Transfery, czyli piłkarska loteria

Drugi dzień letniego okna transferowego. Jeden dobrze (nie)znany w Polsce zawodnik został sprzedany za wielką kasę. O drugim na razie zastanawiająca cisza.

Z transferami jest jeszcze gorzej niż ze skutecznością napastników. Stuprocentowa – niemożliwa! Nawet pięćdziesięcioprocentowa może być zbawienna, pod warunkiem, że trafi się jakąś perełkę. A że łatwo nie jest, świadczy przypadek José Paulo Bezerra Maciela Júniora. Właśnie przeszedł do Tottenhamu Hotspur za 17 milionów funtów. Nie znacie go? Znacie, tylko pod pseudonimem - Paulinho. Kiedyś grał w Polsce, a gdy odchodził, nikt za nim nie płakał.   

Niestety trafił do niewłaściwego klubu. W ŁKS był wcześniej Antoni Ptak, który sprowadzał z Brazylii każdego, kto potrafił w miarę prosto biegać. I chyba po tym okresie pozostała w klubie alergia na wszystko co brazylijskie. Jak się pojawił nowy grajek, pierwsze skojarzenie przychodziło automatycznie – kolejny nieudacznik, próbujący nas nabrać. I mieli pecha, bo trafił się akurat taki, co grać potrafi. Ale gdy przyjechał do Łodzi miał dziewiętnaście lat. To jeden z najtrudniejszych momentów dla piłkarza – przejście z juniorskiej do seniorskiej piłki.

Dlatego bym się nad ludźmi z ŁKS nie znęcał. Nie tylko oni nie poznali się na Paulinho. Najpierw występował przecież na Litwie, a po sezonie spędzonym w Polsce jeszcze w dwóch mało znanych klubach brazylijskich. Dlaczego wtedy nie kupił go Tottenham, praktycznie za bezcen? Zauważył Paulinho dopiero, gdy zaczął świetnie grać w Corinthians. No to zapłacił słono.  

Kolejny przykład, że z transferami bywa różnie – Sławomir Peszko. Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” pyta go gdzie zagra w nowym sezonie. Ten odpowiada: „Sam chciałbym wiedzieć”. Śmiesznie jest też na końcu wywiadu w odpowiedzi na pytanie dotyczące ślubu Roberta Lewandowskiego:

„A jak zabawa na weselu? Świadek wytrzymał tempo?

Świadków było czterech, więc podzieliliśmy się obowiązkami. Było ciężko. Najtrudniej ze starszym towarzystwem. Forma słaba, jak na boisku”.

Śmiech przez łzy. To powinien być piłkarz walczący o miejsce w reprezentacji Polski. A wrócił z wypożyczenia z drugoligowego Wolverhampton Wanderers (spadli do trzeciej ligi!), do także drugoligowego 1.FC Köln. Teraz musi jeszcze dogadać się w sprawie szczegółów dotyczących zmian w kontrakcie… Najbliższe mecze reprezentacji obejrzy raczej wyłącznie w telewizji. Mam nadzieję, że przynajmniej mecze Kolonii już ze środka boiska.  

Ze zgrozą uświadomiłem sobie, że wątek weselny w rozmowie z Peszką, to właściwie jedyna wzmianka o zawodniku - bohaterze transferu roku, którego zresztą na razie nie było. Czy będzie? Jeśli dobrze pamiętam, w czwartek Borussia ma wznowić treningi. Czy na pierwszym w Dortmundzie pojawi się Lewandowski, ponieważ zgodnie z obowiązującym jeszcze przez rok kontraktem ma taki obowiązek? Pewnie tak i znowu się zacznie…

   ▬ ▬ ● ▬