To mnie nie dotyczy?

Przeczytałem wywiad z zawodnikiem formułującym myśli tak, jakby był obok omawianych wydarzeń, choć przecież był jednym z ich głównych bohaterów.
 
Wywiadu udzielił napastnik Daniel Sikorski. Nie wrobił zawrotnej kariery, choć zwiedził wiele klubów w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Rosji, Rumunii, na Cyprze i Hiszpanii. No i oczywiście w Polsce. Dziś ten 32-letni zawodnik występuje w trzecioligowym hiszpańskim CD Guijuelo. W wywiadzie najwięcej mówi o Bayernie Monachium. Niestety chodzi o drużynę rezerw, bo w tej pierwszej nie dane mu było zadebiutować.
 
Jego przejście z Górnika Zabrze do Polonii Warszawa w 2011 roku miało nadać tempa rozwojowi kariery. Niestety skończyło się katastrofą. Sikorski został odstawiony od pierwszej drużyny warszawskiego klubu. Jego ówczesnego właściciela Józefa Wojciechowskiego tak zdenerwował niewykorzystaną dogodną sytuacją w meczu ligowym w Bełchatowie (wyliczono, że nie trafił do bramki z odległości 35 centymetrów), że jasno zadeklarował, że u niego na pewno już nie zagra. Słowa dotrzymał. W 2012 roku Sikorski został sprzedany do Wisły Kraków.
 
Dlatego w wywiadzie z nim najciekawsza jest dla mnie odpowiedź na pytanie dotyczące byłego właściciela Polonii (za: przegladsportowy.pl):
 
„Pan Wojciechowski miał swoją wizję budowy klubu, w którą brnął. Nie wiem, czy w pełni się znał na piłce tak jak inni prezesi, czy właściciele. Wydaje mi się, że w tamtym okresie nie miał odpowiednich doradców, którzy w pewnych sprawach mogli wesprzeć go dobrym słowem. Wpompował ogromne pieniądze w klub jak na polskie realia. Akurat za to nie mam do niego żalu, ale szkoda mi po prostu Polonii, która teraz walczy o przeżycie”.
 
Trudno się z Sikorskim nie zgodzić. Powiedziałbym nawet, że dość łagodnie potraktował człowieka, który bezceremonialnie pogonił go z klubu. Wydaje się jednak, że zupełnie nie dostrzega w tym wszystkim swojej roli.
 
Został kupiony do Polonii z Górnika za 400 tysięcy euro (według  Transfermarkt). To w Ekstraklasie ciągle znaczna suma, którą rzadko płaci się za piłkarzy, szczególnie pozyskiwanych z innego polskiego klubu. Dla Wojciechowskiego nie stanowiła oczywiście żadnego problemu. Ale w tym miejscu należałoby zacytować Sikorskiego i zapytać, czy  „miał odpowiednich doradców”?
 
Podejrzewam, że przekonano go, by kupił „niebywały talent”, który może zbawić jego drużynę. Dlatego Sikorski nie był w stanie zbyt wielkich oczekiwań spełnić. Wojciechowski jednak nad podobnymi drobiazgami się nie pochylał, bo się na piłce zupełnie nie znał.
Zabawne w tym wszystkim jest to, że Sikorski formułując słuszny wniosek, choć oczywiście niezbyt odkrywczy, wydał jednocześnie wyrok sam na siebie! Bo gdyby Wojciechowski miał dobrych doradców, być może udzielający teraz wywiadu zawodnik nigdy by do Polonii nie trafił, szczególnie za takie pieniądze.
 
Były jej napastnik prezentuje typowa w piłkarskim świecie postawę – mówi na jakiś temat tak, jakby był gdzieś obok, choć w istocie pozostawał w samym środku wydarzeń, więc i jego musiały dotyczyć. Nie ma jednak dystansu do siebie, by ów fakt nawet po latach zauważyć i zrozumieć.
 
Tak jak Wojciechowski nie potrafił nigdy spojrzeć z dystansem na własne działania, przyzwyczajony jedynie do bezwzględnego posłuchu. Dlatego z Polonią nigdy nie miał szans osiągnąć czegokolwiek. Więc trudno się dziwić, że nic nie osiągnął, choć wydał mnóstwo pieniędzy. 
▬ ▬ ● ▬