Starcie wagi ciężkiej

Fot. Federico Guerra Moran/Shutterstock.com

Włączyłem rano telewizor i jedną z głównych wiadomości była ta o zatrzymaniu znanego agenta piłkarskiego. Czyli już nie mogę podać jego nazwiska.

Nie mogę, bo zgodnie z polskim prawem zatrzymany jest teraz oficjalnie tytułowany – Cezary K. Choć oczywiście nawet słabo zorientowani w futbolowych realiach wiedzą o kogo chodzi. Dla tych zorientowanych trochę lepiej jego zatrzymanie, choć z pewnością zaskakujące, stanowi kolejny etap już jawnej wojny z najlepszym obecnie polskim piłkarzem, któremu ów agent starannie planował karierę.

Opowiadał mi jakiś czas temu jak analizował oferty klubów, które przed laty chciały kupić ze Znicza Pruszków Roberta Lewandowskiego. Wybrał ofertę Lecha choć nie była najlepsza finansowo. Ale drużyna prezentowała styl pasujący do jego klienta i posiadała w ofensywie zawodników, którzy mogli mu pomóc w rozwoju sporego potencjału, który posiadał.

Decyzja okazała się słuszna. Tak jak i następna o przenosinach do Borussii Dortmund. Kolejne, do Bayernu Monachium, również były niezwykle trafnym posunięciem. I do tego w idealnym momencie, o czym świadczy długa lista trofeów wywalczonych z tym klubem przez polskiego napastnika, zwieńczona zdobyciem niedawno wymarzonego Pucharu Mistrzów. To niewątpliwe zasługi Cezarego K., których nikt mu nie odbierze.

Problemy zaczęły się w 2018 roku, gdy rozstał się ze swoim najbardziej znanym klientem. A ich efekt stanowi złożenie doniesienia do prokuratury przez Lewandowskiego na swojego byłego agenta, który miał go szantażować. Jak nie wiadomo o co chodzi, może chodzić tylko o jedno. Choć w tym wypadku nie chodzi o pieniądze, chodzi o WIELKIE PIENIĄDZE.

Nie mam najmniejszego zamiaru zajmować stanowiska w tej sprawie, bo nie mam ku temu dostatecznie dużo wiarygodnych informacji. Mogę tylko spróbować podzielić się kilkoma uwagami, bazując na swoich życiowych doświadczeniach.

Pisanie z wręcz sensacyjnym wydźwiękiem, że przesłuchany został też Lewandowski, dowodzi braku znajomości odpowiednich procedur. Jeśli ktoś składa doniesienie do prokuratury sam jest w pierwszej kolejności przesłuchany. Od tego zaczyna się dochodzenie. Czyli Lewandowski przesłuchany być musiał, skoro takie złożył.

Nikt rozsądny nie decyduje się na równie poważny krok nie mając odpowiednich podstaw, bo to wiązałoby się z odpowiedzialnością karną. Składający doniesienie przed przesłuchaniem jest o tym informowany i musi poświadczyć własnoręcznym podpisem, że taką wiedzę już posiada. Wniosek z tego płynie prosty, że Lewandowski musiał mieć mocne argumenty dotyczące działań Cezarego K., skoro konflikt skończył się w prokuraturze.

Intrygujące pozostaje pytanie, czym ten go mógł szantażować, jeśli rzeczywiście to robił? Jakie „kwity” ma agent na swojego byłego piłkarza? Czy to tylko argumenty dotyczące niewypłaconych kwot za prawa do jego wizerunku – 9 milionów euro (Cezary K. złożył niedawno pozew przeciwko firmie marketingowej należącej do Lewandowskiego i jego żony), o czym sam informował w mediach? Czy też sugerowane przez niego unikanie płacenia podatków? O tej prawie pisał też poważny magazyn „Der Spiegel”. Gdyby informacje okazały się prawdziwe, Lewandowskiemu mogłoby grozić, zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem, nawet więzienie.

Na razie nie ma wątpliwości, że ta wojna piłkarza z agentem stanowi prawdziwe starcie wagi ciężkiej. I, jak z każdej wojny, z pewnością obaj wyjdą z niej okaleczenie. Pytanie – jak bardzo? I niestety aktualne pozostaje pytanie do tekstu sprzed miesiąca w tej samej sprawie – czy pieniądze wszystko zniszczą?

▬ ▬ ● ▬