2025-08-29
Trzeba się cieszyć, ale...
W rodzimych mediach zapanowała istna euforia. Wszystkie cztery polskie zespoły przeszły przez kwalifikacje i zagrają w fazie ligowej Ligi Konferencji.
Generalnie wyniki czterech czwartkowych meczów nie powinny stanowić wielkiej niespodzianki. Mecz Lecha Poznań w belgijskim Genku nie miał zresztą większego znaczenia. Jako jedyny grał w kwalifikacjach jeszcze do Ligi Europy. Po porażce w Poznaniu przed tygodniem aż 1:5 to był już udział czysto formalny, bo należało stracić kontakt z rzeczywistością, by wierzyć w możliwość odrobienia strat. Rywale potraktowali mecz rewanżowy na luzie pozwalając wygrać mistrzom Polski 2:1.
Bez względu na wynik Lech miał przed ostatnią rundą kwalifikacyjną pewny awans co najmniej do fazy ligowej Ligi Konferencji, o który musiała walczyć pozostała trójka. I ten awans wywalczyła. Raków Częstochowa wygrał w Bułgarii z Ardą Kyrdżali 2:1 (w pierwszym meczu też wygrał 1:0), a mógł wyżej, gdyby w ostatniej minucie Ivi López wykorzystał rzut karny. Jagiellonia po pewnym zwycięstwie w Białymstoku 3:0 z albańskim Dinamo City, rewanżu w Tiranie zremisowała 1:1.
I jeszcze Legia, która w czwartkowy wieczór zafundowała kibicom więcej emocji niż chyba trzy pozostałe polskie drużyny razem wzięte. Przed tygodniem wygrała w Edynburgu 2:1 z Hibernianem, choć mogła wygrać wyżej, jednak przez niefrasobliwą postawę pozwoliła sobie strzelić kontaktową bramkę w końcówce.
W Warszawie scenariusz zaczął się powtarzać, tylko przybrał bardziej ekstremalne formy. Prowadzenie już po kwadransie pierwszej połowie 1:0, po trafieniu Wahana Biczachczjana, by zaraz po przerwie stracić trzy bramki w jedenaście minut! To, co piłkarze gospodarzy wyrabiali w obronie, jak łatwo dali się ogrywać rywalom, było wręcz trudne do wytłumaczenia.
W tym miejscu trzeba podkreślić rolę trybun w meczu. Zaczął się od efektownej oprawy z pirotechniką, więc na pewno będzie kara od UEFA dla klubu, co stało się już normą. Ale trzeba też pochwalić kibiców, bo doping był niesamowity i nie ustał nawet na chwilę w tych najtrudniejszych momentach. Żadnego gwizdu, tylko cały czas niesamowite wsparcie z trybun.
Legia niesiona dopingiem zdołała w ostatniej minucie strzelić kontaktową bramkę po strzale Juergena Elitima, dającą jej dogrywkę. A w dogrywce dobiła rywali za sprawą Milety Rajovicia, którego gol ustalił wynik meczu na 3:3, dającego awans Legii, kończącej mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Jana Ziółkowskiego.
Po raz pierwszy wszystkim czterem polskim drużynom udało się przebrnąć w całości przez kwalifikacje do europejskich pucharów, co wzbudziło entuzjazm w ich ojczyźnie. Trzeba się cieszyć, choć należy doprecyzować, że dwie jednak odpadły z rywalizacji w silniejszych rozgrywkach. Lech nawet dwa razy, w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, Legia w tych drugich.
Dlatego wszyscy wylądowali w Lidze Konferencji, czyli tak naprawdę trzeciej lidze europejskiej. UEFA miała wspaniały pomysł powołując do życia nowe rozgrywki. Wydają się skrojone pod polskie zespoły. Warto w nich zdobywać europejskie doświadczenie, by w kolejnych sezonach spróbować powalczyć o coś więcej.
▬ ▬ ● ▬