Święty Mikołaj mieszka w Nyonie?

Fot. trafnie.eu

UEFA oficjalnie potwierdziła, że za osiem lat mistrzostwa Europy przyjadą też tam, gdzie wcześniej nie miały szansy dotrzeć.

Niby żadna niespodzianka. Oficjele z Nyonu mówili o tym już latem – mistrzostwa Europy w 2020 odbędą się w zupełnie nowej formule. Zamiast jednego kraju zorganizują je wszyscy. Wszyscy, którzy się nadadzą, czyli kilkanaście miast w różnych państwach. To ma być „Euro dla Europy” - autorski pomysł Michela Platiniego. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni. Rządzi drugą kadencję, a lista wprowadzonych przez niego zmian jest już dość długa. To on zamienił Puchar UEFA na Ligę Europejską. W Lidze Mistrzów wydzielił łatwiejszą ścieżkę dla drużyn ze słabszych piłkarsko krajów, takich jak Polska, choć wyrastał w tej silniejszej połowie Europy. Wyprowadził też mecz o Superpuchar z Monako. Ma być teraz bliżej ludu, czyli trafi do Pragi, a nawet na Kaukaz, do Tbilisi. I aż chce się napisać – to on nie bał się dać Polsce i Ukrainie ostatnich mistrzostw Europy. Ładna puenta tej reformatorskiej działalności, prawda? Tylko, że Platini przyznał, że podczas wyborów gospodarza EURO 2012 głosował na Włochy…

Po tym, co zobaczył w czerwcu, chyba nie ma wątpliwości, że wtedy się pomylił. Czy nie myli się teraz forsując turniej w zupełnie nowej formule? A może to konieczność? Za cztery lata będą jeszcze raz mistrzostwa „stacjonarne”. Zorganizuje je Francja. Wystąpią w nich, kolejna nowość, aż 24 drużyny. Ile jeszcze krajów udźwignęłoby goszczenie aż tylu uczestników? Wystarczy palców jednej ręki, by je zliczyć. Przy nowej formule problem przestanie istnieć.

A Platini znów wykonał gest skierowany do tej gorszej piłkarskiej Europy. W dniu, w którym rozdaje się prezenty, postanowił zabawić się w Świętego Mikołaja. Dzięki jego pomysłowi za osiem lat mistrzostwa Europy przyjadą tam, gdzie wcześniej nie miały możliwości zawitać. To szansa nie tylko dla mniejszych państw. Ile z nich będzie gościło finalistów w 2020 roku, przekonamy się za dwa lata.

Idę o zakład, że na liście miast – kandydatów na pewno znajdzie się Dublin. Polska reprezentacja już w lutym przetestuje zmodernizowany miejscowy stadion. Przed rokiem był tam finał Ligi Europejskiej. Czy będzie też jakiś mecz mistrzostw w 2020 roku? Gdyby odbywały się w jednym kraju (czasami dwóch), Irlandia nie mamiłaby szans na organizację. W nowej formule jej stolica może być nawet wśród faworytów.

Już wiadomo kto na tym zyska. A kto straci? Kibice chyba zachwyceni nie będą. Przynajmniej ci, zawsze oglądający komplet meczów swojej reprezentacji. Bo jeśli ta miałaby rozegrać w ciągu tygodnia trzy mecze grupowe, na przykład, w Sewilli, Sztokholmie i Stambule, szykują się pierwsze mistrzostwa globtroterów. Piłkarze chyba też nie będą z takiego układu szczęśliwi. Dziennikarze woleliby imprezę w jednym kraju. Już na dwa, szczególnie tak duże jak Polska i Ukraina, narzekali. Za to dla właściciele linii lotniczych Platini stanie się dobrym wujkiem. Przez kilka tygodni zapotrzebowanie na ich usługi wzrośnie niepomiernie.

UEFA na razie podkreśla, że nowa formuła mistrzostw ma obowiązywać tylko na 2020 rok. Jej szef chciałby w ten szczególny sposób uczcić rocznicę sześćdziesięciolecia imprezy. Co dalej? Może wrócimy do korzeni? W pierwszych mistrzostwach wybierano tylko gospodarza półfinałów i finału. Wcześniejsze mecze rozgrywano w całej Europie. Już tylko krok, by do takiej formuły wrócić. 

 

▬ ▬ ● ▬