Szanse cieńsze niż pergamin

Polska przegrała na Stadionie Narodowym w Warszawie z Armenią 0:4 w eliminacjach do mistrzostw świata. Trener cudem uniknął linczu. Głos musiał zabrać premier…

Spokojnie, nie odebrało mi rozumu. Tylko jak zobaczyłem we wtorek w nocy wynik jednego meczu, zacząłem kombinować co by się stało, gdyby odbył się w Warszawie, a niechlubną rolę odegrały w nim orły Fornalika. Dania doznała ciężkiego lania na stadionie Parken w Kopenhadze, przegrywając z Armenią aż 0:4. Trudno uwierzyć, ale to prawda…

Jestem za to w stanie uwierzyć, że taki sam rezultat osiągnięty przez reprezentację Polski wywołałby prawdziwe trzęsienie ziemi. Wiadomo kto byłby pierwszą ofiarą. Już widzę te ankiety:

„A jakie jest Twoje zdanie na temat trenera Waldemara Fornalika:

a) kara śmierci

b) dożywocie (bezwarunkowe)

c) dożywocie (z możliwością złagodzenia kary za ewentualne dobre sprawowanie)”

Zacząłem wczoraj studiować duńskie media, strasznie ciekawy jak odebrały klęskę. Najbardziej spodobało mi się określenie, które bez pytania o prawa autorskie postanowiłem zaimportować, robiąc z niego tytuł. Po sześciu meczach Dania jest piąta w tabeli z sześcioma punktami, mając aż osiem straty do liderujących Włoch i cztery do drugiej Bułgarii. W porównaniu z nią polska reprezentacja ma się całkiem dobrze.     

Mecz z Armenią zakończył się we wtorek późnym wieczorem, a już w środę z samego rana pojawiło się oświadczenie Jima Stjerne Hansena, sekretarza generalnego DBU (duński związek piłkarski): „Ten wynik nie zmienia naszego stanowiska, dlatego Morten Olsen pozostanie trenerem reprezentacji”.

Olsen stwierdził, że to „najgorszy wieczór w jego karierze” i pozostaje dla niego niewytłumaczalne „jak mogliśmy zagrać tak słabo”. Trenera bronili piłkarze. „Naprawdę dobrze przygotował nas do meczu, więc powinniśmy sami wziąć odpowiedzialność za wynik” – przekonywał Lars Jacobsen. 

Za głównego winowajcę kompromitującej porażki uznano Simona Kjaera. To jego kiks spowodował, że reprezentacja Danii straciła najszybciej bramkę w swojej historii, już w 27 sekundzie. Sam piłkarz przyznał bez ściemniania, że błąd był niewybaczalny, ale jest tylko człowiekiem i może takie popełniać. Oceniając Kjaera bezlitosny „TIPS Bladet”, w skali od 0 do 6, wlepił mu zero!

Zapytałem o refleksje po meczu Troelsa Bagera Thøgersena, naczelnego tego sportowego tygodnika. Za główną przyczynę porażki uznał brak w obronie Daniela Aggera i jego kluczowych podań inicjujących akcje ofensywne. To prawdziwy lider, bez którego drużyna zupełnie straciła pewność siebie. Gdy w pierwszej minucie padła bramka, zawodnicy spuścili bezradnie głowy. Styl gry Duńczyków, wolny i statyczny, nie zmienia się od ponad dekady. Brakuje prawdziwych gwiazd, z których byli kiedyś dumni, szczególnie w latach 2000 – 2004. Chyba obecnie jedynym spełniającym te wymagania pozostaje Agger. Na dodatek w meczu z Armenią Olsen nie miał wielkiego pola manewru, bo z powodu kontuzji już w 53 minucie musiał dokonać trzeciej zmiany. To w skrócie główne przyczyny klęski.

Ale Troels Bager Thøgersen poszedł dalej, znalazł punkty styczne z polską reprezentacją! Ciekawy byłem strasznie jak wygląda drużyna Fornalika widziana przez kogoś patrzącego z boku, nie zaangażowanego emocjonalnie (w odróżnieniu choćby ode mnie) w jej występy. Oto ciekawe uwagi duńskiego dziennikarza:         

„Obu drużynom brakuje kreatywnych zawodników potrafiących stwarzać sytuacje bramkowe, za wyjątkiem Roberta Lewandowskiego i, jeśli jest w odpowiedniej dyspozycji, Nicklasa Bendtnera, ostatnio znacznie lepiej radzącego sobie w reprezentacji, niż w klubie. Nasze kraje „produkują” twardo walczące drużyny, co, biorąc pod uwagę klimat i związany z nimi stan boisk, przynosi zamierzone efekty tylko latem. W efekcie oba kraje posiadają zawodników określonego typu, choćby defensywnych pomocników czy środkowych obrońców, podczas gdy napastników kluby kupują z reguły za granicą. 

Wydaje mi się, że Polska ma cięższą grupę eliminacyjną niż Dania. Choć Anglia jest tradycyjnie przeceniana i tak posiada więcej indywidualności niż nasze reprezentacje. Podobna uwaga dotyczy Ukrainy, mimo że różnica wydaje się mniejsza. Reprezentanci tego kraju, z Szachtara czy Dynama Kijów, na co dzień grają z wieloma świetnymi cudzoziemcami w miejscowej lidze”.          

Jedno jednak zdecydowanie nas dzieli. Nie wyobrażam sobie, by w Polsce po 0:4 z Armenią nie poleciały jakieś głowy. Naród żądałby krwi. Morten Olsen pracuje dalej.              

    ▬ ▬ ● ▬