie miał szans na grę w Serie A, więc od razu wypożyczono go do drugoligowej Salernitany, w barwach której przytrafiły mu się poważne problemy zdrowotne. Najpierw zasłabł na treningu, potem w meczu ligowym stracił przytomność. Przez pół roku nie mógł nawet trenować. Cały kolejny sezon nie grał.

We wrześniu wrócił z Włoch do Piasta. W 4 meczach w Ekstraklasie wchodził na boisko w drugiej połowie, w 3 kolejnych zagrał już w pełnym wymiarze, a w ostatnim w Pucharze Polski ze Stalą Mielec nawet 120 minut, bo do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Tyle wystarczyło do powołania do reprezentacji po półtorarocznej przerwie? Widać Michniewicz liczby rozegranych meczów i minut piłkarzom nie liczy. Przynajmniej nie wszystkim. Dziczka zna z reprezentacji młodzieżowej i nie jest jedynym, któremu ufa bazując właśnie na doświadczeniach wynikających ze wspólnej pracy w tym okresie. Na przykład obrońca Cracovii Kamil Pestka z całą pewnością również znalazłby się w szerokiej kadrze, gdyby nie kontuzja. W reprezentacji młodzieżowej też oczywiście grał u Michniewicza.

I trzeba jeszcze wspomnieć o kilku powrotach. Do kadry wrócił Artur Jędrzejczyk, co aż taką niespodzianką nie jest, bo przecieki na ten temat pojawiły się już przed kilkoma tygodniami. Widać selekcjoner chce mieć w zanadrzu bardzo doświadczonego obrońcę, a takim jest właśnie zawodnik Legii.

Kamil Jóźwiak po transferze z Lecha Poznań do Derby County dobrze prezentował się na początku w drugiej lidze angielskiej, był nawet podstawowym piłkarzem reprezentacji (bramka z Węgrami w pierwszym meczu za kadencji Paulo Sousy). Drugi sezon w nowych barwach miał już znacznie gorszy, więc trudno się dziwić, że przestał dostawać powołania do kadry. Po przenosinach do Stanów Zjednoczonych do Major League Soccer znów zaczął regularnie grać w barwach Charlotte FC, dlatego namierzył go radar Michniewicza.

Bardziej zaskakujące było powołanie piłkarza po przejściach, czyli Michała Karbownika. Zły wybór klubu (angielski Brighton & Hove Albion) i kontuzja sprawiły, że były zawodnik Legii, uważany w pewnym momencie za największy talent w polskiej piłce (!), zniknął z pola widzenia. Nikt go nie wymieniał w kontekście reprezentacji. Teraz odbudowuje się w drugoligowej niemieckiej Fortunie Düsseldorf, grając ostatnio regularnie.

Reszta zawodników to dobrze znane towarzystwo, powoływane już wcześniej, choćby na moment. 10 listopada Michniewicz wybierze z nich ostateczną kadrę na mistrzostwa w Katarze (może zabrać od 23 do 26 zawodników). Wtedy przekonamy się w kogo wierzy najmocniej.

▬ ▬ ● ▬