Triumf UEFA

Fot. Trafnie.eu

W sobotę rozpoczyna się faza pucharowa mistrzostw Europy. Zestaw kilku par może… irytować, bo są w nich drużyny z tej samej półki co Polska.

Naszych orłów już w turnieju nie ma. Faktem jest, że trafili do naprawdę silnej grupy, z której nie wyszli. Mam na ten temat swoje przekorne zdanie. To była kara za fatalną grę w eliminacjach i grzech pychy, gdy awans do finałów z „grupy śmiechu” miał być obowiązkiem. Skończyło się na serii rzutów karnych w Cardiff w barażach. A skoro Polska jako ostatnia awansowała do finałów, jest pewna logika w tym, że pierwsza z nich odpadła. Ale, jak czytam, powitanie w Warszawie w środku nocy piłkarzy wracających z Niemiec było więcej niż sympatyczne, więc zostawmy ich już w spokoju i zajmijmy się tymi, którzy jeszcze grają w finałach.

Absolutną rewelacją jest niewątpliwie Gruzja. To już nie drużyna będąca przez lata tradycyjnym dostarczycielem punktów w eliminacjach. Gdyby na przykład jutro przyszło z nimi zagrać Polakom, raczej obawiałbym się o wynik. Hiszpanie, którzy zmierzą się z Gruzinami w 1/8 finału chyba takich obaw nie mają, ale to drużyna o zupełnie innym potencjale.

Gruzini przypominają mi do pewnego stopnia Walijczyków z francuskich finałów w 2016 roku. Jednak nie są tak silni, bo nie sądzę, by mieli szansę powtórzyć ich wynik, czyli awansować do półfinału. Absolutną gwiazdą tamtej drużyny, wyróżniającą się zdecydowanie na tle innych zawodników, był Gareth Bale. Pod tym względem przypomina go Chwicza Kwaracchelia, też szalejący jak on w dynamicznych akcjach. Zobaczymy na ile uprzykrzy życie Hiszpanom.

Warto zwrócić uwagę, że rewelacyjne wyniki Gruzinów to triumf… UEFA. Przecież awansowali do finałów dzięki ścieżce barażowej związanej z Ligą Narodów, jako przedstawiciel niższej dywizji. Pomysł wydawał się absurdalny, by promować w ten sposób słabsze drużyny, które w nich występują. A jednak zdecydowanie się obronił, skoro dziś wszyscy mówią o „słabych” Gruzinach.

Irytująco działają na mnie w 1/8 finału Słowacy i Słoweńcy, bo to przecież drużyny zdecydowanie z polskiej półki. Można im tylko zazdrościć, że awansowali do kolejnej rundy, choć wielkich szans na kolejny awans (pierwsi zagrają z Anglią, drudzy z Portugalią) im nie daję. Ale może sprawią jakąś sensację, skoro wyjdą na luzie na faworyzowanych rywali?

Ostatnio wiele osób mnie pytało, kto będzie mistrzem Europy? Sam chciałbym wiedzieć. W jednym kraju już wiedzą. Zadzwonił kolega z Anglii mieszkający tam od kilkunastu lat, z taką refleksją:

„Oni chyba powariowali. Uważają, że zostaną mistrzami Europy. Typowa buta, z którą odnoszą się do reszty świata. Ciekawe na jakiej podstawie tak uważają. Przecież w ostatnim meczu ze Słowenią grali bardzo słabo”.

Niemcy też zagrali słabo ze Szwajcarią, ale rodacy coraz bardziej w nich wierzą. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że pokonanie Duńczycy to tylko kolejny etap w drodze do ćwierćfinału. Życzę Niemcom jak najlepiej z prostego powodu. Doświadczenie związane z przeżytymi mistrzostwami nauczyło mnie, że im dłużej gospodarz imprezy w niej występuje, tym atmosfera w kraju jej rozgrywania jest lepsza. Gdy Niemcy byli gospodarzami mistrzostw świata w 2006 roku, atmosfera była świetna do końca, bo wywalczyli wtedy trzecie miejsce. Jak będzie teraz?

▬ ▬ ● ▬