To jest domniemanie...

Fot. Trafnie.eu

Jeden z polskich klubów stał się ostatnio bardzo popularny w Szwecji. Nie jest to niestety powód do dumy. Raczej odwrotnie, pole do popisu dla prawników.

Szwedzki pomocnik Sebastian Rajalakso we wrześniu skończy 32 lata. Jest piłkarzem klubu Assyriska United IK. Prawie przez całą swoją karierę, powoli dobiegającą końca, nie ruszał się z ojczyzny. Wyjątek stanowi pół sezonu, na wiosnę 2014 roku, spędzone w Jagiellonii Białystok. Furory w Ekstraklasie nie zrobił, zaliczając w niej tylko siedem występów. Ale przy okazji zaliczył też bolesne doświadczenia, którymi właśnie postanowił się podzielić na łamach szwedzkiego dziennika „Aftonbladtet” (za: onet.pl):

„Wyrzucili trenera [Piotra Stokowca], który mnie ściągnął i zaczęły się czystki. Nie chciałem rozwiązać kontaktu, więc wrzucili mnie do rezerw (...) Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią. Wskazywali na papier i kazali podpisywać. Gdy odmówiłem do pokoju wszedł starszy Pan. Przedstawili mi go, jako mojego nowego trenera. Od tego momentu trenowałem codziennie o 6:00 rano od poniedziałku do niedzieli. Biegałem po kilka godzin po lesie. Potem musiałem jechać na drugi koniec miasta, aby się zameldować i na śniadanie”.

Gdyby opisane wydarzenia działy się w Szwecji, być może sprawa już trafiłaby do sądu. Bo przygody Rajalakso w Jagiellonii można uznać za domniemanie mobbingu, czyli działań NIEZGODNYCH Z PRAWEM! Kodeks Pracy tak go definiuje:

„Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”.

Mobbing nie jest żadną nowością w polskiej piłce (Klub Kokosa), więc aż się dziwię, że nikt jeszcze z pomocą nawet średnio rozgarniętego prawnika nie miał ochoty przełożyć swoich doświadczeń na konkretne paragrafy i równie konkretne odszkodowania.

Wygląda na to, że akurat Jagiellonia w tej branży należy do ścisłej krajowej czołówki. Dlatego Rajalakso mógłby podeprzeć się zeznaniami kilku osób. W mediach pojawiły się konkretne przykłady problemów, jakie mieli przed rozstaniem z klubem kolejni zawodnicy – Filip Modelski, Damir Kojasević, Wahan Geworgian, Batista, Przemysław Trytko czy Igor Lewczuk. Ten ostatni na początku roku pochwalił się w mediach podobnymi przeżyciami w Białymstoku (za: przegladsportowy.pl):

„Usłyszałem, że muszę podpisać nową umowę. Nie mogłem trenować z drużyną, ale powiedziałem, że nie odpuszczę. Z rana biegałem, pilnował mnie trener. Siedział w samochodzie, ja robiłem swoje. Dla siebie, więc nie ma problemu. Później miałem czytanie gazet. (...) Przyjeżdżałem do klubu, witali mnie: – Igor to twoje pomieszczenie. I tam sobie siedziałem, czytałem. Godzinę czy półtorej, już nie pamiętam”.
Lewczuk wylicza tytuły (Kurier Poranny, Gazeta Współczesna i Gazeta Wyborcza), dalej opisując swój dzień w klubie:

„Potem mogłem iść na obiad, drugi trening. Trenowałem dwa razy dziennie, oczywiście bez piłki. Raz poszedłem na siłownię, ktoś mnie zobaczył. Powiedzieli: – Nie, nie. Kolego, tu jest ciepło, a tam zimno. Myślisz, że będziesz w cieple? Byłem też z piłką na boiskach MOSP, mieszkałem obok. No jak to? Nie, nie, nie. Lewczuk ma za blisko. Na Zwierzyniecką go, do parku”.

Ciekawe, że choć istnieje poważne domniemanie mobbingu, czyli działań niezgodnych z prawem, ani PZPN, ani Ekstraklasa S.A., której udziałowcem jest Jagiellonia, nie podjęła najmniejszych działań w tej kwestii. Marcin Animucki, prezes wspomnianej spółki, stwierdził za to niedawno, że zależy mu na promocji rozgrywek, gdy telewizje w kilku krajach zdecydowały się pokazywać mecze polskiej ligi w okresie pandemii koronawirusa. I dodał (za: wp.pl):

„Ważne też, że możemy dotrzeć do nowych odbiorców”.

Czyżby nie przeszkadzało mu zupełnie, że do zagranicznych odbiorców dotarł też medialny przekaz porównujący jednego z akcjonariuszy jego spółki z mafią?

▬ ▬ ● ▬