Strach się bać

Czy można po fatalnym meczu uzyskać wymarzony rezultat? Legia postanowiła to udowodnić w spotkaniu z norweskim Molde. Z powodzeniem.

Przed kilkoma tygodniami przeczytałem gdzieś, że Legia jest gotowa na Ligę Mistrzów. O tyle śmieszne, że nie znała wtedy nawet przeciwnika w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej. Po pierwszym meczu z Molde mogę powiedzieć, że nie jest gotowa nawet na Ligę Europejską. A wystarczy, że za tydzień na Łazienkowskiej nie straci bramki i już zaklepie sobie miejsce w fazie grupowej tych rozgrywek. Naprawdę niewiele potrzeba. Jak to więc możliwe? Za bardzo rozumem się tego objąć nie da. 

Przez godzinę próbowałem znaleźć jakiś pozytyw w grze Legii. Bez szans! To był koszmar, dramat, makabra. Nieustający konkurs – kto popełni jeszcze bardziej katastrofalny błąd! Do udziału zgłosiła się cała jedenastka. Legię trudno było nazwać drużyną, a tego co wyprawiała na boisku grą. Nie funkcjonowała ani w obronie, ani w ataku. Niewymuszone błędy przy wyprowadzaniu piłki i wystrzeliwanie jej na połowę rywali, niecelne podania i prawie zupełny brak strzałów na bramkę.

Norwegowie bez większych problemów wjeżdżali na pole karne Polaków. Na szczęście Molde to zespół co najwyżej solidnych wyrobników. Tylko tym należy tłumaczyć fakt, że do przerwy prowadził 1:0, a powinien znacznie wyżej. Postawa Tomasza Jodłowca i Dosy Júniora przy akcji zakończonej trafieniem Daniela Chimy, ma szansę stać się materiałem instruktażowym jak nie powinni zachowywać się środkowi obrońcy.   

Zastanawiam się jak Legia chce podbijać Europę mając w obronie dwóch zawodników (Jodłowiec i Tomasz Brzyski), którzy w tej formacji nie sprawdzali się jeszcze jako piłkarze Polonii Warszawa. Dopiero przesunięci do pomocy przestali zbierać cięgi za swoje występy. Dziwiłem się, że Brzyski jest sprowadzany do Legii jako potencjalny konkurent Jakuba Wawrzyniaka na lewej obronie, bo w Polonii radził sobie świetnie jako lewy pomocnik.

Zastanawiam się także po co sprowadzono Helio Pinto. Miał wspomagać drużynę swoim doświadczeniem w trudnych momentach. Ale kiedy, skoro w pierwszym poważnym meczu sezonu zabrakło dla niego miejsca w podstawowym składzie? Zabrakło na… szczęście, bo w takiej formie jak go ostatnio oglądałem, w Molde nie miał po co wychodzić na boisko.

Zapyta ktoś czy wiem jakim wynikiem zakończył się mecz w Norwegii? Remis 1:1 to rezultat wręcz wymarzony przed rewanżem, a tu pochwał z mojej strony brak. W drugiej połowie Legia przeszła bowiem cudowne przeobrażenie. Gruzin Dwaliszwili zdobył bramkę głową, jeden z Norwegów zobaczył czerwoną kartkę za niepotrzebne gesty i obraz gry zmienił się diametralnie. Teraz Molde ma problem przed meczem w Warszawie za tydzień. Musi strzelić gola, starać się wygrać…

Nie mam jednak wątpliwości, że problem ma też Legia. Oczywiście problem na miarę swoich aspiracji, by zaistnieć także w Europie. Po pierwszym meczu ligowym z Widzewem trener Urban przekonywał, że Helio Pinto co prawda nie jest jeszcze przygotowany do gry, ale czas będzie działał na jego korzyść. Oby działał także na korzyść całej drużyny i dało się to odczuć już za tydzień w rewanżu z Molde. Bo wyrobników z Norwegii naprawdę strach się bać.

       ▬ ▬ ● ▬