Towar za półtora miliona euro

Fot. trafnie.eu

Napisałem w środę, że emocje towarzyszące meczowi Lechii z Barceloną mogą okazać się ciekawsze niż popisy na boisku. No i niestety wykrakałem.

„Super Mecz”, jak anonsowano ten pojedynek na PGE Arena, byłby super tylko ze względu na tempo wydarzeń – lotnisko, mecz, lotnisko i, zdecydowanie najważniejsze, zostawienie organizatorom faktury na półtora miliona euro za wykonaną usługę. Bo w tych kategoriach należałoby przede wszystkim rozpatrywać to, do czego nie doszło w Gdańsku. Jeśli drużyna przylatuje i odlatuje w dniu meczu, nie traktuje go poważnie. Zabawna była argumentacja, że Hiszpanie tak dobrze czuli się podczas EURO w Gdańsku i okolicach, że z chęcią przyjadą jeszcze raz. Tylko ci, co byli z Polsce w 2012 roku, akurat mieli zostać w domu…  

Barcelona zgodziła się wysłać do boju swoją największą gwiazdę, co zostało zagwarantowane w kontrakcie. Leo Messi idealnie wpisuje się w słynne hasło Barcelony – „Więcej niż klub”. Gdyby jeszcze jego miało zabraknąć, w Gdańsku chyba wybuchłaby rewolucja. Oprócz Argentyńczyka szefowie klubu z Katalonii zgodzili się posłać do boju także trzech grajków z podstawowego składu. Tyle musiało wystarczyć. Tak samo jak informacja o rezygnacji z funkcji trenera drużyny Tito Vilanovy, z powodu nawrotu choroby nowotworowej, musiała wystarczyć jako uzasadnienie odwołania wizyty w Gdańsku.

Wyobrażam sobie setki rodziców, którzy w sobotę próbowali wytłumaczyć swoim zapłakanym pociechom, że jednak nie zobaczą na żywo Messiego. Dla wszystkich dzieciaków obejrzenie w Gdańsku Barcelony, nawet w okrojonym składzie, byłoby czymś wyjątkowym.  

Na oficjalnej stronie Barcy pojawił się komunikat o nowej dacie meczu. Ma się odbyć latem. A kiedy dokładnie? Nie wiadomo, komunikat jest bowiem próbą załagodzenia niekorzystnej dla wizerunku klubu sytuacji.

„Nie przewidujemy żadnej materialnej rekompensaty z tytułu odwołania meczu. Pracujemy jednak nad rozwiązaniem, które zadowoli wszystkich zainteresowanych. Obecnie prowadzimy rozmowy, aby Barcelona zagrała w Gdańsku w zdecydowanie silniejszym składzie od tego, w jakim miała wystąpić w sobotę. To byłaby z pewnością najlepsza forma zadośćuczynienia” – stwierdził na konferencji prasowej Tomasz Rachwał z Polish Sport Promotion, firmy organizującej mecz.

Z pewnością, ale nie bądźmy naiwni. W piłkarskim biznesie nie ma sentymentów. A dla Barcelony Polska na mapie jej interesów ciągle znaczy niewiele. Dlatego da jak najmniej za te półtora miliona euro. Gdyby Polish Sport Promotion zgodziło się dopisać jedno zero więcej na fakturze, pewnie miałoby Messiego i spółkę nawet jutro, bez względu na stan zdrowia Vilanovy.

W środę o godzinie 20.30 na Allianz Arena w Monachium anonsowane jest spotkanie Bayern - FC Barcelona. Ciekawe w jakim składzie wystąpią goście? Czy będzie w nim też tylko czterech potencjalnych podstawowych zawodników? Nie muszę czekać do środy, znam odpowiedź.   

Przy okazji nierozegranego meczu w Gdańsku przekonałem się, jak niewiele trzeba, by dostać się na wyższe orbity świadomości. Ten zajmujący fragment znalazłem na jednej z polskojęzycznych stron poświęconych Barcelonie:

„Dopamina. To na niej przeżyłem cały dzień wspierając organizacyjnie Redakcję, jak mogłem aby na FCBarca.com nie zabrakło Wam jutro ciekawych materiałów do czytania i komentowania. Przeżyję pewnie i pół nocy. Nie śpię. Piszę.

Jest 4:14... Na głośnikach Apocalyptica. Na zmianę z wyimkami Röyksopp, The Streets, Crystal Castles, Republiki, Katy B. Brakuje tylko Björk Guðmundsdóttir, ale jej akurat nie lubię. Dziwna muzyka na dziwny dzień.

Rzadko uzewnętrzniam się tu przed Wami. Mówię co robię i kiedy. Nie czuję potrzeby. Nie ma takiej. Inaczej, gdy ma to jakieś przełożenie na formułowane tu myśli. Tym razem chyba niemałe”.

Oj, niemałe. Trzymaj się chłopie! Tylko lepiej odstaw dopaminę…

  ▬ ▬ ● ▬