2024-12-05
To taka prosta gra i dlatego…
W piłkarskim świecie konsternacja. Drużyna, która miała seriami lać innych, doznała właśnie kolejnej porażki, co nasuwa kilka interesujących wniosków.
Chodzi o Real Madryt, który przed ostatnim meczem w La Liga miał „gonić Barcelonę”. Pewnie dalej będzie gonił, choć po wyjazdowej porażce 1:2 z Athletic Bilbao dystans się nie zmniejszył. W tym sezonie przegrał w hiszpańskiej ekstraklasie dwa mecze. Tylko czy aż? To zależy jak na grę drużyny spojrzeć. Można przekornie stwierdzić, że ostatnia porażka w Bilbao była nawet… przyzwoita. Na pewno nie bolała tak, jak ta wcześniejsza w Madrycie z Barceloną – 0:4.
Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów Real poniósł z całą pewnością AŻ trzy porażki - z Brestem, Milanem i Liverpoolem. Zajmuje w tabeli ostatnie (24.) miejsce gwarantujące występ w barażach. A przecież przed sezonem miał być drużyną, która będzie tylko pytała rywali iloma bramkami chcą przegrać.
Tłumaczenie wszystkiego odejściem Toniego Kroosa czy kontuzjami kluczowych zawodników, Edera Militao i Daniela Carvajala, byłoby naiwne. Na pewno nie w tak wielkim klubie jak Real, dysponującym kadrą, której niemal wszyscy mogą mu pozazdrościć. I jeszcze biorąc pod uwagę letnie wzmocnienia. Szczycił się przecież, że udało mu się upolować najbardziej pożądany „towar” na rynku, czyli Kyliana Mbappé. Choć bardziej pasuje do niego określenie – najbardziej krytykowany gwiazdor w tym sezonie. W Bilbao nie wykorzystał rzutu karnego, który mógłby dać jego drużynie remis. Tylko czy on ma spokojną głowę do gry, skoro media cały czas spekulują o potencjalnym oskarżeniu o gwałt podczas prywatnej wyprawy do Sztokholmu?
Czytam, że poniewierają nim straszliwie po środowej porażce w Bilbao. Ale czy przed sezonem (nie tylko) te same media nie stawiały mu pomników kreując na wręcz genialnego piłkarza? Wielokrotnie z przyjemnością oglądałem brawurowe akcje Mbappé, choć jednocześnie nie straciłem kontaktu z rzeczywistością w ocenie jego możliwości. To znakomity zawodnik, jednak moim zdaniem nigdy nie osiągnie poziomu naprawdę genialnego Leo Messiego. Nie tylko dlatego, że jest nieco innym typem zawodnika.
Wszystkim, którzy już dziś przekreślają Real, radziłbym wziąć coś na wstrzymanie. Daj Boże każdemu klubowi taki kryzys objawiający się zajmowaniem drugiego miejsca w tabeli jednej z najlepszych lig na świecie! A z drugiej strony przypadki Realu dowodzą, że piłka nie jest do końca przewidywalna. Można mieć teoretycznie wszystko, by pokazywać plecy rywalom, a w praktyce niekoniecznie to tak wygląda.
Przed kilkoma dniami przeczytałem wspomnieniowy tekst o… Józefie Wojciechowskim, którego wypowiedź idealnie pasuje jako puenta do rozważań o Realu. O byłym właścicielu Polonii Warszawa mam od lat wyrobione zdanie i go nie zmieniam, co nie znaczy, żebym go nie cytował, jeśli na to zasługuje. A kiedyś pochwalił się taką refleksją po rozstaniu z warszawskim klubem (za: sport.pl/„Newsweek”):
„Dopiero w Polonii, po 40 latach w biznesie dowiedziałem się, że dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery. Możesz zorganizować wszystko jak trzeba, kupić zawodników, opłacić trenera, a potem przegrać w ostatniej minucie tylko dlatego, że twój obrońca kopnie piłkę do swojej bramki. Futbolu nie da się zaplanować”.
Ja bym to określił nieco inaczej – piłka to naprawdę prosta gra i dlatego jest tak… skomplikowana.
▬ ▬ ● ▬