Teatr jednego aktora

Fot. Trafnie.eu

Stanisław Czerczesow zaliczył w niedzielę debiut w roli trenera Legii. Na razie nie wiadomo czy będzie lepiej niż za Berga. Na pewno będzie weselej.

Mecz z Cracovią zakończył się pewnym zwycięstwem Legii 3:1. Choć może warto napisać, że była to raczej sromotna porażka gości. Jak podkreślił ich trener Jacek Zieliński, gospodarze strzelili wszystkie trzy bramki z kontrataków, po kuriozalnych błędach jego drużyny. Wszystko prawda, ale na tym (między innymi) polega piłka – wykorzystać potknięcia rywala.

O tym, czy Legia zagrała dobrze, jej trener nie chciał mówić. Stwierdził tylko, że na razie nie ma do czego porównywać jej gry. W sumie prawda, bo to był przecież jego debiut w nowej roli. Trochę więc za wcześnie na wyciąganie wniosków.

Natomiast nie widzę żadnego problemu, by pokusić się już o porównanie osobowości obu trenerów. Obu, czyli Rosjanina z jego poprzednikiem. Gdy Henning Berg odpowiadał na pytania na konferencji prasowej odnosiłem wrażenie, że znajduje się za lodową szybą. Zawsze do bólu opanowany, zawsze wyważony. Czasem na ułamek sekundy zdarzyło mu się uśmiechnąć. Chyba nawet kiedyś udało mu się uśmiechnąć ze dwa razy!?

Oczywiście zawsze przeciwnik był wymagający. Oczywiście zawsze mecz był trudny. Oczywiście zawsze jego piłkarze walczyli z poświęceniem. Oczywiście zawsze w połowie konferencji ich trener sięgał po butelkę z wodą mineralną, by zwilżyć usta po kilku wypowiedziach. I do zobaczenia na, raczej po, kolejnym meczu.

Tego z Cracovią Berg już nie doczekał. Plotki o jego zwolnieniu po kilku dniach przestały być plotkami. Wszyscy zastanawiali się tylko nad jednym – kiedy spadnie jego głowa. Spadła i, też zgodnie z przewidywaniami, Norwega zastąpił Czerczesow. Rosyjskie i polskie media namaściły go na ten stołek jeszcze w czasie, gdy prezes Leśnodorski przekonywał, że Berg nadal ma jego pełne poparcie.

Nowy szkoleniowiec po swoim debiucie w polskiej Ekstraklasie potrzebował kilkudziesięciu sekund, by pokazać, że teraz konferencje prasowe na stadionie Legii będą teatrem jednego aktora. Była w jego wykonaniu i odpowiednia mimika, i poczucie humoru, i nawet lekcja języka rosyjskiego:

„»Pytania« to po rosyjsku tortury [dokładnie: пытки - pytki]. Mam nadzieję, że nie będziecie mnie torturować”.

Przy innej wypowiedzi zrugał tłumacza, że źle przełożył jego słowa. I nawet na chwilę nie pozwolił nikomu się nudzić. Także odpowiadając na z pozoru proste pytania:

„Czy będę dawał więcej szans młodym? Nie jestem Świętym Mikołajem. Jeśli osiągną odpowiedni poziom, będą grali”.

Po lodowatych konferencjach prasowych Norwega, na sali pod trybunami stadionu Legii czuć teraz słowiański żar. Ciekawy jestem, jakie to będzie miało przełożenie na grę drużyny prowadzonej przez Rosjanina. A najbardziej jestem ciekawy, czy konferencja po przegranym meczu Legii też będzie tak zabawna.

Поживём, увидим – pożyjemy, zobaczymy...

▬ ▬ ● ▬