2014-05-20
Spodziewana niespodzianka z... niespodzianką
W poniedziałek Louis van Gaal został już oficjalnie menedżerem Manchesteru United. Jego wybór pod jednym względem wydaje się wyjątkowo logiczny.
Wiadomość potwierdzającą, że Holender poprowadzi ten zespół w nowym sezonie jest typową z rodzaju spodziewanych niespodzianek. Widziałem, ze dwa tygodnie temu, jak angielski dziennikarz zapytał go czy to prawda? Odpowiedział wymijająco odsyłając do klubu z Manchesteru. Czyli wszyscy wiedzieli o co chodzi, brakowało tylko potwierdzenia informacji. W poniedziałek Man Utd wreszcie się na nie zdecydował. Czyli pewnie wreszcie dogadano jakieś ostatnie szczegóły.
Wybór Van Galla wydaje się wyjątkowo logiczny, biorąc pod uwagę kto do niedawna pracował w tym klubie. Nie mam na myśli przepędzonego już Davida Moyesa, ale jego poprzednika. Sir Alex Ferguson ma zadziwiająco wiele wspólnych cech z Van Gallem. Obaj byli raczej przeciętnymi piłkarzami. To według jednej z teorii najlepszy materiał na trenerów (niespełnione ambicje!), pod warunkiem, że wykazują uzdolnienia szkoleniowe. Biorąc pod uwagę gdzie pracowali i co osiągnęli na pewno takich obu nie można odmówić.
Obaj są też typem zamordystów. Szkot, czyli Pan Suszarka, ciągle suszący głowę zawodnikom z byle powodu. I Holender nie znoszący najmniejszego sprzeciwu w drużynie. Chyba szefowie United doszli do wniosku, że ostatni menedżer za bardzo popuścił cugli piłkarzom, więc pora znów wziąć ich za twarz. Van Gaal do takiej roli jest kandydatem wymarzonym. I chyba dostanie też wymarzony materiał do swych rządów twardej ręki. Większość piłkarzy w kadrze została przecież przez lata przyzwyczajona do wojskowego drylu. Może nawet za nim podświadomie tęsknili? Przekonamy się wkrótce...
Nominacja Van Galla wiąże się jeszcze z niespodzianką, czyli... polskimi akcentami. Jednym z trenerów asystentów będzie Marcel Bout, który wcześniej, razem z Włodzimierzem Smolarkiem i obecnym trenerem Lechii Gdańsk Ricardo Monizem, szkolił juniorów w Feyenoordzie Rotterdam. Rolę asystenta Van Galla i trenera bramkarzy będzie pełnił Frans Hoek. To były współpracownik Leo Beenhakkera. Razem awansowali z reprezentacją Polski do EURO 2008. Później razem się z nią rozstali. Raczej nikt za nimi nie tęsknił. Z Beenhakkera próbowano zrobić nieudacznika odpowiedzialnego za wszystkie grzechy polskiej piłki...
Hoek swoją karierą udowadnia, że Leo miał naprawdę dobrych współpracowników. Zatrudniali go w Ajaksie Amsterdam, Barcelonie, Bayernie Monachium. We wtorek razem z Van Gallem rozpoczynają zgrupowanie reprezentacji Holandii przed finałami mistrzostw świata w Brazylii. Po ich zakończeniu zaczną pracę w Manchesterze.
Czyli wszystko jak trzeba w swoim czasie. Jak mawia mój znajomy – prawdziwy fachowiec zawsze się obroni. Tylko polska reprezentacja nadal nie może się doczekać na trenera – cudotwórcę, który spełniłby wielkie oczekiwania z nią związane. Widać łatwiej się kolejny raz oszukiwać, niż je zweryfikować...
▬ ▬ ● ▬