2013-01-02
Smuda na swoim miejscu?
Były selekcjoner znowu ma robotę. Choć nie wszystkim się podoba, że jego nowy klub Jahn Regensburg zajmuje ostatnie miejsce w drugiej Bundeslidze.
Informacja o kontrakcie Smudy stała się wręcz wiadomością dnia. Głos zabrała nawet pani prezes Warty Poznań. Mówiąc delikatnie obśmiała byłego selekcjonera, że z własnej woli wylądował na samym dnie drugiej ligi niemieckiej. Może lepiej by było, biorąc pod uwagę, że piłkarska wiedza pani prezes jest odwrotnie proporcjonalna do jej urody, by skupiła się jednak na kierowaniu klubem, a nie formułowaniu opinii na futbolowe tematy. Bo inaczej jeszcze przegapi obiecany awans Warty do Ekstraklasy.
W odróżnieniu od niej w decyzji Smudy widzę niemal same… zalety. Będzie sobie mógł chłop wreszcie swobodnie pogadać. Maciej Szczęsny dowiedział się kiedyś, że Smuda zaczął się uczyć języka obcego. Zapytał wtedy: „Jakiego, polskiego”? Kto miał okazję uczestniczyć w konferencjach prasowych byłego selekcjonera (a miałem przez ostatnie lata regularnie), ten chyba się zgodzi, że publiczne formułowanie zgrabnych zdań w ojczystym języku stresowało go strasznie. Teraz będzie mógł bez stresu konwersować do woli po niemiecku. Klub też powinien być zadowolony, bo zaoszczędzi na tłumaczu.
Smuda wreszcie zostanie doceniony. „W Polsce jesteśmy głównie krytykowani. Gdy w ubiegłym roku zremisowaliśmy z Niemcami 2:2, oni oceniali nas lepiej, niż Polacy!” – poskarżył się przed EURO angielskiemu magazynowi „World Soccer”. I dodał: „Dla mnie w Polsce jest za dużo zawiści. Chciałbym widzieć więcej zadowolenia w narodzie”. No to nadarzyła się okazja, by pooddychać wreszcie w innym warunkach.
Regensburg, a właściwie po polsku – Ratyzbona, to miasto w bogatej Bawarii. Na pewno nie tak atrakcyjne jak Monachium, ale ciśnienie też nie takie jak na ławce Bayernu. Za to można oczekiwać solidności i regularności w wypłacaniu pensji, nawet gdyby nie udało się drużyny utrzymać w lidze. A prawdopodobieństwo jest spore. Do odrobienia w piętnastu wiosennych meczach siedem punktów do bezpiecznego miejsca gwarantującego pozostanie w lidze. Ale paradoksalnie to także zaleta – Smuda na pewno nie zostawi drużyny na koniec sezonu (na tyle podpisał kontrakt) na gorszej pozycji, niż ją objął. Wiele więc nie ryzykuje. A jak się uda, będzie mógł znów przekonywać, że „wszystko na nos”.
Naprawdę życzę Smudzie jak najlepiej! Niech pokaże ile warta jest polska myśl szkoleniowa, choć w jego przypadku oparta na niemieckiej szkole. Antoni Piechniczek od wielu lat powtarza jakich mamy dobrych trenerów. Ale jakoś nikt ich dotąd nie chciał. Dobrze, że wreszcie jeden będzie miał okazję coś udowodnić.
Wszyscy, którzy po Euro uważają Smudę za nieudacznika, niech mu dadzą jeszcze szansę. Samopoczucie nadal ma doskonałe. Może w Ratyzbonie pokaże, że trafił na swoje miejsce? Bo że do reprezentacji zupełnie się nie nadaje, już chyba nikt nie wątpi. Tylko dlaczego prezesowi Lacie potrzebne były aż mistrzostwa Europy, i to rozgrywane w Polsce, żeby się o tym przekonać?
▬ ▬ ● ▬