Trochę w tym brak logiki

Fot. Trafnie.eu

Kamil Glik dostał zielone światło na występ w mistrzostwach świata od lekarza w Nicei. Informacja doprawdy szokująca, nie tylko dla mnie zresztą.

Jego klub Monaco wyznaczył lekarza do konsultacji, który miał postawić diagnozę. Trochę to wyglądało dziwnie, bo choć sprawa wydawała się wyjątkowo nagląca, oczywiście z punktu widzenia polskiej reprezentacji, pan doktor Pascal Boileau, wybitny chirurg w branży, nie widział powodu, by skracać urlop. Dlatego trzeba było czekać na jego powrót kilka dni aż do poniedziałku, czyli tydzień od momentu gdy Glik doznał kontuzji.

I ten doktor dał zielone światło, według słów samego piłkarza, na jego występ w finałach mistrzostw świata! Ostateczną decyzję ma jednak podjąć lekarz polskiej reprezentacji Jacek Jaroszewski, co powinno nastąpić we wtorek.

Czyżby więc stał się cud? Zaraz po nieszczęsnym urazie Glika oznajmiłem, że decyzja już zapadła. Dla mnie było oczywiste, że mogę polegać na słowach doktora Jaroszewskiego, który jasno i dosadnie stwierdził, że „zerwanie trzeciego stopnia więzozrostu barkowo-obojczykowego” oznacza przerwę do sześciu tygodni. O czym tu jeszcze dyskutować, gdy już po samym przeczytaniu opisu kontuzji dostaje się dreszczy.

Ustalono jednak z klubem Glika, że wyznaczony przez niego lekarz podejmie ostateczną decyzję. Ten jednak scedował ją na lekarza polskiej reprezentacji. Trochę w tym wszystkim brak logiki.

Najpierw Jaroszewski, któremu trudno odmówić fachowości, nie pozostawił złudzeń, z jak poważnym urazem mamy do czynienia i ile należy go leczyć. Wydawało się, że wyznaczony przez klub lekarz tylko klepnie tę diagnozę, tym bardziej, że z jej wydaniem wyjątkowo się nie spieszył, a w interesie Monaco jest przecież, by ich kontuzjowany piłkarz po ciężkim sezonie wypoczywał, a nie narażał się grą w reprezentacji na kolejne urazy.

Podjęta decyzja była dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Oczywiście chodzi o decyzję podjętą w Nicei, bo tę ostateczną ma przecież wydać Jaroszewski. Najciekawsze, że w ojczyźnie piłkarza informacja o jego możliwości występu w finałach mistrzostw świata została przyjęta z ogromną rezerwą!

Adam Nawałka zapytano o Glika na konferencji prasowej przed wtorkowym meczem z Litwą, nie wyglądał na specjalnie szczęśliwego. Stwierdził, że to jednak poważna kontuzja i dał do zrozumienia, że podjęcie ostatecznej decyzji o jego występie w Rosji będzie bardzo trudne i odpowiedzialne.

Generalnie hasło - „czy Glik zdąży?” - jest teraz przekładane na konkretne pytania i wątpliwości, czyli… Co w praktyce oznacza, że może być gotowy na trzeci mecz Polaków w finałach? Jak ma grać w tak poważnej imprezie, skoro nie trenuje normalnie, tylko przechodzi (na razie) rehabilitację? Czy przy pierwszym ostrym starciu w polu karnym nie padnie na murawę z jeszcze poważniejszym urazem?

Naprawdę miło, że rodacy widzą w Gliku przede wszystkim człowieka, a tylko nie żołnierza, który może wykrwawić się na boisku w piłkarskiej bitwie za ojczyznę.

▬ ▬ ● ▬