Trochę się działo

Fot. Trafnie.eu

Zaczęło się koszmarnie. Potworny upał i to nawet w mieście leżącym nad morzem. Granie w piłkę w takich warunkach byłoby jakimś żartem. A potem…

W mistrzostwach świata do lat dwudziestu pozostały do rozegrania już tylko dwa mecze – finał i ten o trzecie miejsce. We wtorek rozstrzygnięto, kto w którym wystąpi. Oba półfinały zaplanowano na ten sam dzień w Gdyni i Lublinie. Trzeba było wybrać jeden. I wydaje się, że dokonałem właściwego wyboru.

Potworny upał panujący w Gdyni zniechęcał do czegokolwiek, a co dopiero mówić o grze w piłkę. I przez większość meczu trudno się było nim zachwycać. Mówiąc krótko – za wiele się nie działo. Ale za to końcówka mogłaby śmiało konkurować z półfinałami tegorocznej Ligi Mistrzów, które zdążyły już przejść do legendy.

W półfinale w Gdyni walczyły ze sobą reprezentacje Włoch i Ukrainy. Ta pierwsza wydawała się mocniejsza, choć niewiele, więc druga starała się znaleźć sposób, by ją przechytrzyć. Z gry za wiele jednak nie wynikało ani dla jednych, ani dla drugich.

Należało zacząć się oswajać z możliwością dogrywki, co przy panującym upale wydawało się czynem masochistycznym. Aż Ukraińcy w drugiej połowie przeprowadzili akcję prawą stroną zakończoną skutecznym strzałem Serhija Buletsa. To było jak trzęsienie ziemi burzące duszną atmosferę, po którym napięcie zaczęło tylko wzrastać. Wystarczy przeanalizować fakty, by to zrozumieć.

79 minuta – brazylijski sędzia Raphael Claus wyrzuca z boiska Danysa Popova, a Włosi zaczynają cisnąć…

83 min. - mimo że Ukraińcy grają w dziesiątkę stworzyli groźną akcję, po której Oleksii Kaszczuk trafia piłką w poprzeczkę.

90 min. - wprowadzony niedawno na boisko Cristian Capone dostaje piłkę i wymarzoną okazję na wyrównanie będąc sam przed bramkarzem, ale strzela źle, bo nad poprzeczką.

90+2 min. Gianluca Scamacca zdobywa wyrównującą bramkę! Włosi szaleją. Ciesząc się z gola cała ekipa, wraz z rezerwowymi, robi młyn, oczywiście przez przypadek (;-))))) tuż przed ławką rezerwowych Ukrainy…

90+3 (a może już cztery) min. Sędzia, po analizie VAR, ostatecznie bramki nie uznaje, odgwizdując faul strzelającego na obrońcy rywali tuż przed uderzeniem piłki. Teraz szaleją Ukraińcy, ale nie przed włoską ławką.

90+5 min. Sędzia kończy mecz. Wściekli Włosi chcą mu ręcznie wytłumaczyć, że się pomylił. Dwóch najbardziej krewkich, Matteo Gabbię i Scamaccę, członkowie ekipy z pewnymi problemami odciągają od arbitrów. Ukraińcy szaleją ze szczęścia.

Sytuacja jest tak napięta, że wystarcza jakaś iskra i dochodzi do wielkiej zadymy na środku boiska. Nie wiadomo kto chce kogo lać, a kto kogo rozbraniać. Sędziowie obserwują wszystko z bezpiecznej odległości dochodząc chyba do wniosku, że po końcowym gwizdku ich rola już się skończyła.

Po pewnym czasie sytuacja się normuje. Po kolejnych kilku minutach zawodnicy obu drużyn wymieniają uściski dziękując sobie za walkę. Gdy wydaje się, że emocje już ostatecznie opadły, dochodzi do zgrzytu. Jeden z włoskich piłkarzy, którego ochroniarz prosi o pokazanie identyfikatora, wdaje się z nim w pyskówkę. Wrzeszczy po angielsku:

„Jest coś śmiesznego w wyrazie mojej twarzy”?

Ktoś z włoskiej ekipy zabiera go w stronę autokaru.

Czy działo się aż tyle, bo był nieznośny upał, czy komuś odebrało rozum, bo nie potrafi przegrywać?

▬ ▬ ● ▬