Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że...

Fot. Trafnie.eu

Polskie drużyny zaliczyły wszystkie możliwe wyniki w pierwszych meczach drugiej rundy Ligi Europejskiej. Jakie płyną z tego wnioski?

Jagiellonia pokonała w Białymstoku portugalskie Rio Ave 1:0. Lech zremisował na Białorusi z Szachtarem Soligorsk 1:1, a Górnik przegrał w Zabrzu ze słowackim Trencinem 0:1.

Trudno zgodzić się z twierdzeniem, które znalazłem w mediach, że Jagiellonia jest przed rewanżem w świetnej sytuacji. Byłaby w takiej, gdyby wygrała ze 4:0. Nie chcę nazywać jej zwycięstwa szczęśliwym, bo byłoby to nieco krzywdzące. Trzeba się cieszyć, że wygrała i potrafiła perfekcyjnie wykorzystać swoją szansę.

Jednak to Portugalczycy kreowali boiskowe wydarzenia, choć mieli przeciwko sobie nawet naturę, która zafundowała prawdziwe oberwanie chmury nad Białymstokiem. Dlatego piłka stawała na boisku w wodzie, co z pewnością przeszkadzało lepiej wyszkolonym technicznie i sprawniej operującym nią gościom.

Nie zaczęli jeszcze sezonu ligowego i na dodatek dopiero próbują się zgrywać po mocnym przemeblowaniu składu w letniej przerwie. Mimo tego z pewnością dysponują większym potencjałem niż Jagiellonia, więc właśnie dlatego trzeba docenić  odniesione nad nimi zwycięstwo, bez względu na towarzyszące mu okoliczności.  

Z tych samych powodów niezwykle ostrożnie oceniałbym szanse drużyny z Białegostoku przed rewanżem. Czas gra na korzyść Portugalczyków, którzy powinni prezentować lepszą formę z każdym kolejnym dniem przygotowań do nowego sezonu. Tak samo pewnie będzie im sprzyjało normalne boisko w meczu za tydzień.

Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że Lech znów się uratował w końcówce. Wyrównującą bramkę zdobył minutę przed końcem meczu. Nie nazwałbym jednak tego ratowaniem. Jak coś się dzieje po raz kolejny, trudno mówić o przypadku. To raczej dobrze świadczy o drużynie, że gra do końca!

Nie rozumiem jednak patrzenia z góry na rywala, czyli Szachtara. Dlaczego niby Lech miałby bo łatwo ograć? Proszę sobie sprawdzić ile razy w ostatnich latach w Lidze Mistrzów grały drużyny z Białorusi, a ile z Polski? To powinno dać wiele do myślenia i pomóc trzeźwo spojrzeć na szanse przed rewanżem.  

Najgorzej z trójki w Lidze Europejskiej wypadł Górnik. Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że największą winę za to ponosi Daniel Smuga. Rzeczywiście miał dogodną sytuację. Gdyby ją wykorzystał dałby pewnie swojej drużynie co najmniej remis.

Tylko że Smuga przed meczem z Trencinem zaliczył raptem siedem występów w Ekstraklasie i jeden w europejskich pucharach. Liga Europejska to nie jest jeszcze jego poziom. Obawiam się, że w tym sezonie nie jest to też poziom Górnika.

Po prostu w poprzednim uzyskał wyniki ponad stan, dające mu przepustkę do piłkarskiej Europy. A w lecie zamiast się wzmocnić, mocno się osłabił, jak to często bywa w polskiej piłce. Dlatego nie dziwmy się, ze później leją nas w pucharach coraz słabsi. Bo sami jesteśmy coraz słabsi...  

▬ ▬ ● ▬