Specjaliści od chorych teorii

Fot. Trafnie.eu

Ostatnio sporo się dzieje wokół Arkadiusza Milika. Biorąc pod uwagę, że leczy kontuzję, nawet za dużo. To powinno dawać nieco do myślenia.

Polski napastnik przeszedł operację po zerwaniu więzadła w kolanie. Zakończyła się bez większych komplikacji. Niestety później pojawiła się wiadomość gorsza, mająca dla mnie zupełnie dramatyczny wydźwięk. Otóż Milik ma wrócić na boisko znacznie wcześniej niż po pierwszym urazie (też zerwane więzadło, tylko w drugim kolanie), już w grudniu. Tak twierdzi profesor Pier Paolo Mariani, którzy operował polskiego napastnika w rzymskiej klinice Villa Stuart. I tak to uzasadnia (za: przegladsportowy.pl):

„Generalnie piłkarze zwracają uwagę, że po operacji tego typu w kolanie czują się silniejsi niż wcześniej. Druga podobna kontuzja, przez znajomość tej wcześniejszej przyśpiesza powrót. Milik jeszcze tego nie czuję zbyt mocno, ale dyskomfort jest normalny, biorąc pod uwagę krótki odstęp czasu od odniesienia kontuzji. Rehabilitacja w porównaniu do pierwszego urazu, wbrew temu co się powszechnie myśli, jest szybsza i sprawniejsza. Piłkarz jest mniej przestraszony, ma świadomość tego co go czeka w przyszłości”.

Gdybym nie wiedział co się działo z Milikiem po odniesieniu pierwszej kontuzji, pomyślałbym, że to żart. Niestety wiem, więc nic mnie nie jest już w stanie zaskoczyć. Nie życzę mu źle, wręcz przeciwnie, ale nie zaskoczy mnie, gdy dowiem się, że po kolejnym ekspresowym powrocie na boisko doznał następnej kontuzji.

To kolejna teoria na temat błyskawicznego stawiania na (kontuzjowane) nogi zawodników po zerwaniu więzadeł lansowana przy okazji urazów Milika. Wcześniej tak zwany szef sztabu medycznego Napoli Alfonso De Nicola zwyzywał od ignorantów tych, którzy twierdzili, że kolejna kontuzja, tylko dotycząca drugiego kolana, może wynikać ze zbyt szybkiego powrotu po poprzednim urazie. Wniosek – Milik miał po prostu pecha, nic więcej!

Porozmawiałem po raz kolejny ze znajomym, specjalistą od rehabilitacji, i po raz kolejny potwierdził moje obawy, że jest wręcz odwrotnie. Ciało człowieka stanowi system naczyń połączonych. Gdy coś nie działa jak należy, odczuwają to inne jego części. Gdy jedna noga nie ma wystarczająco dużo czasu na pełną rehabilitację, może za to zapłacić druga.

Jeśli ten argument nie ma znaczenia dla „specjalistów” z Włoch, to jak można wierzyć w kolejną ich teorię z jeszcze szybszym powrotem na boisko Milika? To znaczy wierzyć w nią nie tylko można, ale nawet trzeba. Pewnie go postawią na nogi w tempie ekspresowym. Lepiej jednak nie myśleć co może wydarzyć się później…

Włodzimierz Lubański twierdzi, że Milik nie wróci już do pełnej sprawności. Diagnoza okrutna, ale szczera. Lubański sam przeżył gehennę związaną z kontuzjowanym kolanem podczas swojej kariery, więc nabył praktyczną wiedzę na ten temat. Dla mnie jest bardziej wiarygodny niż włoski doktor.

Milik dopiero się leczy, a już pojawiła się kolejna informacja na jego temat. Gdy wróci na boisko ma się odbudowywać w Chievo Werona. Miałby tam szansę częściej grać. Tak stwierdził prezes Napoli Aurelio De Laurentiis w rozmowie z dziennikarzami „La Gazzetta dello Sport”.

Nie przypominam sobie, by o losie innych zawodników decydowano z równie dużym wyprzedzeniem. Jeśli ktoś był kontuzjowany, pozwalano mu najpierw wrócić do w miarę normalnej dyspozycji, a dopiero później dyskutowano o jego przyszłości.

Pomyślałem więc, że być może Napoli chce się Milika jak najszybciej pozbyć, by mieć związane z nim problemy z głowy. Czy pomyślałem słusznie, dopiero się okaże. Ale trudno odmówić takiemu rozumowaniu pewnej logiki. Poszedł w świat wyraźny przekaz. Kto chce go odczytać, będzie miał więcej czasu na odpowiednie ruchy.

Jeśli moja teoria się sprawdzi, wymierna z niej korzyść będzie taka, że polski napastnik wyrwie się z Napoli, gdzie traktowany jest jak koń pociągowy, który powinien jak najszybciej wrócić do roboty. Niestety Werona to też Włochy, więc podejrzewam, że i tam podejście do piłkarza może być podobne.

▬ ▬ ● ▬