Tylko dla cierpliwych

Dwóch trenerów Ekstraklasy straciło pracę. Jeśli tempo się utrzyma, jest szansa, że do końca sezonu wyrzucą wszystkich. A sezon dłuższy, niż zwykle… 

Z czego to wynika? Odpowiedź prosta – ze słabych wyników. Zawsze zwalniają tych, którzy przegrywają. Tak jest na całym świecie. Do tego jeszcze ten polski świat trenerski za mocny nie jest. Piłkarze znad Wisły, poza nielicznymi wyjątkami, nie mają wielkiego wzięcia. A trenerzy? Szkoda gadać! Michał Probierz próbował szczęścia w trochę lepszej piłce. Grecja to nie europejska czołówka, ale nawet tam się nie udało. Wrócił szybciej niż wyjechał. Maciej Skorża znów w domu, na wikcie szejków wytrzymał niecały rok.

Czy można się więc dziwić, ze polscy trenerzy tracą pracę, choć sezon ledwo się rozpoczął? No, nie można, tym bardziej, że ten pierwszy pogoniony jest… Czechem. A wszystko odbywało się jak w czeskim filmie.

Szefowie klubu z Lubina postawili ultimatum trenerowi Hapalowi. Miał zdobyć trzy punkty w dwóch kolejnych meczach, a Zagłębie błyskawicznie zmienić styl gry. Czy to możliwe, jeśli z drużyną coś jest nie tak? Zastanawiam się czy ktoś w Lubinie był zainteresowany odpowiedzią na tak postawione pytanie. Chyba nie, bo szefowie klubu zafundowali wszystkim serial krótszy, niż wcześniej zapowiadali. Nie czekali do drugiego meczu, zwolnili Hapala już po pierwszym przegranym.

Nowym trenerem Zagłębia został człowiek, który odnosił dotąd wielkie sukcesy w szkoleniu młodzieży w klubie. To po co go ściągnięto ze stołka, do którego pasował jak mało kto?

W Kielcach pracę stracił Leszek Ojrzyński. Prezes Korony Tomasz Chojnowski stwierdził, że nie ma czasu czekać. Na co? Skoro uważa, że jego piłkarze potrafią grać w piłkę, czego oczekuje – pucharów, mistrzostwa? Ojrzyński zrobił z wyrobników drużynę, której bali się wszyscy w lidze. Cieli równo, nie było przebacz dla nikogo. Jak przegrywali, kibice wiedzieli, że zabrakło umiejętności, na pewno nie ambicji. Gdyby któryś zawodnik odstawił nogę, następnego dnia pożegnałby się z klubem.

Prezesowi Korony przypomnę, że był już jeden taki, co nie miał czasu czekać. Józef Wojciechowski w Polonii Warszawa chciał mistrzostwa natychmiast. Nikt nie potrafił mu wytłumaczyć, albo nie miał w tym interesu, że w piłce nożnej pewnymi procesami rządzą inne reguły, niż na przykład w budownictwie. Dlatego Wojciechowski na mistrzostwo będzie czekał zawsze. Gdyby był cierpliwy, może dziś Polonia walczyłaby o prawo gry w Lidze Mistrzów? 

A wszystkim prezesom przypomnę prostą zasadę. Jeśli zbyt często zmieniacie trenerów, zatrudniacie nie tych co trzeba. A skoro nie tych co trzeba, to znaczy, że się na tym nie znacie!  

▬ ▬ ● ▬